Zapraszam do przeczytania krótkiej powieści o przyjaźni.
Sandor Marai urodził się 11 kwietnia 1900 roku w Koszycach, wtedy teren Austro-Wegier. Pochodził z rodziny saskich osadników. Studiował prawo. Pierwsze utwory (wiersze i artykuły) opublikował w "Czerwonym Sztandarze". Wyemigrowal do Niemiec gdzie studiowal dziennikarstwo i ożenił się. Na Wegry wrócili w 1928 roku. Po wojnie ponownie emigruje najpierw do Włoch, potem do USA gdzie pracuje w Radiu Wolna Europa. Po śmierci przybranego syna i żony popełnia samobójstwo 22 lutego 1989 roku w San Diego.
Głównym bohaterem "Żaru" jest siedemdziesięciopięcioletni generał. Mieszka w oddalonym od miasteczka pałacu na bezludnej wyspie swojej samotności.
Jako chłopiec został oddany do szkoły kadetów pod Wiedniem. Tam zaprzyjaźnił się z Konradem, niezamożnym kolegą, którego rodzina ma polskie korzenie. Ich przyjaźń trwa przez całą szkołę i w trakcie służby w wojsku. Konrad miłośnik muzyki nie lubi swojej służby, izoluje się także towarzysko.
Odwrotnie niż generał, ktory dzięki rodzinnemu majątkowi korzysta w pełni z uroków życia. Żeni sie z Krystyną.
Co stało się później dowiadujemy się z monologu generała w trakcie kolacji z przyjacielem, ktory odwiedził go po czterdziestu latach niewidzenia.
Autor dużo miejsca poświęca rozważaniom o przyjaźni: "Niekiedy myślę zgoła, że to najszlachetniejszy związek w życiu...może dlatego, że rzadki".
Przeczytajcie uważnie strony 85 i 86 i pomyślcie czy dany był Wam dar przyjaźni.