JustPaste.it

Jak pomóc drugiemu człowiekowi?

Moja bardzo bliska osoba choruje na depresję. Specjalnie użyłam tej formy: choruje, a nie „ma” depresję. Nie ma doła. Nie zamartwia się czymś czego nie może zmienić. Ma klasyczne objawy depresji. Zasypia w każdych okolicznościach i śpi niekontrolowanie długo. Niewiele jest rzeczy, które by ją cieszyły. Do każdej zmiany w życiu podchodzi z nieufnością. Ma dolegliwości żołądkowe. Chudnie masakrycznie. Snuje się z kąta w kąt. Ma napady lekowe i klaustrofobii. Skutki można tu wymieniać godzinami. Ja zastanawiam się jednak co jest przyczyną? Patrzę na jej życie – ma zdrowego, zdolnego, poukładanego syna, jej mąż nie jest ani lepszy ani gorszy od innych. Dociekając źródeł jej problemów doszłam do wniosku, że tej depresji dorobiła się przez lata nie wierzenia w siebie. A sytuację tę pogłębia fakt, że w pracy ma istnego potwora za szefa. Moja bliska osoba poddała się terapii, bierze leki i chce wyzdrowieć. Dlaczego, więc o tym piszę? Bo zastanawiam się jak jej pomóc. Staram się być z nią w stałym kontakcie, interesować się jej życiem, spędzać z nią czas, angażować ją w moje projekty, pokazać, że można żyć pełniej. Ona po powrocie z pracy zalega na kanapie przed telewizorem z pilotem w ręku i albo zaśnie, albo coś obejrzy. Chyba, że lęk wygna ją z domu, wtedy chodzi po mieście – bez celu. Nie znam takiego życia. Oglądam telewizję raz w tygodniu, gdy na „dwójce” leci House. Nie mam czasu, ani energii by marnować je na nic nie robienie. Ono też męczy. Stale angażuję się w coraz to inne projekty. I tym staram się zarazić moją bliską osobę. Bezskutecznie…

Jak jej pomóc? Czy nagadać temu potworowi – jej szefowej, że ją do grobu wpędza? (Swoją droga ślepa ta kobieta, że nie widzi, że jej najbliższa współpracownica znika w oczach). Mam na to wielką ochotę. Moim zdaniem nie można się tak zachowywać w stosunku do pracownika. Strach przed utratą pracy może powodować również ogromny stres, z którym ona sobie ewidentnie nie radzi. Czy też zabrać ją jakimś sposobem z tej roboty. Poszukać jej nowej? Nie mogę przecież za nią żyć…

Irytuje mnie to, że czuję się bezradna.