JustPaste.it

Dziecko chaosu

Zazdrościcie pecetowcom „Dooma" czy „Hexena"? Po co, skoro sami możecie zamieszać w komputerowym świecie? Jak? a tak przy świetnej starej grze „Kid Chaos" . No to do roboty!

Zazdrościcie pecetowcom „Dooma" czy „Hexena"? Po co, skoro sami możecie zamieszać w komputerowym świecie? Jak? a tak przy świetnej starej grze „Kid Chaos" . No to do roboty!

 

LogoJak to w tego typu bajkach bywa, źli naukowcy z przyszłości (tak na oko XIX wiek) porwali chłopaka z przeszłości (nie mylić z ludźmi z przeszłością, ten osobnik pochodzi z epoki kamienia łupanego albo coś koło tego) i wykonywali na nim różne eksperymenty. Na przykład zmusili go do noszenia dżinsów (co jak się później dowiadujemy nawet spodobało się dzieciakowi). Jedyną odrobiną prywatności, którą pozostawiono małemu jaskiniowcowi była jego nieodłączna maczuga. Po kilku miesiącach eksperymentów jaskiniowiec miał już tego wszystkiego dosyć i postanowił odnaleźć maszynę czasu, by wrócić do swojej epoki. Nie było to wcale takie proste zadanie, gdyż drogi do maszyny czasu strzegło pole siłowe, a generatory tego pola były poukrywane gdzieś pośród roślin rozrzuconych w kolejnych etapach. I wreszcie nadszedł dzień, gdy jaskiniowiec uciekł ze swojego więzienia, wyszedł na zewnątrz mrukliwie rozglądając się za pierwszym kwiatkiem do zepsucia. I tak zaczęło się pogo...

Do przejścia mamy trzy kolejne scenariusze: zaczynamy w Tajemniczym Ogrodzie, potem siejemy zniszczenia na Toksycznym Wysypisku, następnie rozbijamy w drzazgi wytwórnię zabawek, by później nabroić w Fortecy i na koniec zrujnować Ruiny. Każdy ze scenariuszy składa się z trzech potężnych etapów i walki finałowej, w której dokonujemy zniszczeń na czas. Całkiem niezły repertuar, jak na jedną platformówkę. Na dokładkę jedną z większych, jakie widziałem na Amidze (ok. 6 MB). Gdyby nie różnego typu przeszkadzajki, każdy z etapów dałoby się załatwić trzymając fire i dociskając joya w prawo. Ale nie ma tak dobrze. W słusznej sprawie przeszkadzać będą nie tylko różne stwory (rybki, kaczki, króliki i kto wie, co jeszcze kryje się na innych etapach). Nie brak tu zapadających się mostów, sprężyn wybijających naszego jaskiniowca prosto w błękitne niebo, no i oczywiście kwiatków, które należy (przynajmniej w pierwszym etapie) namiętnie niszczyć. Tylko zniszczenie odpowiedniej liczby kwiatków spowoduje otworzenie wrót do następnej planszy. Podczas tych wędrówek można przypadkiem wpaść do wody. Oczywiście nasz jaskiniowiec i w tym środowisku jest w stanie przeżyć, tylko że może mu się skończyć powietrze i zemrze się biedaczkowi. Energię, życia i inne specjalne drobiazgi można zdobyć w rozrzuconych po planszach skrzyneczkach.

Screen z gryKid ChaosTym całym udżinsowionym jaskiniowcem dosyć ciężko się steruje. Nie ma tu podziału na skakanie i maczugowanie klientów. Przyciskając fire zmuszamy jaskiniowca do jednoczesnego skoku z beczką wykonaną w powietrzu, oczywiście z maczugą skierowaną na wrogów. Po jakimś czasie można się do tych zawiłości przyzwyczaić. Pomijając walory edukacyjne tej gry, które podobnie jak w „Doomie" są wybitnie wysokie, „Kid Chaos" cieszy doskonale wykonaną grafiką, na dokładkę bardzo dynamiczną. Wyraziste postacie, doskonale animowane tło i bezustanny ruch na planszy - to jest to! Podobnie szybka jest muzyka płynąca z kompaktu, która jednak nie przypadła mi do gustu tak, jak sama gierka. Rozrywka znakomita. Szczególnie zadowoleni będą Ci, którzy uwielbiają trochę poszaleć. Miłego łupania, tylko nie połamcie maczugi.

*Obrazki pochodzą z serwisu stare.e-gry.net