JustPaste.it

...cała prawda o chemtrails

...czyli jak nie utonąć w morzu paranoicznych teorii

...czyli jak nie utonąć w morzu paranoicznych teorii

 

Tak się ostatnio złożyło, że dostałem bardzo dziwnego maila od pewnego mojego znajomego (którego widziałem ze dwa razy i rozmawiałem łącznie nawet nie godzinę). W rezultacie wynikła z tego dyskusja, w której w pewnym momencie zostałem oceniony jako człowiek ograniczony, egoistyczny i samolubny, jako że nie chciałem pomóc innemu koledze w potrzebie. Potrzebą zaś była przeprowadzka do nowego mieszkania i związana z tym konieczność przeniesienia kilkunastu kartonów do ciężarowego auta. Wyciągając pochopne wnioski ze strzępków informacji, pomylono się w ocenach sromotnie. Faktycznie, nie pomagałem w przeprowadzce, ale tylko dlatego, że kolega zmienił dwa dni przed zarezerwowanym wcześniej terminem zmienił datę na taką, która mi nie odpowiadała. Nie było w tym żadnego problemu, niechęci czy egoizmu – jako że jesteśmy dobrymi znajomymi, to po przyjacielsku wyjaśniliśmy to sobie i pomogłem mu przy następnej okazji, gdy po zakończonym remoncie wracał na stare miejsce.

Co ta cała historia ma wspólnego z tytułem artykułu? Ano, więcej niż pozornie można się spodziewać. Ale może od początku.

Gdy po raz kolejny otrzymałem wiadomość o samolotach spryskujących powietrze chemicznymi świństwami i zatruwającymi globalnie ludzkość w celu zmniejszenia jej populacji, postanowiłem przyjrzeć się tematowi i posłuchać argumentów wszystkich stron. Są bowiem teorie spiskowe w dziejach, w które Elijah wierzy i którym całkowicie ufa. Kwestia tylko taka, że Elijah nie przyjmuje w ślepej wierze rzeczy, które są mierzalnych fizycznie: a przecież rozpylenie czegoś w powietrzu to zjawisko jak najbardziej mierzalne fizycznie. Tak samo jak w kwestii ustalenia ojcostwa, i tutaj można przy pomocy naukowej aparatury bez większego wysiłku stwierdzić gdzie leży prawda. I pozamiatane. W końcu, nie rozmawiamy tutaj o metafizycznych problemach takich jak początek świata, życie po życiu czy istnienie Boga, na litość boską! ;)

Zacząłem więc od pewnego miejsca w sieci, gdzie pozostawiwszy pewien komentarz, otrzymałem taką odpowiedź: „Jeśli NIE WIERZYSZ w chemtrails, to dla mnie sprawa jest jasna: jesteś człowiekiem WIARY, a nie rozumu, a więc fanatykiem, takim samym jak mohery, a z ludźmi wierzącymi dyskutować się nie da.” Zaprawdę powiadam wam: dawno nie spotkałem mniej pozbawionego sensu zdania. Nie wierzę w chemtrails, bo korzystam z logiki i rozumu, który w zupełności wystarcza i jasno podpowiada, że owe chemtrails to nic innego jak smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. Argumentów za takim rozumowaniem jest cała masa, więc przyjrzałem się kilku:

1.Rozpylanie środków chemicznych rozpoczęło się w latach 80-90tych!
Naprawdę? Przeszukując Internet znalazłem całą kolekcję zdjęć tzw. „Latających Fortec” – czyli potężnych amerykańskich bombowców, które pozostawiały za sobą potężne smugi… nad Pacyfikiem. Pytanie: po co ktokolwiek miałby, w trakcie II wojny światowej, spryskiwać ogromne połacie oceanu? W celu walki z planktonem albo redukcji populacji tuńczyka, podczas gdy Japońcy podbijali coraz to nowe obszary? ;) Nie bądźmy paranoikami – nic nie było spryskiwane nad oceanem, zaś smugi kondensacyjne znane są praktycznie od początku istnienia lotnictwa. A to, że jest nad naszymi głowami więcej i więcej, ma swoje przyczyny: rozkwit linii lotniczych, tanie i bardziej dostępne loty, masowe migracje ludności, to wszystko przyczynia się do zwiększenia ilości smug kondensacyjnych w powietrzu. Pomyśl sam – jeszcze 20 lat temu nikt nie słyszał o czymś takim jak Ryanair albo Wizzair, zaś przywilej lotu samolotem zarezerwowany był dla najbogatszych członków społeczeństwa.

2. Istnieje masa dowodów, że chemtrails istnieją!
Niestety, żadne z nich nie są przekonujące. Najwięcej owych „dowódów” to robione z ziemi zdjęcia smug pozostawionych przez samoloty, opisane dramatycznymi komentarzami typu: „znowu coś nad nami spryskują” albo „znowu trują”. Niestety, zdecydowana większość owych zdjęć nie jest poparta jakimikolwiek badaniami i faktami, zaś pełne emocji komentarze to zwykle efekt fantazji autorów. Przypomina mi to bardzo sytuacje, gdy ludzie pierwotni trzęśli majtkami na widok piorunów, które w ich rozumieniu były wyrazami gniewu bogów. Dziwne albo i smutne, że dla wielu nadal taka retoryka brzmi przekonująco i wiarygodnie.

3. Na zdjęciach wyraźnie widać jednak, że jeden samolot zostawia chmurę „chemtrails” a drugi nie! To najlepszy dowód!
Niestety, to, czego nie widać na zdjęciach, to przede wszystkim wysokość, na której przelatują dwa samoloty. Logiczne jest, że jeśli dwa mijają się właśnie, to nie będą lecieć na takim samym pułapie. A różny pułap oznacza często – a nawet bardzo różne warunki atmosferyczne, niezbędne do tworzenia smug kondensacyjnych – podobnie chmury tworzą się na różnych wysokościach! Ocenianie wysokości samolotu z powierzchni ziemi jest czymś bardzo trudnym dla laika. Inna sprawa, to że rozmaite samoloty mają różnego rodzaju silniki, więc tworzone są inne smugi… i tak dalej… Nie chcąc zagłębiać się w fizykę zjawiska smug, polecam przestudiować dostępne materiały w tej dziedzinie, opracowane przez specjalistów – a jest ich masa.

4. Ależ są badania chemiczne, potwierdzające że coś spryskują!
Owszem, kilka nawet widziałem – popełniono w nich taką masę błędów, że chce się płakać. Na przykład, w jednym z eksperymentów zbierano próbki… tuż przy gruncie. To mniej więcej tak, jakbyś zachorował, a do lekarza na diagnozę wysłano sąsiada z drugiego końca miasta. Wystarczy bowiem, że w pobliżu owej próbki przejedzie ciężarówka… i już okazuje się, że poziom toksyn w otoczeniu drastycznie wzrasta! To, że nie ma to nic wspólnego z samolotami, to już inna historia, czego ślepi zwolennicy teorii chemtrail nie raczą zauważać: oprysk nad Warszawą, robiony z wysokości 8000 metrów równie dobrze może spaść… w Oslo albo i dalej – takie są bowiem zasady prądów powietrznych. Aby opryski z powietrza były efektywne, należy je wykonywać z niskiej wysokości (idealnie do 100m) oraz małej prędkości – dlatego też np. skuteczne opryski nad lasami wykonywane są z małych, powolnych samolotów i niskiego pułapu, tuż nad czubkami drzew. Inne badania podawały sensacyjne komentarze o skażeniach… które okazywały się fikcją w zestawieniu z dopuszczalnymi normami zanieczyszczeń, których zwykle autorzy owych sensacji na swoich stronach nie podawali. Nie wspominam już o tym, że często nie podawane są do wiadomości nazwy laboratoriów czy osób przeprowadzających badania – dlaczego nie? W końcu, badanie czystości powietrza nie jest niczym nielegalnym.

5. Dodawane są toksyczne substancje do paliwa!
Ano, są. W końcu każde spalane paliwo produkuje jakiś mniej lub bardziej toksyczny odpad, to fakt. Problem tylko, że dodawanie czegoś do paliwa to mało skuteczna metoda, z racji że przechodzi ono proces spalania w silniku w temperaturze kilkuset stopni Celcjusza – a to, co pozostaje z substancji wejściowej mało przypomina substancję początkową…

6. Oficjalne raporty mówią o tym, że rząd UK spryskał wąglikiem wyspę Gruinard!
Faktem jest, że tuż po wojnie wąglikiem zatruto całą wyspę. Tylko, że przede wszystkim, do eksperymentu wybrano odległe, niezamieszkałe miejsce, które rząd kupił w celu eksperymentu; dwa – nie została ona spryskana, lecz wąglika zrzucono bombami, trzy – ofiarami było 80 owiec, które dla eksperymentu tam zostawiono. Dezynfekcja trwała latami i wąglik zniknął tam na dobre dopiero w latach 80-tych. I choć dziś możnaby tam zamieszkać, to po jaką cholerę ktoś miałby fatygować się na 200 hektarową wyspę na zadupiu Szkocji? Dziś nikt tam nie mieszka i pewnie nigdy nie zamieszka.

7. Brytyjczycy spryskali całą wyspę związkami kadmu!
Rzeczywiście, spryskali, co się okazało w odtajnionych niedawno raportach – młyn na wodę dla miłośników chemtrails! Tylko, przeoczono kilka faktów. Przede wszystkim, stosowano zamienniki a nie gazy bojowe w celu przekonania się o efektach. O ile – mimo wszystko – jest to dość głupie podejście, to należy rozumieć, że testy te były prowadzone na związku zwanym „zinc cadmium sulphide”, który uznawany był w tamtych czasach za bezpieczny i stosowany m.in. w meteorologii (co nie dziwi, biorąc pod uwagę ówczesny stan wiedzy i fakt, że w tamtych czasach nawet papierosy reklamowano jako… korzystne dla zdrowia). Po drugie, ilość spryskiwanych toksyn była taka, że odpowiadała ilości toksyn, które dostaje człowiek po wypaleniu 5 paczek papierosów. Dodać należy, że cały eksperyment trwał kilka lat, więc – zatrucie równe 5 paczkom papierosów w ciągu kilku lat. Więcej? Proszę – ilość kadmu użyta w testach stanowiła 1.2% ilości emitowanej przez przemysł UK w tym samym czasie. Idąc dalej: wskaźniki populacji nie potwierdzają „morderczych” zamiarów rządu – mimo tych wszystkich zabiegów, liczba ludności w UK wzrosła od czasów wojny z 47 do blisko 60 milionów obecnie. Gdzie owa masowa depopulacja, widziana oczami spiskowców? Na dodatek… zwiększyła się także przeciętna długość życia.

8. Samoloty robiące chemtrails mają osobne zbiorniki na toksyczną chemię.
Nie ma na to potwierdzenia w żadnym dokumencie projektowym Boeninga czy Airbusa – dwóch najpopularniejszych powszechnie stosowanych samolotach w cywilnym lotnictwie. Gdyby zbiorniki dołączano na zewnątrz – byłyby bez problemu widoczne. Czego też nikt nie potwierdza i co jednym chórem zgodnie potwierdzają wszyscy specjaliści do spraw lotnictwa.

9. Istnieje raport Edwarda Tellera mówiący o zbrodniczych zamiarach naukowców mających zamiar spryskać planetę!
Fakt, istnieje. To, że naukowcy mają różne zwariowane pomysły na zbawianie planety, wcale nie oznacza, że pomysły te wdrażane są w życie, w końcu podobnych oszołomów było niemało. Nie ma jednak żadnych dowodów, że miliony ton aluminium zostało rozpylone w atmosferze, jak proponują autorzy raportu. Faktem jednak jest, że istnieje coś takiego, co nazywa się geoinżynierią i prowadzone były badania na temat sztucznego tworzenia czy niszczenia chmur, również przy użyciu związków chemicznych. Faktem też jest, że w niektórych okolicznościach, ze smug kondensacyjnych pozostawianych przez samoloty mogą tworzyć się chmury – zjawiska te znane są meteorologom od lat.

10… w porządku, wystarczy tych głupot. Miałem dodać kolejne punkty i argumenty, ale mam już dość: jeśli ktoś uparcie twierdzi, że mu coś pryskają nad głową, to i kolejne 100 punktów go nie przekona. Jak ktoś potrafi myśleć i analizować, to wyciągnie wnioski z tego, co napisałem.

Może zadam tutaj jedno zasadnicze, kluczowe wręcz pytanie: dlaczego ktoś, chcąc wymordować masę ludności, jak twierdzą zwolennicy chemtrails, miałby stosować takie dziwne i mało skuteczne metody? W końcu, pryskając nad dachami miast politycy i wojskowi truliby też sami siebie, swoje dzieci i rodziny. TO NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU! Znacznie prościej i skuteczniej byłoby zatruć wodę i polecić swoim znajomym, aby pili tyko butelkowaną? Albo podawać truciznę w szczepionkach czy żywności? Jaki sens i logika w pryskaniu chemii w powietrzu? Ja nie widzę żadnej. Używanie samolotów byłoby nie tylko nieefektywną, ale i zwyczajnie niepraktyczną i głupią metodą eliminacji ludności (w końcu populacja na świecie, od wielu lat cały czas przyrasta). Jeśli zaś ktoś ma problem ze zdrowiem, to lepiej przyjrzeć się swojej diecie, stylowi życia, myślenia, nauczyć relaksacji w celu redukcji stresu i zacząć ćwiczyć fizyczne ciało, co jest zdecydowanie korzystniejsze, niż fascynowanie się niesprawdzonymi teoriami.

Nawiązując zaś do początku tego artykułu – pochopna opinia, jaką wystawił mi kolega, przypomina mocno opinie, jakie wystawiają na temat smug kondensacyjnych laicy podniecający się spiskowymi teoriami. Używając mocnych argumentów prezentują brak dogłębnej wiedzy na temat lotnictwa, meteorologii i praw fizyki, opierają się na niesprawdzonych poszlakach, brakuje im samokrytyki i weryfikacji głoszonych teorii, brakuje logiki i przekonujących argumentów, itd. Co jest tym bardziej smutne, że czasami takie niepoważne teorie głoszą osoby dość poważnie zaangażowane w rozwój duchowy, podważając tym samym swoją wiarygodność. Nie lepiej zająć się czymś korzystniejszym i na przykład, pomedytować?

Oczywiście, że lepiej, dla mnie również.
Idę więc medytować.

Elijah

www.elijah-blog.info

 

PS. Oświadczam, że nie jestem agentem żadnego wywiadu i żaden rząd nie zapłacił mi ani grosza za napisanie tego artykułu. Jedynie co reprezentuję, to zdrowy i przyjemny rozsądek.