Słowem wstępu:
Moje dzieciństwo, jak na ówczesne czasy było standardowe. Miałam się z kim bawić, a i wyobraźni nam nie brakowało.
Bawiliśmy się w chowanego , rozgrywalismy mecze piłkarskie, wchodziliśmy na jabłonki. Nawet w pochmurne dni nikt nie siedział w domu, a ulubionym przez wszystkich środkiem lokomocji był rower.
Pamiętam zapach skoszonego siana, żniwa. Pamiętam zapach bzu i ciasta drożdżowego mojej babci. Pamiętam smak lodów z bitą śmietaną, spożywanych przy wtórze morskich fal. I wreszcie pamiętam domowy teatr - scenę zrobioną ze szczotki i koca, własnoręcznie wykonane pacynki i całą rodzinę na widowni, która udawała, że wszystko jest ok :)
W moim domu zawsze było mnóstwo książek i gier planszowych. Właściwie wychowałam się na planszówkach. Byłam szczęśliwym dzieckiem, bo najbliżsi mieli dla mnie czas.
Przejdźmy do sedna sprawy:
Rusza kampania : Nasze dzieci w sieci
www.naszedzieciwsieci.org
W pierwszej pracy (zaraz po studiach) na pierwszej lekcji poprosiłam dzieci 11-12-letnie o krótką autoprezentację.
Na pytanie czym się interesują, co drugie odpowiadało:
- komputerem, internetem, grami.
Innym razem matka gimnazjalisty wręcz żądała ode mnie pomocy w wychowaniu syna, który nic nie robi, tylko całymi dniami siedzi przed komputerem.
Przez te 3 lata, nic się nie zmieniło.
Wyścig szczurów, w którym biorą udział dorośli unieszczęśliwia dzieci.
Aż chciałoby się doedukować taką mamusię czy tatusia z zasad bycia rodzicem.
Dziecko zamknięte w swoim pokoju robi co chce. W tym samym czasie rodzice mają święty spokój.
Nie jestem tu od moralizowania, bo już widzę te wściekłe spojrzenia i pomruki niezadowolenia niektórych czytelników.
O takich sprawach trzeba głosno mówić.
Niebezpieczeństwa czyhające w sieci są ogromnym problemem. Dziecko czy nastolatek jest jeszcze z natury naiwnym młodym człowiekiem, podatnym na wpływy i manipulacje. W internecie jest wszystko i to złe i dobre. Zakazany owoc smakuje najlepiej.
Z drugiem jednak strony rośnie nam pokolenie młodocianych bandytów, zarówno chłopców jak i dziewczynek, dla których zasady moralne są tylko wymysłem "głupich" dorosłych.
Koniec
Morału nie będzie.