JustPaste.it

Ekoterrorysta, czyli kto na pewno nie jest błędnym rycerzem

Widmo kraży po europie. Wiadmo energii wiatrowej i wiatraków. Te straszne potwory śmierdzą, dymią i pożerają dziewice. Atakować! Zaraz, zaraz, czy coś mi się nie popier...?

Widmo kraży po europie. Wiadmo energii wiatrowej i wiatraków. Te straszne potwory śmierdzą, dymią i pożerają dziewice. Atakować! Zaraz, zaraz, czy coś mi się nie popier...?

 

CO BĘDZIE głównym źródłem energii za 20 lat? No, jak myślicie? Wodór czy odnawialne źródła energii? A może opanujemy syntezę termojądrową i jedna elektrownia światowa korzystając z tzw. zimnej fuzji rozwiąże nasze wszystkie problemy? Powiem wam i niestety pewnie się nie mylę – nic się nie zmieni. Dalej będziemy kopać węgiel, wydobywać coraz większe ilości ropy naftowej i gazu oraz eksperymentować z uranem. A każdego człowieka próbującego produkować energetykę odnawialną nazwiemy ekooszołomem i kapitalistyczną świnią, która niecnie chce zarobić na podejrzanych technologiach.

źródło www.energiawiatru.euPewnie to nie zabrzmi dziwnie biorąc pod uwagę, że moim idolem jest Błędny Rycerz, ale ja naprawdę i na serio nie lubię wiatraków. Nie podobają mi się one. Zresztą nie tylko wiatraki – najchętniej z krajobrazu wyeliminowałbym wszystko, co zbudował człowiek. Won z miastami, wieżowcami, mostami i drogami. Won z autostradami i liniami energetycznymi. „Niech nie będzie niczego” – jak mawia pewien znany polityk z Białegostoku.
Bo wyznaję, najchętniej w ogóle przeniósłbym się czasy naszych praszczurów i dzień cały spędzałbym na leniuchowaniu, jedzeniu krwistych niedopieczonych befsztyków i oczywiście oddawaniu się radosnej, acz niemoralnej rozpuście. I jeszcze jedno – osobników głoszących inne niż moje poglądy, reformowałbym za pomocą maczugi.
Ale niestety w drugim wcieleniu urodziłem się w XX wieku naszej ery, a nie „przed naszą erą”. I choćbym chciał, nie ucieknę przed cywilizacją. I pytanie, czy tak naprawdę potrafiłbym żyć, bez samochodu, wygodnego mieszkania, telefonu komórkowego, internetu itp?
Dziś już chyba każdy przedszkolak ma świadomość, że te nasze dobra cywilizacyjne wymagają stałych i coraz większych dostaw energii. Jakoś trzeba ją wyprodukować.
Wiele lat temu świat postawił na paliwa kopalne – bo tak było wtedy najprościej, najtaniej. Kto miał świadomość zagrożeń? Kto myślał, że kopalnie kilkaset metrów pod ziemią spowodują zawalanie się domów, że wojna o ropę naftową będzie przyczyną większości konfliktów na świecie, że ktoś wymyśli sposób na rozbicie cząstek uranu, a komuś innemu nie uda się nad tym zapanować.
A dziś?
Już rozumiemy, że w pogoni za źródłami energii zmieniliśmy naszą planetę w śmierdzące zanieczyszczone piekło. Anomalie klimatyczne, jak tornada, tsunami stają się normą, globalne ocieplenie, kurczenie się lodowców, to nie wymysł naukowców, tylko bolesny fakt. Tylko, że nic nie wynika z tej wiedzy. Nie zmienia się ani nasza świadomość, ani tym bardziej polityka koncernów energetycznych. Przecież one doskonale wiedzą, że zapasów paliw kopalnych mamy naprawdę na wiele wiele lat. A, że spalając je niszczymy środowisko...Im chodzi tylko o bieżące zyski, zgodnie z zasadą, że „po nas choćby potop”.
Tymczasem, to właśnie energetyka wiatrowa jest najmniej inwazyjna dla środowiska. To nie mój prywatny pogląd. To fakt.
Jeśli za 20-30 lat znajdziemy inne, doskonalsze źródło energii, jeśli będzie one tanie, przyjazne dla środowiska, to się te „brzydkie” i znienawidzone przez niektórych wiatraki po prostu wytnie – wystarczy parę godzin i po turbinie zostanie niewielki kawałek nieszkodliwego betonu. Skrzydła pójdą do odzysku, stalowe wieże to przecież idealny złom. Tak samo generator. A olej z przekładni przerobi się na olej opałowy, czy napędowy.
I nie będzie żadnych szkód środowiskowych. Krajobraz wróci do stanu sprzed inwestycji, nie będzie niebezpiecznych odpadów. Wiatr to jedyna idealnie czysta energia. Nieograniczone i nieprzebrane zapasy. Oczywiście są tacy, co twierdzą, że niewielka turbina wiatrowa w Holandii „zakłóca” jakąś równowagę i może wywoływać tajfuny na odległych kontynentach. Ale podobno taki efekt wywołuje też machanie skrzydełek motyla...

Don Kichote

więcej moich feletonów jest na stronie www.energiawiatru.eu