JustPaste.it

Robić business w Polsce.

Polska jest na 28 miejscu rankingu Doing Business, wśród 30 państw OECD. Badania przeprowadził Bank Światowy. Jest już tak źle? W rankingu ogólnym wyprzedza nas Ghana.

Polska jest na 28 miejscu rankingu Doing Business, wśród 30 państw OECD. Badania przeprowadził Bank Światowy. Jest już tak źle? W rankingu ogólnym wyprzedza nas Ghana.

 

Gorzki uśmiech ma na twarzy ten, kto przypomni sobie wspaniałą mapę Europy, na której obok Grecji byliśmy zielona wyspą pośród morza kryzysu. Od tego pamiętnego dnia minęło już trochę czasu. I tu jak w mordę strzelił może i jesteśmy zieloną wyspą, ale jak to się ma do rankingu "Doing business"?

"Premier przyznał się do porażki". Największą winę tym razem ponosi aparat biurokratyczny - stwierdził. No, bo tutaj już o sukcesie raczej nie mogło być mowy, jeśli zajrzymy w ranking. Spośród 183 krajów jesteśmy na 164 miejscu, jeśli chodzi o radzenie sobie z przepisami budowlanymi. Natomiast porównanie wyniku(przepisy budowlane) z krajami OECD, do których chcielibyśmy się przyrównywać jesteśmy na ostatnim 30 miejscu. Nie lepiej wypadamy, jeśli chodzi o rozpoczynanie swojego businessu - miejsce 115. Ogólnie Bank Światowy na tle państw OECD zaklasyfikował nas na drugim miejscu..... od końca, a w rankingu ogólnym na 70 spośród 183.

Swoja porażkę premier zestawił z prezydentem Republiki Czeskiej i trudno się dziwić. Chciał pokazać się z krajem, który już gonimy, a pijarowsko źle by wypadł   z takimi partnerami jak: Namibia(69 miejsce, ranking ogólny), Białoruś(68), Ghana(67), Czarna Góra(66), Turcja(65), Antigua i Barbuda(64), które bezpośrednio przed nami. Dopiero dzielne Czechy(63) ratują nas i możemy wystąpić z krajem, który jest "Zachodni"i jest tylko 7 oczek wyżej od nas. Honor uratowany.

Premier sugeruje nam, że to, co Czesi robią już od kilku lat u siebie, w Polsce ma miejsce dopiero od kilkunastu miesięcy. Przez to tylko w porównaniu z ubiegłorocznym rankingiem wskoczyliśmy 3 oczka w górę, a Czesi 19. Wyprzedzając tym samym potęgę światowej gospodarki Tonge.... W takim razie, co takiego robiliśmy przez te gorące kilkanaście miesięcy? Przecież do 10 kwietnia nie dało się rządzić, bo Lech Kaczyński wetował. Później była kampania prezydencka. Twierdza na Krakowskim Przedmieściu została zdobyta, później był krzyż, też nie dawał rządzić. Banda staruszków opanowała Warszawę, reformy niemożliwe. Po stłumieniu powstania pod krzyżem rozpoczęły się reformy.... od zamykania prywatnych przedsiębiorców, którym prawo pozwalało handlować narkotykami przez blisko dwa lata.

No i ta nasza nieszczęsna biurokracja, która przeszkadza. Skoro tak bardzo jątrzy, nie pozwala na szybki rozwój gospodarczy, to w jaki sposób w ciągu tych "kilkunasty miesięcy" ich liczba wzrosła o 16 tys. osób? Przecież ona jest zła. Jeśli to jest główny problem, a władza niby coś z tym robi, to w takim wypadku jej liczba i stopień zbiurokratyzowania nie powinien się zmniejszać? Widocznie nie, a premier ma jakieś tajemne sposoby. Wróży z ręki lewicy prospołeczną politykę. Z dłoni prawicy krypto-liberalizm. Oj, przepraszam, zapomniałem, ze PO nie jest już partią liberalną. Natomiast stawia kabałę "młodym, wykształconym i z dużych miast."

Patrząc chłodnym okiem. W ranking oczywiście nie w telewizor, bo tylko przykro się robi. Jeśli już odnieśliśmy jakiś sukces, to jest to łatwość otrzymania kredytu. Na świecie jesteśmy na 15 miejscu, a w OECD na 6. I tym tłumaczyłbym te 3 oczka w górę, bo przecież przy zakładaniu firmy kasa jest najważniejsza. Choćby nie wiadomo jak surowe przepisy, jeśli pieniądze, firma rozpocznie działalność. Zresztą, przecież my Polacy sławni jesteśmy z tego, że każdy przepis potrafimy ominąć. Jak w piosence: "jak nie zgodnie z prawem, to lewa strona jadę".

Dlaczego jednak uważam, że premier, który przyznał się do porażki odniósł sukces. Bo tak się u nas w kraju przyjęło, nie ma alternatywy. Kaczyński jest zapędzony w ślepy zaułek. Wystarczy teraz utrzymać atmosferę zagrożenia. Ze strony szaleńca Kaczyńskiego, nawet wtedy , kiedy Pisowcy giną we własnych siedzibach, partia rządząca uważa opozycje za anty-systemową. A oprócz ciemnogrodu już nikt po władzę nie sięgnie. Nawet, jeśli jakimś cudem Kaczyzm wygrałby w następnych wyborach parlamentarnych. Miałby małą przewagę w sejmie i mielibyśmy powtórkę z lat 2005-2007.

W każdym bądź razie nie zanosi się u nas na żadne zmiany, premier dalej będzie mówił, że głównym winowajcą jest biurokracja i stale będzie powiększał. Moi państwo szaleństwo? Nie. Media.