JustPaste.it

Przekażcie to Nergalowi.

Nie będę Cię ganił, ani pouczał. Nie chcesz aby Ci ktokolwiek współczuł, bo według Ciebie współczucie jest oznaką słabości człowieka.

Nie będę Cię ganił, ani pouczał. Nie chcesz aby Ci ktokolwiek współczuł, bo według Ciebie współczucie jest oznaką słabości człowieka.

 

Do zagubionych braci i mówiących, że nie wierzą w Boga.

 

Ten list niech będzie odpowiedzią na wywiad jednego z zagubionych. Twierdzisz przyjacielu, że Bóg nie istnieje. Zadam Ci pytanie. Czy wiesz co to jest dobro? Czy potrafisz je czynić? Jesteś bardzo inteligentnym człowiekiem, to chyba na te proste pytania potrafisz odpowiedzieć. Mówisz w wywiadzie, że najbardziej podoba Ci się Księga Hioba ze starego testamentu, i na podstawie tej Księgi twierdzisz, że Boga nie ma. Właśnie na podstawie tej samej Księgi, tylko kawałeczek dalej niż to co Ty cytujesz jest przepiękna rozmowa Hioba z przyjaciółmi. Ta rozmowa  przyjaciół, w tym nieszczęściu jakie przydarzyło się Hiobowi jest  przepięknym hymnem miłości do Boga. Przyjacielu, Stary Testament jest bardzo trudny, bo bez pomocy Ducha Bożego nie jesteś go w stanie zrozumieć. Musisz mieć w sobie miłość do dobra i człowieka, nie tylko do jednej osoby, ale do każdego napotkanego człowieka. Dopiero jak będziesz widział że żyjesz po to by służyć innemu człowiekowi, temu najbardziej potrzebującemu, to będzie w Tobie miłość Boża, a i Duch Pański będzie z Tobą. Nie czytaj więcej Starego Testamentu, bo sam ludzki rozum nie jest w stanie tego ogarnąć. Na początku zadałem Tobie pytania, na które na pewno już odpowiedziałeś. Ja osobiście nie znam nikogo w którym nie byłoby dobra, a w czynieniu dobra jest Bóg. Bóg jest dobrem nieskończonym. Czy Ty tego chcesz czy nie, ale Bóg jest w Tobie. Czy nie ma w Tobie nawet odrobiny dobra w którym jest Bóg. Dobro do Boga należy bo od Boga wychodzi. Bracie nie możesz uczynić nawet najmniejszego dobra bez miłości Boga. Wychodziłeś na scenę i paliłeś biblię. Tym czynem nie obraziłeś mnie, ani mojej wiary, ale wręcz odwrotnie umocniłeś ją. Pokazałeś jednak wszystkim, którzy byli na Twoim występie swoją słabość i bezsilność. Paląc Biblię paliłeś papier, a nikt nie jest w stanie spalić Biblii prawdziwej, bo jest to słowo, które wyszło od Boga, a Bóg jest nim. Choć nie wiem jak byś się starał nigdy nie spalisz prawdziwej Biblii, bo jak to Chcesz uczynić. Proszę przyjacielu, proszę powiedz jak chcesz zniszczyć prawdziwą Biblię, która jest słowem Boga. Robisz tak bo jesteś słabym i biednym człowiekiem. Możesz jutro, pojutrze lub na innym swoim występie wziąć krzyż i go spalić, ale wtedy pokażesz, że jesteś małostkowy i bardzo, bardzo biedny, bo prawdziwy krzyż Chrystusowy jest miłością, prawdą, wybaczeniem i miłosierdziem. Obojętnie, czy krzyż będzie wykonany z drzewa, metalu, czy plastiku lub innego materiału, to będzie krzyżem Chrystusowym tylko wtedy, kiedy będzie on noszony w sercach naszych. Jeśli nie ukrzyżujesz swojego serca nie pojmiesz to co do ciebie napisałem. Drogi, biedny przyjacielu, powiedziałeś, że przeżyłeś trzy życia, a ja ci odpowiadam, że jeszcze na dobre swojego nie zacząłeś.  Sam wolisz siedzieć w mrokach nocy, a boisz się wschodzącego dnia. Dla chwały swojej i dobrobytu swojego czynisz co czynisz. Nie jesteś biednym człowiekiem pod względem materialnym, bo według Ciebie możesz kupić wszystko. Dobra doczesne wyprowadziły Ciebie na autostradę życia, życia bez Boga. To Twoje życie jest jednak bardzo ubogie, bo to jest pogoń za sławą i pieniędzmi. To nawet nie jest pogoń, ale bezpardonowa walka, bo chcesz mieć to co widzisz. Przyjmujesz do swojej świadomości to co rozumiesz. Podziwiasz to co chciałbyś mieć. Dobro, które jest w Tobie, zamknąłeś w skrzyni i odstawiłeś w daleki kąt. Podchodzisz do życia mottem: Po co mam czynić dobro, jeśli to nie przyniesie mi sławy lub pieniędzy. To jest Twój wybór przyjacielu, ale przez to jesteś bardzo biedny. Droga „dobra”  jest bardzo trudna, a i niewielu się na nią decyduje. Nie staje się w blasku fleszy, a i redaktorzy się takimi nie interesują. Idąc tą drogą trzeba się zaprzeć samego siebie, a i to nie będzie docenione przez ludzi. Każdy człowiek, każdego dnia, staje przed dylematem wyboru drogi życiowej. Najłatwiejsza jest droga zła, przekupstwa, skandali, życia pełną piersią, i pełnej sławy ludzkiej. Ja Ci powiadam, że na tej drodze jest pełno pułapek, gdyż jak Ci się noga podwinie, to inni pomogą w Twoim upadku, a nie pozwolą ci z niego powstać, bo na autostradzie zła nie ma litości i miłości, ale jest za to prędkość, aby jak najwięcej przeżyć, jak najwięcej mieć i być jak najbardziej sławny. Dzisiaj jesteś bardzo chorym człowiekiem. Nie wiem jak długo będziesz żył, bo życie nie do nas należy, ale do Tego, który je dał nam. Nie chorujesz tylko na białaczkę, ale masz jeszcze jedną chorobę, o wiele bardziej groźną, a sam wiesz jaką, i tylko od Ciebie samego zależy czy się z niej wyleczysz. Choroba ciała jest niczym w stosunku do choroby duszy. Nie pouczam Ciebie mój przyjacielu, ani nie ganię, bo nie jestem, ani kapłanem ani nauczycielem. Chciałem w tym liście Ci bracie pokazać inną drogę życia. Bardzo trudną drogę dobra i miłości, a zarazem wyrzeczeń i miłosierdzia. To nie jest autostrada, ale polna droga pełna kurzu, pod górkę i z wielkimi przeszkodami. Nie jedziesz coraz szybciej, ale coraz wolniej. Przez przeszło pięćdziesiąt lat szukałem drogi życia, używałem tak jak ty świata. Jeździłem i szukałem sensu w rozjazdach, alkoholu i innych używkach. Szukałem drogi życia bardzo daleko, ale parę lat temu znalazłem ją, bo szukałem daleko, tego co jest na wyciągnięcie ręki. Proszę Cię bracie poszukaj w sobie tą własną i właściwą drogę. Kim jestem, że do Ciebie piszę? Jestem człowiekiem który widzi co inni nie widzą, słyszy więcej niż inni, a i nieraz rozumie rzeczy, których inni nie potrafią zrozumieć, a chciałbym być dobrym chrześcijaninem. Nie potrzebujesz odpowiadać na ten list, ale jak byś chciał się zobaczyć ze mną lub wiedzieć coś więcej, to poproś swoją dziewczynę, aby odnalazła swoją fankę, która ma 18 lat, a wygląda na 10 miesięczne dziecko.