JustPaste.it

Czy wyborcy są równi ?

W tzw. „demokracji” głos każdego wyborcy liczy się tak samo. Uważam, że to z gruntu złe i chcę dostosowania „demokracji” do faktu, dla mnie oczywistego, że jesteśmy różni.

W tzw. „demokracji” głos każdego wyborcy liczy się tak samo. Uważam, że to z gruntu złe i chcę dostosowania „demokracji” do faktu, dla mnie oczywistego, że jesteśmy różni.

 

Wg mnie jak ktoś osiągnął np. profesurę (są oczywiście debilni profesorowie, to się zdarza ale nie zmienia reguły), to dla mnie jest wart jako człowiek więcej niż obszczymur. Co ciekawie, na wielu, wielu innych polach zróżnicowanie między ludźmi uznajemy za oczywiste - dlaczego nie zadekretować równych emerytur dla wszystkich, przecież mamy takie same żołądki ? Dlaczego w spółkach handlowych głosy ważą różnie, czemu zgadzamy się na to, by głos zależał od ilości posiadanej kasy ? Dlaczego w wojsku głos dowódcy waży więcej niż podwładnego, przecież obaj są ludźmi ? Dlaczego to szef wydaje polecenia pracownikowi a nie odwrotnie ? Dlaczego to rodzice decydują co mogą ich dzieci a nie odwrotnie ? Itd. itp.

 

Zróżnicowanie siły głosu zależnie od osiągnięć życiowych ma jeszcze ten walor, że jest dodatkową motywacją, by w życiu coś osiągnąć. A ponieważ nie da się przydzielić wagi do człowieka w drodze indywidualnej oceny (jest nas za dużo a i miarkę trudno skonstruować), to należy wprowadzić mechanizmy, które, jak każde mechanizmy, w większości przypadków działają ale czasem nie - trudno, w życiu na co dzień nie mamy do czynienia ze 100% sprawiedliwości, trzeba się z tym pogodzić.

 

Taki mechanizm wraz z procedurami przechodzenia „do” uprzywilejowanych (za zasługi pozytywne) i „z” (za zasługi negatywne), to coś lepszego, niż obecna „urawniłowka”.

 

Ale mechanizm różnicujący wyborców to nie wszystko, ważne jest też by wybranie kogoś było formą kontraktu, jeśli wybraniec się z niego nie wywiązuje, to by można było go odwołać. Obecnie można odwołać w referendum nawet prezydenta Łodzi czy Warszawy, ale nie można odwołać posła.

 

Nie ma nic danego raz na zawsze, wszystko można starać się ulepszać, wszystko musi się zmieniać bo zmienia się rzeczywistość. Nic nie trwa wiecznie i demokrację kiedyś też szlag trafi, jeśli chcemy by trwała jak najdłużej, to najlepszą metodą przedłużania jej żywota jest proces dostosowawczy. To co zastygnie w jednej postaci zginie szybciej i z większym hukiem.

 

Zresztą argumentów za koniecznością zmian w demokracji nie trzeba szukać zbyt długo. Dziś kraje najszybciej się rozwijające i to pod wieloma względami, nie tylko ekonomicznym, to nie są demokracje. Krajów uznawanych za demokracje jest ok. 15% wśród wszystkich istniejących, zresztą zależy co kto nazwie  demokracją, dla jednych Chiny to kraj demokratyczny dla innych nie.

 

Europa zajmuje pozycję lepszą niż by powinna nie dlatego, że jest taka doskonała i ma taką wspaniałą demokrację, tylko nadal „odcina kupony” z czasów, gdy była imperium kolonialnym. Ale to się kończy, okazuje się, że nawet Afryka ma nadwyżki dochodowe które gdzieś musi ulokować. Europę masowo wykupują Azjaci i Arabowie, za chwilę dojdą jeszcze Afrykanie a Europejczycy śpią spokojnie w poczuciu, że to oni są ci najdoskonalsi i osiągnęli najwyższy stopień rozwoju społecznego.

 

Przebudzenie Europejczyków będzie bolesne.

 

Pozdrawiam