JustPaste.it

Jak rozliczać po wyborach ?

Ja traktuję głosowanie jako umowę pomiędzy mną, wyborcą, a wybrańcem, czyli tym, na kogo głosuję. Schemat jest prosty – kandydat obiecuje mi coś i jeśli na niego zagłosuję a on wygra, to uznaję, że zawarliśmy pewien kontrakt – wyborca / wybraniec. Ma teraz robic to do czego się zobowiązał.

 

Każdy kontrakt zawierany przez dwie strony powinien należycie chronić interesy obu stron. Przykładem jest akt notarialny, notariusz ma dbać o równość obu stron (gdy kiedyś brałem kredyt na siebie a kupowałem za ten kredyt mieszkanie do spółki z siostrą, to notariusz zwrócił mi uwagę, że jest to dla mnie niekorzystne – oczywiście miał rację i z uznaniem przyjąłem jego ostrzeżenie, ale ja zrobiłem to świadomie i akt notarialny podpisałem).

 

A jak to wygląda w przypadku polityków ? Wybieramy ich na tysiące różnych stanowisk, od radnego poprzez prezydenta miasta, poprzez posła do prezydenta Polski. I znamienne jest, że akurat ci spośród „wybrańców”, którzy tworzą prawo – posłowie – zadbali skrzętnie o to, by w żaden sposób nie  można ich było rozliczać z realizacji obietnic przedwyborczych, czyli z realizacji kontraktu.

 

W referendum można odwołać burmistrza czy prezydenta miasta (ostatnio przydarzyło się to Jerzemu Kropiwnickiemu, ex-prezydentowi Łodzi), nawet prezydenta Warszawy – w hierarchii bodajże 5-ej osoby w państwie (wyżej są prezydent, premier, marszałek sejmu, marszałek senatu), ale posła odwołać się nie da.

 

A jak posłowie wywiązują się z kontraktów ? Ktoś głosował na kandydata z PO bo podoba mu się PO – i nagle widzi swojego wybrańca w szeregach PIS (albo odwrotnie). Wydawałoby się oczywiste w podanym przykładzie, że jeśli zmienił poglądy (wolno mu jak każdemu), to powinien oddać mandat zdobyty jako platformer i stanąć jeszcze raz do wyborów jaki pisowiec – ile razy tak się  zdarzyło ?

 

Innym problemem jest miarka która zmierzy, czy poseł robi to co obiecał czy nie. Oczywiście poseł zawsze może na krytykę odpowiedzieć że robi to co chcą inni i jest ich większość, ale to tylko jego słowa, zmierzyć się tego nie da w prosty sposób.

 

Konkluzja jest taka, że póki nie wprowadzi się możliwości odwołania posła w drodze referendum w jego okręgu wyborczym, póty ta hołota będzie się przez 4 lata po wyborach czuć bezkarna i robić to co robi teraz, czyli robi nas „w wała’. Piszę o posłach „hołota” zupełnie świadomie, gdyż jako całość na to zupełnie zasługują. Zdarzają się posłowie przyzwoici, ale jak policzyć odsetek posłów skazanych za przestępstwa lub choćby ściganych przez prokuraturę (chroni ich immunitet) to okaże się, że jest to odsetek znacznie wyższy niż w całym społeczeństwie. A ponoć to ma być elita – żadna elita tylko hołota.

 

Czy ktoś zdrowy na umyśle kupi nowy samochód bez gwarancji ? A choćby telewizor czy odkurzacz ?

 

Ja nie mam zwyczaju zawierać oszukańczych umów. Więc jeśli te referenda nie zostaną wprowadzone, to namawiam za rok do bojkotu wyborów.

 

pozdrawiam