JustPaste.it

Jak rozżarzony miecz krzyżacki

Jak rozżarzony miecz krzyżacki

Znów obudził go potworny ból. 2:28. Ile spał? Zastanowił się chwilę mimo bólu. Jakieś dwie godziny, chyba nawet niecałe. Ale ostatnimi czasy to normalne, rzadko sypia. Leży chwilę, aby jak zwykle oswoić przenikliwy ból oczu. Kręci się, obraca a kot leżący na jego nogach niechętnie odsuwa się odrobinę. Wraca na nogi, kiedy tylko niespokojnie leżący, obróci się na drugi bok. Biedak, znów musi ustąpić, bo nogi nie chcą leżeć spokojnie.

Ciemność ogarniająca pokój nie jest wszechogarniająca, panuje raczej ciemny półmrok i gdyby nie ból, byłoby tak jak lubi. Wstaje zniecierpliwiony aby pójść do łazienki. Zapalić. Uspokoić oczy. Może trochę ulży.  Kot, jak pies idzie za nim, choć nie lubi przecież papierosowego smrodu. Ale lubi być z nim. Przy nim.

Po omacku znajduje papierosy i zapalniczkę. Zapala błyskawicznie, bo światło zapalniczki wybuchające w takiej ciemności to koszmar. Znalazłszy popielniczkę, dzięki żarowi z papierosa siada na stołku i głaska kota przycupniętego w nogach.

8b954c111a59d73d0b1126bccaafb7e6.jpgIle ten koszmar jeszcze potrwa? Od zawsze był wrażliwy na światło trochę bardziej niż inni, ale bez przesady. Okularów przeciwsłonecznych praktycznie nigdy nie używał. Ale ostatnie kilka lat, a szczególnie miesięcy, nawet tygodni to prawdziwa gehenna. Od kilku lat bez okularów przeciwsłonecznych praktycznie nie wychodzi z domu, bez względu na pogodę. Ostatnimi czasy jednak i one prawie nic nie dają. Kiedy idzie, idzie trochę próbując patrzeć, trochę na ślepo, trochę na wyczucie i trochę na „chybił trafił”. Szukał pomocy gdzie się dało, ale lekarze wzruszają ramionami, odsyłając z kwitkiem. Wciąż jednak próbuje, bo tak się nie da dalej żyć.

Wraca do łóżka i kładąc się z zazdrością spogląda na żonę spokojnie, równomiernie oddychającą w głębokim śnie. Kot układa się na nogach i do końca nocy wiele razy jeszcze będzie na nie właził i z nich złaził niezadowolony z ich niespokojnego zachowania.

Oczywiście o śnie tej nocy może już zapomnieć, jak zwykle. Ale dobrze, że chociaż oswoił ból. Bo w nocy przebudzenie jest najstraszniejsze, to początek codziennego koszmaru. Wtedy zawsze przypomina mu się opowieść o Jurandzie ze Spychowa. Doskonale wie, co czułby Jurand w obliczu rozżarzonego krzyżackiego miecza, będącego narzędziem oślepienia, gdyby opowieść ta miała być prawdziwa.

W dzień jest po prostu ciąg dalszy. Próbuje jakoś z tym żyć. Okien praktycznie nie odsłania, najwyżej część w porze deszczu, telewizora bardziej słucha niż ogląda choć jest coraz trudniej, bo i słuch z wiekiem tępieje, światło zapala tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. Ale najgorzej z komputerem. Lgnie do niego jak pszczoła do miodu. Lubi czytać, pisać, korespondować. Komputer, internet to jego radość, jego świat, jego okno na świat. Jednak pisanie i czytanie przychodzi mu już z ogromną trudnością. Coraz większą trudnością. Artykuły czyta grzebiąc palcem w oku, pisanie nawet krótkiego tekstu trwa w nieskończoność, zupełnie jak wtedy, kiedy uczył się posługiwania klawiaturą. Przed monitorem może spędzić najwyżej pól godziny bez przerwy, potem musi „odpocząć”. Jeśli nie będzie mógł obcować z komputerem, wszystko się zmieni. Zupełnie sobie tego nie wyobraża.

Kiedy o tym myśli, zawsze powraca najstarsze pytania świata: dlaczego ja? Dlaczego bandyci, pedofile i żywiący się nienawiścią są najczęściej okazami zdrowia? Niektórzy twierdzą, że to głupie pytania, inni znają odpowiedź: Bóg tak chce, bo ma swój plan i doradzają wiarę w Boga i modlitwę, kolejni twierdzą, że wszystko jest tak, jak być powinno. I tak naprawdę nikt nie potrafi odpowiedzieć a ci, którzy odpowiadają, nie mają pojęcia o czym mówią. Bo tak to jakoś się dzieje na tym świecie, że cierpienie najlepiej rozumieją ci, co są zdrowi jak konie, o biedzie ci, biedę ci, którzy są obrzydliwie bogaci, a o związkach małżeńskich i innych, seksie ci, którzy żyją w celibacie. A pytanie to wcale nie jest głupie. On to wie, obcując z sędziwym starcem, dla którego w całym jego długim życiu nikt i nic nie było ważne, oprócz tego, żeby było tak, jak to sobie wymyślał.

Mimo niepogodzenia nie ma jednak wyboru, żyje i funkcjonuje. I nie ma zamiaru kapitulować tak długo, jak będzie to możliwe. Tyle, że co chwilę w głowie kołacze się rym:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie…