Polska ma dług stanowiący już prawie 60% PKB (a wiceprezes NBP twierdzi, że jak zsumować wszystkie zobowiązania, to wyjdzie 220% PKB).
Jak do tego doszło i co nas czeka ?
1. Jak do tego doszło ?
Najłatwiej odpowiedzieć na pytanie, jak do tego doszło – to efekt polityki w tzw. „demokracji”.
O finansach państwa decydują politycy a jest to chyba jedyna grupa zawodowa, która nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to co robi. Politycy nie mają nad sobą żadnego szefa, nie ma też prawa które by ich do odpowiedzialności pociągało – nawet jak polityk straci władzę to następcy krzywdy mu nie zrobią, bo sami liczą na wyrozumiałość swoich następców itd. Ktoś w Polsce po 1989 roku poniósł odpowiedzialność karną za sposób uprawiania polityki, w szczególności za zadłużanie nas ? Co gorsza, dług staje się coraz większym ciężarem ale politycy wcale nie zamierzają zwolnić tempa zadłużania nas – myślą o nowych sposobach, np. jak ominąć zapis konstytucji o progu 60% zadłużenia w stosunku do PKB. Jest też pojęcie „kreatywnej księgowości”.
2. Co nas czeka ?
Wg prawa nie można zadłużać się w nieskończoność. Konstytucja stawia barierę długu do poziomu 60% PKB. Oczywiście można konstytucję zmienić, ale to odłóżmy na razie. Tak więc przy obowiązującym prawie dług osiągnie pewien poziom i potem będzie mógł rosnąć tylko wraz ze wzrostem PKB (wzrost PKB o 1 mld. pozwala się zadłużyć na 600 mln. zł). To oznacza, że stałą pozycją budżetową będą odsetki do zapłacenia, w 2011 r. to będzie ok. 45 mld. zł, o tyle więc mniej będzie na sensowniejsze cele.
Ale ta stagnacja polityków nie zadowoli, bo ogranicza ich apetyty. Stagnacja oznacza, że nie będzie pieniędzy na „chleb i igrzyska dla pospólstwa” a to podcina byt polityków. Coś wymyślą, by zadłużać nas dalej.
Pytanie, co się stanie jak nastąpi załamanie i PKB spadnie ? Wtedy dług przekroczy poziom 60% i będzie krach.
A czy ten dług ma nad nami wisieć jak miecz Damoklesa przez lata czy też dojdzie do jego spłaty ? Poniżej zamieszczam dane o deficycie w latach 2001-2010. Widać z tego, kto dążył do spłaty zadłużenia a kto ma to „gdzieś”.
Rok deficyt w mld. wzrost/spadek w % w stosunku do roku poprzedniego
2001 32,4 110%
2002 39,4 22%
2003 37 -6%
2004 41,4 12%
2005 28,4 -32%
2006 25,1 -12%
2007 16 -36%
2008 24,3 53%
2009 27,2 12%
2010 52,2 92%
Historia uczy nas, że żaden negatywny proces nie może trwać wiecznie. To zadłużanie kiedyś wybuchnie, będzie rewolucja, poleje się krew, dług zostanie anulowany i zacznie się od nowa, bo to działa w cyklu.