Pokutowali za nieswoje grzechy,ginęli ku chwale ojczyzny,a teraz ich profanują gangsterzy polityczni w walce o władzę
Ranny do niewoli się dostał,w bydlęcym wagonie jechał na Syberię Na wiecznej zmarzlinie budował kolej , listu rodzinie nie mógł wysłać. A współtowarzysze broni ,co uciekali wtedy razem z nim przed sowietami , widzieli jak z konia ,z szablą w ręku spadał do rzeki ,o śmierci zonę jego powiadomili. A on tory kładł , tylko w myślach i snach całował zonę i dzieci
Wielu tam zostało na zawsze , pod pokrywą śnieżną czekają na ponowne przyjście Chrystusa !.
On do armii Andersa zszedł z tobołkiem na plecach. Monte Cassino zaliczył,ordery i blizny po wojnie wiózł do Anglii. W 1947 roku wrócił w mundurze andersenowskim do rodziny ,w kołchozie został brygadzistą.
Pewnej mroźnej nocy enkawudziści podjechali saniami pod ich dom. Pól godziny na spakowanie macie warknęli groźnie. Z Głębokiego w wagonach bydlęcych jechali w nieznane. .Enkawudzista napluł w twarz i poobrywał guziki z munduru,nazwał wujka wrogiem wielkiego Stalina..Był to1947 rok.
. Pociąg zatrzymywał się na zaopatrzenia w wodę , wylanie kubła z nieczystościami. Umarłych wyrzucano z wagonu,a pociąg pędził w nieznane.
W osadzie leśnej ,oddalonej od Irkucka 267 km złą drogą pokutowali za " ojczyznę Boga, i honor",a diabeł mowił im dobranoc
. Rozdzielono ich,mężczyźni w oddzielnych barakach.byli, spotkania za zgodą dowódcy łagru mieli raz na tydzień
. Pracowali przy wyrębie lasu , racje żywnościowe uzaleznione były od wykonanioa planu. Kto nie pracuje,ten nie je,wisiał napis obok portretu Stalina w barakowej stołówce.
.Po śmierci dopiero generalissimusa kołchoźnikami zostali, mieli swobodę ruchów,jeździli po zakupy do Irkucka.,mogli hodować krowy i budować drewniane domki
Bratanek starszy zakochał się i nie chciał jechać do Polski., uciekł do tajgi z dziewczyną. Zbudował szałas i mieszkał do pierwszych mrozów z ukochaną. Była to Litwinka zesłana za to,ze bracia i ojciec jej kolaborowali z Niemcami.
Niedźwiedzie podchodziły do szałasu , bały się tylko ogniska , płonęło ono każdej nocy Pewnego razu zerwała się burza ,drzewa wywracała z korzeniami i rozerwała szałas .Ledwie uszli z życiem..Z tlącymi się głowniami szli do osady,a za nimi podążał pomrukując brunatny mis.
Litwinka zachorowała na zapalenie płuc ,czary mary i kadzidła szamana nie pomogły,nim doktor przyjechał umarła.
Wyciosał bratanek dla niej cedrowy krzyż i wyrzeźbił na nim dwa serca przebite włócznią. Przesiadywał nad grobem do późnych godzin,grał na bałałajce ich ulubione piosenki,a stary Buriat rozmawiał z jej duszą i mówił,ze usycha z tęsknoty,czeka na niego po drugiej stronie Bajkału, za wywołanie ducha brał litr bimbru.
Alkoholizm w śród Buriatów i zesłańców w regionie irkuckim był olbrzymi., zapijali się na śmierć. Bimbru z orzechów cedrowych,że pływać w nim łódką można było. Władza uważała,ze pianym ludem lepiej rządzić,niż zdrowym rozsądkiem. Bimber z cedrów do dziś pędzą bezkarnie Buriaci, dla turystow jest on rarytasem.
Do Polski bratanek jechał osowiały,milczący., grał na bałałajce ulubione piosenki Litwinki. Był już żonaty , miał dzieci, a oniej nie potrafił zapomniec, przy kieliszku opowiadał. o cedrowych sercach przebitych włócznią , o jej oczach jak wody Bajkału, widział w nich swoją duszę. , bełkotał mi do ucha plącząc,ze ona czeka na drugim brzegu tego jeziora..Pił i duzo palił, zachorował na raka pluc zabrał on go na drugi brzeg świętego Bajkału.
Wielu zostało rodaków nie tylko z takiej miłości na Syberii.. Tu jest nasza ojczyzna mówią po rosyjsku,.Odwiedza ich od wielkiego dzwonu konsulz Irkucka , daje im książeczki polskie do czytania.
Dziwili się w rozmowie ze mna,ze się,ze ich dziadkowie i ojcowie walczyli za ojczyznę,która nie była dla nich matką ,lecz niesprawiedliwą macochą. .Brat zabijał brata,bo był w okopach po drugiej linii frontu. A teraz też ,rzucają się do gardła w walce o władzę,podcinają gałąź na której siedzą,odpowiedzialem im.. Bóg ,honor ,ojczyzna ,wołają na trybunach ,ambonach i ulicach
Do takiej ojczyzny nas nawołuje konsul z Irkucka,pytają , poco nam taka ?
Tu Bajkał święty,bimber z cedrów lepszy i tańszy od wodki polskiej,a ryby smaczniejsze .Stepy,góry niebotyczne i lasy wiecznie śpiewają,a nad Wisłą pielgrzymki,afery i gruszki na wierzbie Jesteśmy daleko od Warszawy i Moskwy,ale dobrze wiemy co w tych miastach bredzą politykierzy ..Nie chcemy umierać za ich antagonizmy jak nasi przodkowie.
Los swój zna tylko baran,będzie strzyżony stale i raz zabity,a Polacy nad Wisłą mogą mieć nadzieję,ze jak nie szablą,to rakietą amerykanską rozwalą Moskwę
,
Wujek z ojcem prowadzili zakład rzemieślniczy i pasiekę,a kiedy skonfiskowano im ten biznes, popijali tęgo, słuchali rozgłośni"Wolna Europa" i przeklinali ją ,ze judzi do walki za honor boga ojczyznę, słuchając jej planowałem ucieczkę na zachod, nie udała się,siedziałem za to pięc lat w kryminale,bo złapali z bronią w ręku.
Wujek życie zakończył w pegeerze, tam wódka lala się strumieniami , poszedł w ślady swojego syna Młodszy jego syn ,dzisiaj przygarbiony i bezzębny dziadek,
Rodzinnych stron nie odwieda ze mną,tu jest mój dom,gdzie leżą rodzice i brat,a co było,a nie jest, nie pisze się w rejestr.,odpowiedział na moja propozycje.
Jechałem syberyjskimi śladami i byłem nad mogiłą zbiorową białogwardzistów,gdzie leży najstarszy brat ojca Andrzej,Na kamienistym stepie nad Angarą położyłem kwiaty i powiedziałem „część twej pamięci” Pokłoniłem się spróchniałym ścianom katorżniczych domów , wujek Jan z rodziną do 1956 roku w jednym z nich mieszkał.
..Zdjęcia z podroży siostrzeniec oglądał z wielkim wzruszeniem i śpiewał znaną na cały świat pieśń o włóczędze. ,a łzy ciekły po policzkach, zobaczył znajome stepy i Bajkał, byłem w waszym wieku tam,powiedział wnukom ,a do Polski przyjechałem mając dwanaście lat.
Boże jak ten czas leci wzdychał ,na kresowej ziemi lasow naszych nie ma ,szarych żurawi i czarnej czapli ,a tylko ugory kolchozniane.,ale najważniejsze,że jestes z nami dziadku powiedziała wnuczka Regina i objela go czule za szyję.