JustPaste.it

7 grudnia - dzień niesławy

Kto przeżyje wolnym będzie. Kto umiera wolnym już.

Kto przeżyje wolnym będzie. Kto umiera wolnym już.

 

 

 

Dzień siódmy grudnia nie ma dobrej prasy.  W dniu tym w 1941 Japończycy zaatakowali Pearl Harbor.  Zdaniem prez. Roosevelta dzień ten miał okryć się niesławą.   Poniżej fragment jego znanego przemówienia (Day of Infamy) w dzień później.  Stary socjalista łgał jak z nut strugając niewiniątko po osiągnięciu swojego celu - sprowokowania Japończyków po serii skomplikowanych intryg.   Dało mu to pretekst do włączenia USA do wojny.W blisko 70 lat później inny dzień 7 grudnia może, lecz nie musi,  okryć się niesławą.   Tym razem to nie Pearl Harbor 1941 ale Dublin 2010. W tym sądnym dniu parlament irlandzki,  z pistoletem EU przystawionym do skroni, debatować ma nad przyjęciem euro bailoutu.  Szanse są 50/50.

Narzucony Irlandczykom przez EU, ECB i IMF euro bailout  niemieckich, brytyjskich i francuskich banków praktycznie robi z mieszkańców wyspy niewolników,  gwarantując przy tym recesję o monstrualnych rozmiarach. Pierwszą ofiarą bailoutu  jest  Narodowy Fundusz Emerytalny (odpowiednik OFEs) z aktywami €24 mld który ma zostać nakazami  Brukseli rozdany bankom w potrzebie. Do już ”zainwestowanych” w nie €8 mld z funduszu dojdzie teraz dalsze €12.5 mld. Widać że najeżdżając polskie OFEs premier Tusk buduje swoją “drugą Irlandię”  z dbałością o najdrobniejsze szczegóły...

Dopiero po wrzuceniu tego w czarną dziurę bankowych bankrutów unia wrzuci w nią swoje €22.5 mld. Pozostałe €50 mld z bailoutu dostać ma irlandzki rząd z surowym przykazem pompowania tego dalej  w  czarną dziurę tak aby tylko nie dopuścić do formalnego bankructwa sektora bankowego.  W sumie wygląda na to że brukselskie trutnie chcą wmusić w Irlandczyków wzięcie €67.5 miliardowej pożyczki na 5.8%. Jest wysoce wątpliwe czy to wystarczy.  Z drugiej strony spłata tego kiedykolwiek wydaje się zadaniem nieprawdopodobnym. Tym bardziej że wsparcie w ramach którego banki irlandzkie otrzymały już wcześniej z ECB €130 mld zostaje wstrzymane.

Kraj z takim jarzmem długu musi wpaść w ciężką recesję. Mimo zaciskania pasa i żyłowania podatków wpływy budżetu będą prawdopodobnie spadać w najbliższych latach a nie rosnąć. Brukselskie euro trutnie które z jakichś powodów zakładają graniczące z cudem blisko 3% tempo wzrostu gospodarczego na wyspie przykro się rozczarują.

Podczas gdy cały naród irlandzki jęczeć ma w kieracie bailoutu jedna rzecz dla Brukseli stoi poza dyskusją – zagranicznym bankom, głównie niemieckim i angielskim, włos z głowy spaść nie może. Nazwanie nieudanej inwestycji fiaskiem jest tabu. O redukcji czy restrukturyzacji długu mowy być nie może. Zapomnij aby bankowe durnie odpowiedzialne za to fiasko poniosły gdziekolwiek jakąś odpowiedzialność czy choćby symboliczne przystrzyżenie.

Narzucony Irlandczykom  bailout  obcych banków wywołuje gwałtowne protesty. W zeszłym tygodniu tłumy oceniane na 50 do 100 tys. ludzi protestowały w Dublinie przeciwko przyjęciu tego dyktatu przez chwiejący się rząd Cowena. Ciekawy foto serwis z tego jest tutaj. Zdumiewa rozmiar tego obywatelskiego sprzeciwu i determinacja protestujących. 100 tysięcy ludzi w Dublinie w zimowy poranek to odpowiednik 850 tysięcy ludzi maszerujących na Warszawę w naszych warunkach.

Ciekawe byłoby widzieć premiera Tuska w takich okolicznościach,  wymykającego się pewnie chyłkiem  jak książę Konstanty w damskich papilotach. Do napędzenia strachu wystarczało tu przecież dotychczas z pięciuset górników z kilofami i parę opon. Niech by nawet w Dublinie protestujących była tylko połowa to przecież 500 tysięcy demonstrantów w Warszawie też by przesłało rządzącym czytelną wiadomość. W końcu rząd  Tuska najeżdżając wkłady w OFEs  rabuje przyszłych emerytów w podobny sposób,  obiecując im w zamian w dodatku komiczne “obligacje emerytalne”. Równie dobrze mógłby obiecać pocięte kawałki starej gazety wyborczej...

Co może w końcu innego zrobić okradany przez państwo w biały dzień, zdesperowany obywatel który doszedł do ściany? Jak może zareagować gdy skorumpowane elity na pasku obcego imperium narzucają mu ciężary ponad miarę? Ciężary które będzie spłacał latami po to tylko aby wyratować obcych durniów umoczonych w obligacje durniów rodzimych? Musi wyjść na ulicę i przywracając demokracji jej pierwotny  sens dać się słyszeć, ot co.


Nikt nie neguje głupoty irlandzkich polityków za wprowadzenie kraju w matnię. Naiwna wiara mas w wyznawany przez nie demokratyczny kult szakala umożliwiający ekscesy finansowe w takiej skali też nie jest czynnikiem łagodzącym.  Teraz uniknąć czyścca recesji i bólu zaciskania pasa już się nie da. Za głupotę Irlandczycy odpokutują tak czy siak długotrwałą recesją i obniżeniem się standardów życia. Wielu straci wiele, innej rady nie ma.

Ale usunąć bałagan własnej produkcji własnymi siłami to nie to samo co z własnej woli dać się zakuć w jarzmo obcego imperium i stać się jego niewolnikiem. Wymuszony bailout obcych banków żadną naprawą nie będzie. Będzie jedynie poniżającym zniewoleniem i amputacją szans na rozwój. Prawdziwy program naprawczy wymagać będzie zapewne ogłoszenia narodowego bankructwa, moratorium na spłatę jakichkolwiek długów, nacjonalizacji banków, wyjścia ze strefy euro i powrótu do własnej waluty, irlandzkiego funta. Będzie bolesny i na wyspie, i na kontynencie. Tak być powinno bo wina jest dzielona, nie tylko irlandzka.

Być może demonstracje w Dublinie uświadomią irlandzkim politykom że gniew elektoratu sięgnął zenitu.  Że teraz albo nigdy.  Naród jest i powinien pozostać suwerenem we własnym domu i że to jest zadaniem  nadrzędnym, nie interesy brukselskiej koterii. Socjalistyczna międzynarodówka w Brukseli spotkać się musi w końcu z twardym oporem. Przeczuwając pismo nosem Zieloni już wyszli z rządu Cowena w proteście przez co stracił on większość. Ciekawe jak długo wytrwają w obietnicach wspierania rządu który porzucili.

Okazją do stawienia oporu będzie dzień 7 grudnia, dzień debaty nad dyktatem który wciąż jeszcze musi zostać przyjęty przez parlament. Od mądrości irlandzkich polityków w tej krytycznej chwili zależeć będzie czy 7 grudnia przejedzie istotnie do historii jako dzień niesławy czy też będziedniem odrzucenia bailoutu i nowego początku.

Mamy nadzieję że w obliczu narodowego zagrożenia irlandzka klasa polityczna zrobi to co jest dobre dla  kraju a nie dla niemieckich, angielskich i francuskich interesów bankowych usiłujących go zniewolić. Że Irlandczycy rezolutnie odrzucą euro dyktat mówiąc unii i IMF aby poszli do diabla.  Dzień 7 grudnia nie musi być dniem żyjącym w niesławie. Odrzucenie bailoutu pogrąży rachuby euro imperium i umożliwi podjęcie naprawy własnego kraju we własnym stylu i własnymi siłami. Nic tak nie poucza i nic tak nie wzmacnia. I nic innego nie przywróci celtyckiego tygrysa na nogi szybciej, z zachowaniem godności i suwerenności narodowej. 

Kto przeżyje wolnym będzie.  Kto umiera wolnym już.


 


©2010 dwagrosze.blogspot.com

 

Źródło: cynik9