JustPaste.it

Ptaszek w złotej klatce

Ta opowieść będzie o miłości własnej, o egoizmie, o nieszczęściu i niespełnieniu.

Ta opowieść będzie o miłości własnej, o egoizmie, o nieszczęściu i niespełnieniu. Zaczyna się ona gdzieś na tym świecie, gdzie pieniądze i sława jest cenniejsza od duszy i tęsknoty za miłością,  oraz ciepłem  i marzeniem.

W pewnym mieście żyli  dość dostatnio Pan Hu i Pani Mi. Mieli dobrą pracę, mieli duży dom, zarabiali spore pieniądze. Jednak zarówno pan Hu jak też i pani Mi, aby to wszystko osiągnąć musieli zrezygnować ze swoich młodzieńczych marzeń i całe swe życie poświęcili pracy, oraz gromadzeniu pieniędzy. Z czasem zapomnieli o swoich dawnych marzeniach, zapomnieli nawet, że takie mieli. Myśląc tylko o gromadzeniu pieniędzy, uwierzyli w to, że takie właśnie były ich młodzieńcze marzenia. Uwierzyli w to, że osiągnęli wszystko to o czym marzyli. Połączyła ich chęć gromadzenia dobytku, aby uzyskać poklask i przychylność wielkich tego świata. Życie ich polegało głównie na przebywaniu w pracy, a gdy wracali do domu, każde z nich miało swoje, niezależne od drugiego, zajęcie, które nazywali wytchnieniem po pracy. Po spędzeniu tych kilku chwil w samotności, szli spać i byli tak zmęczeni, że nawet nie zawsze dali sobie całusa na dobranoc. Dawno zapomnieli o żywiołowości jaka im towarzyszyła po skończonym dniu pracy, o miłości, która ich zespalała i dawała siły do pracy na kolejny dzień. Zarówno Hu jak i Mi, twierdzili, że nie mają na to czasu, gdyż nie potrzebnie tracą przy tym siły, które będą im potrzebne do pracy w kolejnym dniu. Wszystko biegło utartym torem i uwierzyli, że już nic więcej do szczęścia im nie trzeba.

Pewnego razu zdarzyła się rzecz dziwna, gdy wracali z pracy, prosto pod ich nogi spadł ptaszek. Spojrzeli do góry i zobaczyli na drzewie gniazdo. Ptaszek leżał na ziemi ogłuszony. Miał piękne upierzenie i wyglądał jakby wyjęty z bajki. Hu i Mi spojrzeli na siebie i już wiedzieli. To na pewno zrządzenie losu, że jest im dany do wychowania taki piękny okaz ptaszka. Pani Mi wzięła delikatnie go na ręce i poszli do domu. Pan Hu od razu zauważył, że ptaszek ma złamane skrzydełko, więc powiedział, że wezwie weterynarza, aby go wyleczył, a później wypuszczą ptaszka na wolność. W Panu Hu odezwało się dobre serce jakie kiedyś w młodości posiadał i chciał jak najlepiej dla ptaszka. Jednak Pani Mi ostro zaoponowała. Od razu jak tylko zobaczyła leżącego i bezbronnego ptaszka, przypomniała sobie jak jej koleżanki, nie raz pokazywały jej swoje ptaszki lub inne zwierzątka, które trzymały w złotych klatkach. Jak się chełpiły swoją dobrocią w stosunku do tych zwierzątek, od razu wykazując, że dały tak wiele dla nich, to jest: złotą klatkę, miseczka na pokarm była zawsze z brylantami a miseczka na wodę musiała mieć szafiry a ich pupile mają zawsze najdroższego weterynarza. Pomyślała sobie, że to zrządzenie losu dało jej możliwość dorównania tym koleżankom, a gdy się postara, to nawet będzie mogła wykazać, że jej ptaszek jest piękniejszy i ma jeszcze lepsze warunki do życia. Powiedziała Panu Hu, że na razie to muszą wezwać najlepszego weterynarza i kupić złotą klatkę. Pan Hu już od wielu lat ulegał we wszystkim swojej żonie więc i tym razem nie protestował, od razu rezygnując ze swych wcześniejszych zamiarów uwolnienia ptaszka. Udał się do sklepu gdzie sprzedają złote klatki i kupił największą jaka była. Nie chodziło mu o to, aby była najdroższa, lecz pomimo tego, że uległ żonie to chciał aby ptaszek miał jak najwięcej miejsca, znowu odezwało się w nim dobre serce. W tym czasie Pani Mi sprowadziła weterynarza, który opatrzył ptaszka. Sprowadziła też do domu sprzedawcę gadżetów do złotej klatki i oczywiście wybrała miseczkę na pokarm z największą ilością brylantów i miseczkę na wodę z największą ilością szafirów. Ptaszek gdy się ocknął był tak wystraszony, że chciał się gdzieś schować jednak nigdzie nie mógł skryć się przed wścibskim wzrokiem swych nowych właścicieli. Pierwsze dni trzęsąc się ze strachu nie chciał nic jeść ani pić. Pani Mi nie mogła pojąć czemu on tak się zachowuje, czemu nie chce jeść, przecież ma miseczkę z brylantami, czemu nie chce nic pić, ta miseczka na wodę jest najpiękniejsza w mieście i ma tyle szafirów. To, że się trzęsie było już całkiem nie do pojęcia. Uważała, że w domu jest wystarczająco ciepło i gdyby był na dworze to na pewno było by mu bardziej zimno. Pomyślała sobie, że gdybym to ja była tym ptaszkiem, to bym była szczęśliwa, że mam taki wspaniały dom i wszystko na najwyższym poziomie.

Życie powoli zaczęło powracać na utarte tory, Pan Hu jeszcze kilka krotnie próbował delikatnie wpłynąć na żonę, aby zmieniła decyzję, lecz gdy spotkał się z kategoryczną odmową, przestał w to wnikać i poświęcił się całkowicie swej pracy, czasami tylko spoglądał na ptaszka, który musiał być już na zawsze zamknięty i poddany „nadopiekuńczości” swej żony. Pani Mi też zaczęła chodzić normalnie do pracy. Jednak, aby jej ptaszek nie był sam wynajęła mu nianię. Pomyślała sobie: „niech wie, że jest kochany i ktoś się nim opiekuje”. Niania miała za zadanie dawać ptaszkowi najlepsze jedzenie, przegotowaną bez żadnych zarazków wodę, zmieniać trzy razy dziennie ściółkę i uczyć ptaszka różnych sztuczek.

Ptaszek na początku swej niewoli był przerażony. Tęsknił do swych braci, do wolności, do latania. Powoli jednak zaczął się przyzwyczajać do nowych warunków i tylko w snach czuł się naprawdę wolny. Fruwał tam gdzie chciał, łapał muszki tak jak dawniej, gdy był spragniony to pił wodę z przydrożnej kałuży. Gdy się budził, znowu był pięknym ptaszkiem, który nawet nauczył się kilku sztuczek. Zauważył, że jak robi dobrze jakieś sztuczki, to jego gospodarze są radośni, klaszczą w ręce i głośno oraz radośnie wyrażają swój podziw. Zauważył, że jak zrobi coś dobrze to nawet Pan Hu, który mało do niego zagląda czasami przyniesie mu jakiś świecący gadżet: to nową huśtawkę, to znów nowe kulki do zabawy. Postanowił przyłożyć się do nauki, aby uzyskać jak największą przychylność swych właścicieli, polubił ich, gdyż oni na swój sposób go kochali. Dawali mu wszystko co uważali, że mu jest potrzebne (chociaż tak naprawdę on tego nie potrzebował), pokazywali go swoim znajomym, aby podziwiając jego umiejętności IM gratulowali. Byli szczęśliwi, że zbierali gratulacje za umiejętności ich ptaszka (ptaszek robił to wszystko, aby oni zbierali oklaski, szacunek i uznanie). Mijały dni, miesiące i lata. Do klatki już nie zamykano drzwi, ale ptaszek jednak z niej nie wychodził. Zaczął się bać, że tam na zewnątrz czeka go inny świat i czuł, że już sobie w nim nie poradzi. Chociaż cały czas myślał o swobodnym lataniu, o swoich współbraciach, o szczęśliwym życiu, to jednak zaczął nim rządzić strach. Często przesiadywał na oknie patrząc na inne ptaszki i wówczas zaczął odczuwać coraz większą pustkę w sobie, którą równocześnie wypełniał coraz większy strach. Pomimo tego, że był nadal najpiękniejszym ptaszkiem w okolicy, smutek jego był tak wielki, że wyuczone sztuczki zaczęły źle mu wychodzić. Wówczas Pani Mi wpadała w gniew i za karę nakrywała klatkę ciemnym kocem na cały dzień. Ptaszek bardzo to przeżywał. Chciał wykonywać jak najlepiej swoje sztuczki, aby gospodarze zbierali oklaski, ale smutek i strach go coraz bardziej przygniatały. Robił się coraz bardziej powolny i nie śpiewał głosem wesołym, a raczej smutnym i rozpaczliwym. Pani Mi nie mogła zrozumieć, czemu on taki jest. Czy nie dostaje wszystkiego co najlepsze, najpiękniejsze i najdroższe? Czy nie rozumie, że jak się nie będzie starał, to go spotka sroga kara? Ptaszek jednak już to zrozumiał. Strach przed nowym i dawno zapomnianym życiem był tak wielki, że postanowił zrezygnować z prawdziwej wolności i tego co pragnął dawniej. Postanowił wyrzec się samego siebie, aby zaspokoić pragnienia właścicieli i aby móc zostać w tej złotej klatce do końca swoich dni. Chociaż zrozumiał, że takie życie będzie pełne goryczy, bólu i innych wyrzeczeń, to jednak wiedział, że już nie poradzi sobie na wolności.

Pani Mi znowu była szczęśliwa, że ptaszek się poprawił i wszystkie koleżanki jej zazdroszczą posiadania takiego pięknego i mądrego ptaszka. Pan Hu jak zwykle nie chcąc sprzeciwiać się żonie zagłębił się w swojej pracy, tylko czasami zerkając na ptaszka i widząc jego starania i ból, ciężko wzdychał. Wydawało się że wszyscy są szczęśliwi z takiego obrotu sprawy. Ale ile czasu może taki ptaszek znosić ból, tęsknotę, strach, upokorzenie, brak ciepła, zrozumienia i prawdziwej miłości, zanim nie padnie martwy ???????

Jeżeli jesteś rodzicem, to zamknij oczy i pomyśl ile z tego co przeczytałeś pasuje do Ciebie i Twego postępowania. Pomyśl na ILE SREBRNIKÓW wyceniłeś szczęście twego dziecka. Czy to co chcesz wcisnąć jako szczęście, dla Twego dziecka, jest lub będzie jego szczęściem, czy tylko spełnieniem Twych ambicji i zimną kalkulacją. Pomyśl ile ciepła i zrozumienia dałeś mu po drodze, czego go nauczyłeś i jak on podejdzie do wychowania swoich dzieci. Gdzie będzie kres cierpienia????