JustPaste.it

Stając w obliczu śmierci.

Śmierć jest wpisana w nasze życie od chwili poczęcia. W raz z upływem kolejnych minut naszego istnienia, zbliżamy się nieuchronnie do chwili naszej zagłady....

Śmierć jest wpisana w nasze życie od chwili poczęcia. W raz z upływem kolejnych minut naszego istnienia, zbliżamy się nieuchronnie do chwili naszej zagłady....

 

Zjawisko śmierci zna każdy z nas. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że nikogo to nie ominie. Paradoks śmierci polega na tym, że choć wpisana jest nierozłącznie w nasze życie i jest właściwie jedyną pewną rzeczą, która bez wątpienia nam się przydaży, jest jednocześnie największą tajemnicą, której być może nigdy nie uda nam się rozwiązać.

Niezależnie od tego, w co człowiek wierzy, w ciągu całego życia, nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się, jak to jet naprawdę z tą śmiercią. Zapewne każdy zna to dziwne uczucie, gdy nagle przychodzi nam do głowy, że teraz żyjemy, planujemy, zastanawiamy się nad sensem swoich działań, a jutro może nas po prostu nie być. Nikt przecież nie jest w stanie dać nam gwarancji na to, że śmierć tak naprawdę nie jest końcem.

Nawet fakt, że w ciągu całego swojego życia większość z nas niejednokrotnie styka się ze zjawiskiem śmierci w mniej lub bardziej bezpośrednim otoczeniu, nadal wiemy o niej tylko tyle, że w pewnym momencie przyjdzie po nas. Nie jesteśmy w stanie, nawet jeśli towarzyszy nam dość często poznać jej tajemnicy.

Najdziwniejsze jest to, że pomimo całej tej aury tajemnicy, każdą śmierć w obliczu której przyjdzie nam stanąć odczówamy inaczej.

Inaczej przeżywa się wiadomość o śmierci obcej dla nas osoby, a inaczej kogoś bliskiego. Gdy tracimy koleżankę, szybciej dochodzimy do siebie niż po śmierci rodzica. Gdy w gazecie czytamy o śmierci pirata drogowego, towarzyszą nam inne emocje, niż w sytuacji, gdy czytamy o śmierci dziecka zabitego przez pirata. Czym jest to spowodowane? Dziecko obce dla nas, pirat także. Wydawać by się mogło, że jedna i druga śmierć powinna być odebrana tak samo. Tymczasem wszystko zależy od przyczyny śmierci. Jeśli pirat drogowy ginie, zdajemy sobie sprawę z tego, że zginął jakby na własne życzenie, ponieważ jako kierowca powinienbył wiedzieć, że na drodze panują pewne zasady. Jeśli natomiast czyta się o dziecku zabitym przez pirata, zdajemy sobie sprawę z tego, że zginęła niewinna osoba przez głupotę drugiego człowieka. Obu tych śmierci można byłoby uniknąć, ale inaczej odbieramy czyjąś śmierć z powodu własnej głupoty, niż śmierć drugiego człowieka spowodowaną cudzą głupotą.

Kolejnym mocno uderzającym w nas obliczem śmierci, jest śmierć dziecka. Niezależnie od tego, czy dotyka nas to osobiście, czy jesteśmy tylko obserwatorami, taka śmierć budzi w nas wiele emocji, ze sprzeciwem na czele.

Śmierć dziecka jest czymś nienaturalnym. Kończy się życie, zanim jeszcze zdążyło poznać aspekty świata. W takich sytuacjach, często pada zdanie, że to dzieci powinny chować rodziców, a nie odwrotnie. W przypadku śmierci dziecka, nie da się określić która śmierć jest tragiczniejsza. Niewielka różnica polega tylko na tym, że jeśli dziecko umiera po długiej chorobie, niejako "mamy okazję oswoić się" z myślą o Jego odejściu. Jeśli natomiast dziecko w ułamku sekundy ginie w wypadku, lub co gorsza, niemowlę odchodzi we śnie i nawet sekcja zwłok nie rzuca światła na przyczynę i sens tej śmierci (SIDS), nie potrafimy znaleźć w tej śmierci choćby odrobiny sensu.

Śmierć dziecka przeraża nas tak bardzo, że często stykając się z rodzicami po stracie dziecka, nie próbujemy nawet kierować rozmowy na ten temat. Bywa i tak, że gdy umiera dziecko w rodzinie naszych przyjaciół, izolujemy się od nich, nie wiedząc co powiedzieć, bojąc się zranić zrozpaczonych rodziców, a bywa i tak, że po prostu boimy się całej tej atmosfery towarzyszącej "nienormalności" śmierci dziecka.

Nie wiem z czego to wynika... Być może z tego, że w obliczu czyjejś śmierci dociera do nas, że nas również to czeka, a może dlatego, że po prostu, jak ktoś kiedyś powiedział, "naród Polski uwielbia łaczyć się w żałobie". Może jest to najzwyklejsza reakcja współczująca drugiej osobie, ale często bywa, że osoba dawniej przez nas szkanowana, nienawidzona i uważana za idiotę, po śmierci staje się obiektem głębokiej rozpaczy. Wystarczy poszperać w internecie, aby przekonać się, że wiele osób, które przed dniem 11.04.2010, obstawało przy zdaniu, że Prezydent to "kartofel", a Prezydentowa to "czarownica", zaraz po tragedii zmieniało zdanie i uznawało, że Polska tracąc "kartofla i czarownicę" poniosła niewyobrażalną stratę.

Jak widzimy, śmierć, chociaż nie poznana do końca towarzyszy nam przez całe życie. Nie stoi i nie czeka na naszą kolej, lecz pojawia się w naszym życiu. Raz dotknie nas bardziej, raz lżej. Czasem zmusza nas do przewartościowania naszego dotychczasowego życia... Śmierć jest jedyną pewną rzeczą, a zarazem jedyną tajemnicą, której być może nigdy nie odkryjemy. Jest potegą, ponieważ nie pozwala nam się odkryć, mimo tego, że towarzyszy nam bezustannie.

Na koniec chciałabym, abyśmy wspólnie zastanowili się nad jeszcze jednym, najdziwniejszym aspektem śmierci. Mianowicie mam na myśli śmierć samobójczą.

Czy osoba która postanawia odebrać sobie życie wykazuje się aktem odwagi czy tchurzostwa? Jak bardzo trzeba być zdesperowanym, aby nie wiedząc co czeka nas po drugiej stronie, nie mając pewności, że po prostu nie zgaśniemy odebrać sobie życie? Jak przed śmiercią samobójca zapatruje się na osoby, które zostawia? Czy zdaje sobie sprawę, że często w raz z decyzją o swej śmierci skazuje osoby bliskie na dożywotnie rozmyślania nad tym, jak mogły niezauważyć, że coś złego się dzieje? Czy to prawda, że takie osoby, tuż przed śmiercią pragną się wycofać i jednak nie umierać?

Jak widzimy wokół tematu śmierci możnaby krażyć w nieskończoność, aby na koniec dojść do jedynego pewnego wniosku... Nikogo z nas to nie ominie.

Licencja: Creative Commons