JustPaste.it

"Pancerz"-opowiadanie(część 1)

"Pancerz"to opowiadanie o kobiecie,której życie jak i ona sama, diametralnie sie zmieniaja...

"Pancerz"to opowiadanie o kobiecie,której życie jak i ona sama, diametralnie sie zmieniaja...

 

7d258338e11589cba6374b55778be9d4.jpg

“ A co, gdy owca zmieni się w wilka, czy może znów stać się owcą?

 

” “PANCERZ”

 

  Wstała dosyć wcześnie, jak zwykle za wcześnie . Zastanawiała się chwilę nad tym, kiedy pojawiła się chęć zmiany swoich mocno osadzonych przyzwyczajeń, z bycia wiecznym śpiochem stała się rannym ptaszkiem, często niedosypiającym przyznanej jej części snu. Jedni dostają więcej, inni mniej, jakby należała do tych, którzy zasłużyli jedynie na tyle. A przecież to nie jej wina, że życie pokazało jej figę kilka lat temu, gdy postawiło na jej drodze człowieka, którego nie sposób było ominąć.To los pokierował nią, bawiąc się, rzucając na różne strony i próbując jak królika doświadczalnego, za pewną jej zgodą, pewnym przyzwoleniem z racji tego , że nie myślała o konsekwencjach. To lekcja, z której miała wyciągnąć wnioski, przy odrobinie szczęścia jak najbardziej prawidłowe. Dziś jest bogatsza o wiedzę, że często życie polega na tym, by z każdej złej nauki, wyciągnąć dobrą i zamknąć pewien rozdział. Zamknąć ten i otworzyć następny.

  Wcześniej prowadziła dosyć spokojne życie, typowe i rutynowe. Pracowała jako sekretarka, praca prosta pozwalająca w wolnych chwilach na sięgnięcie po książkę, którą akurat miała pod ręką, przykrytą dla niepoznaki stertą przypadkowych dokumentów. Szef ją uwielbiał, parzyła wyśmienitą kawę, ona go mniej. Wiedziała również jak uwypuklić swoje walory, chociaż często myślała o nim : “zboczona świnia”, ale to nic. Lubiła takie życie, potrafiła znaleźć czas i siły by się dalej dokształcać:język francuski, kurs prawa jazdy, zajęcia fitness różnego rodzaju. Nie działało to co prawda ożywiająco na jej umysł, ale koiło i uspokajało, oczywiście napełniając w jakimś tam stopniu jej głodne ego. Poznała już życie pełne emocji i pasji, ale była nim trochę wykończona więc nie stroniła od wygodnictwa i lenistwa umysłowego.Bierność okazuje się dobra w przypadku, gdy działanie nie daje zbyt  wiele, ale jest tylko stanem przejściowym i mało rozwijającym. Przepracowała jako “ekspres do kawy” i "chodzący dekolt "cztery lata. Przećwiczyła parzenie różnego rodzaju kaw, ale potem czuła się jak zbiór gotowych odpowiedzi, za które placił jej szef. Postanowiła, że zrzuci z siebie wygodne życie i w końcu coś zmieni. Przeznaczenie juz trochę działało i przyglądało się jej kolejnym ruchom.

  Została doradcą finansowym. Szybko nauczyła się jak radzić ludziom w inwestycjach ich cięzko zarobionych pieniędzy, tak by byli oni zadowoleni oraz ona do pewnego stopnia syta. Miała wspaniałego nauczyciela, charyzmatycznego dryblasa, który sprawiał wrażenie osoby , która niejedno już widziała w życiu i zna mechanizmy ludzkich działań. Oschły, szorstki i dobry, nigdy nie wiedziała jak się w stosunku do niego zachować. Czas wypełniały jej intensywne szkolenia, psychologia zachowań ludzkich, efektywne podchodzenie do klientów, szkolenia produktowe, machina powoli ją wciągała. Podobało jej się to, czuła samorealizację. Zdobyła wiedzę pozwalającą jej na sprawne manipulacje dla swoich ukrytych korzyści, którymi się brzydziła, ale w końcu zaakceptowała. W ich domu wiekszość obowiązków przejął mąż, który wykazywał olbrzymią cierpliwość.

Z kochającej, wrażliwej i ciepłej pani domu przeistoczyła się w kobietę poruszająca się pewnym, sprężystym krokiem, wyniosłą, mogącą spełniać zachcianki swoje i najbliższych jej osób. Kolejność nie jest przypadkowa , gdyż stała się egocentryczna i dumna. Chciała być silna i mocna, i według życzenia taka się stawała. Przeskakiwała kolejne płotki bez strachu o potknięcie. Żegnała z ulgą kruchą osobę jaką znała z przeszłości, pozwalająca innym na wskakiwanie sobie na głowę. Następne miesiące miały pokazać, że pod twardym makijażem jaki codziennie na siebie nakładała kryją się typowe kobiece zachowania i grymasy.

Najlepszą koleżanką z pracy była Irena, kobieta z wypisanym życiorysem na twarzy, zgorzkniała. Pojawiała się codziennie w biurze z wyrazem twarzy mówiącym:”Dobij mnie jeszcze życie ty moje”.Dwukrotna rozwódka, ostatni mąż okazał się gejem. Na szczęście dzieci z nim nie miała więc oszczędzona jej była rozmowa z pociechami na temat tego kim okazał się tatuś. Oczywiście nie była bezdzietna, Irena nie wyobrażała sobie życia bez dzieci i na szczęście były udane, choć każde z nich coś miało na sumieniu, szczęśliwie następny mąż okazał się dobrym produktorem. Nie to , że go nie kochała, spędzili mnóstwo wspaniałych chwil, z nim też odkrywała uroki bycia z drugim człowiekiem, poznawania się nawzajem, intensyfikacji uczuć, ale było minęło, znudziło się. Irena nadal podtrzymuje mit o miłości, oglądając namiętnie perypetie bohaterów na szklanym ekranie, trochę się gubiła w tych różnych opowieściach, ale nie o to chodziło, była pewna , że miłość jeszcze ją znajdzie a chcieć to przecież móc. Cóż to nie jest towar do kupienia na kilogramy więc cierpliwie czekała zajadając ulubione pączki. 

  Czego Irenie nie można było odmówić to spokoju i pokory wobec losu. Kiedy coś wisiało w powietrzu i huknęło z impetem Irena zdawała się mówić: ”No tak można się było tego spodziewać.” Chociaż nikt się tego nie spodziewał. I tak sobie żyła, pracowała i chyba nie oddałaby swojej mądrości życiowej nikomu, mimo , że telenowele zaczęły ją nudzić.Chociaż różniły się temperamentami, Irena dawała jej pewien hamulec, inaczej by się po prostu spaliła. Ona z kolei użyczała jej pewnych trików i wskazówek, jednocześnie ożywiając nieco skostaniały świat kobiety po przejściach. Chociaż nie łączyły ich związki poza pracą, trwały w symbiozie, która zdawała się dawać im dużo siły. Poza tym była oschła, resztę traktowała z dystansem i tak się też działo, oprócz przełożonego, którego była w jakimś tam sposób tworem-potworem jak o sobie często mówiła. Szanowała go za jego profesjonalizm, twarz pokerzysty i nienaganne maniery, nawet jeśli pod spodem był zimnym draniem. Zawsze zadbany, pachnący i tajemniczy, bo o nim tak naprawdę nikt wiele nie wiedział. Był jak cień, pojawiał się, robił bardzo dużo a potem znikał. Zawsze otaczał go tak gruby mur, że nikomu nawet nie chciało się go rozbijać. Zbyt wiele wysiłku i niepewności dostarczyłoby drążenie jego osobowości. Reszta stanowiła dla niej tło i rozmowy, które wiele nie wnosiły, bo niewiele ją obchodziły rozmowy o niczym zapomnaine w ciągu nastepnych pieciu minut. I tak upływał jej dzień po dniu, kolejne chwile w firmie owocowały wzrastającym sukcesem a krach przyszedł w pewien niepozorny poniedziałek.