JustPaste.it

Czas zabija rany? Czy rany zabijają czas?

Miłość-to takie proste słowo, ale co tak na prawdę oznacza? Czy miłość zawsze idzie w parze z cierpieniem? Z łzami? Z problemami?

Miłość-to takie proste słowo, ale co tak na prawdę oznacza? Czy miłość zawsze idzie w parze z cierpieniem? Z łzami? Z problemami?

 

                Spędzamy razem wspólne chwile, dzielimy się problemami, błahostkami oraz każdym szczęściem zarówno tym dużym jak i nawet najmniejszym. Idziemy do pracy ciesząc się tym, że po powrocie zawsze będzie czekał ktoś kto Nas kocha, przytuli i szepnie na ucho ciepłe słowo. Podejmujemy ważne życiowe decyzje, w których liczymy się z bliską osobą ponieważ sądzimy, że wszystko co robimy ma wpłynąć na sukcesywną przyszłość. Spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę starając się urozmaicić czas w najcudowniejszym wydaniu aby zobaczyć uśmiech na twarzy i iskierkę w oczach Naszej drugiej połówki. Mówimy, że kochamy i życie bez Niego/Niej nie ma żadnego sensu, uważamy, iż nie wiemy co byśmy zrobili gdy tej osoby mogłoby kiedykolwiek zabraknąć. Jedno niewinne spojrzenie, delikatny gest i uśmiech sprawia, że często świat znany Nam jako "brudny" nie staje się żadnym powodem do zmartwień. Wszystko wydaje się piękne, nieskazitelne i takie łatwe, czasami jesteśmy nierozsądni, ale zawsze mamy przy boku kogoś kto kocha. Kocha i rozumie mimo wszystko. Nie kocha za coś-kocha po prostu więc czujemy pełne bezpieczeństwo i pewność, że jutro obudzimy się razem...

 

 

            Jednak życie nie zawsze i nie dla każdego staję się takim beztroskim, jasnym i pewnym. Los, jakże okrutny potrafi być by zabrać Nam coś co dotychczas stanowiło niezbędne do życia powietrze. Dusimy się, nie potrafimy oddychać i z każdym dniem staramy sobie wmówić "przecież tak miało być", a "teraz może być tylko lepiej" bo przecież osoba ta nie była Nas warta. Udajemy sytuacje, w której nic się nie stało tworząc nowy Świat będący światem Naszych magicznych złudzeń. Dzień jak każdy inny, jednak o wiele trudniejszy niż dotychczas staje się szczelnie strzeżonym więzieniem, z którego wyjście jest nieosiągalne. Staramy się otworzyć drzwi i uciec od wszystkiego tylko dlaczego to jest takie trudne? Budzimy się każdego poranka i z przerażeniem wstajemy z łóżka nie widząc u boku Naszej miłości. Nie czujemy głodu, chęci do jakichkolwiek rozrywek, a o pracy nawet nie wspominając. Wszystko co do tej pory było czymś co powodowało uśmiech na twarzy wywołuje słony potok łez. Gdyby tak je zebrać ze sobą moglibyśmy umiejscowić drugi Ocean Atlantycki na mapie Świata. Prawie udaje Nam się oszukać samego siebie(podkreślam PRAWIE). Spotykamy się z przyjaciółmi, wmawiamy im jak i sobie, że przecież nic się nie stało i nic nie jest takie jakie mogłoby się wydawać. Uśmiechamy się, mimo, iż nie do końca szczerze, starając się przekonać wszystkich, że jest się twardym i potrafiącym odnaleźć się w każdej sytuacji. Kiedy ktoś pyta jak się trzymamy, pęka cieniutka nić trzymająca emocje na długiej smyczy, ale staramy się nie pokazać co tak na prawdę w Nas siedzi. Gramy doskonałą grę pozorów świadomie rozumiejąc, że nic już nie ma sensu. Wracamy do domu, pijemy herbatę i włączamy telewizje. Tylko dlaczego wszyscy trąbią o miłości? Serial o zakochanych;reality show o wymianach żon; teleturniej, w którym padają pytania o zdradę; nawet program Makłowicza Nam się kojarzy z tymi szczęśliwymi chwilami-bo przecież to była Nasza ulubiona potrawa. Zdenerwowani wciskamy off i rzucamy pilotem. Kładziemy się na łóżku, włączamy  muzykę-tylko grają takie smętne kawałki, znowu los przeciwko mnie? Z pod powiek kolejny strumień łez, czy to się kiedyś skończy? Ile czasu potrzeba by pożegnać się z cierpieniem? Ile czasu potrzeba by udało się ponownie komuś zaufać? Jak zapomnieć? Jak rozmawiać z bliskimi, a jednocześnie nie schodząc na tematy, które sprowadzają Nas do wspomnień będących jednocześnie powodem do radości oraz powodem do odczuć negatywnych. 

 

           Czas płynie i zabija rany...Wracamy do przeciętnej normy. Uśmiechamy się, zwiększamy częstotliwość spotkań z przyjaciółmi, nawet sami stajemy się doskonałymi doradcami w sprawach sercowych dla innych, potrzebujących wsparcia osób. Dochodzi też do sytuacji kiedy to potrafimy żartować z własnej osoby. Nie irytuje Nas brzmienie wypowiadanego imienia, którego jeszcze kilka tygodni/miesięcy temu nie mogliśmy znieść. Z każdym rankiem, każdego kolejnego dnia na twarzy widnieje coraz większy uśmiech. Próbujemy nawet ułożyć sobie życie na nowo, tylko chyba jeszcze nie przyszedł na to czas. To jeszcze nie działa, nie potrafimy, tak po prostu...... Ale coraz twardziej stąpamy po ziemi, staramy się o solidny grunt pod nogami i jesteśmy bardziej ostrożni niż dotychczas. Zależy Nam aby nie popełnić tego samego błędu. Chcemy być bezpieczni i nie możemy pozwolić sercu na kolejne cierpienie bo to kosztuje bardzo wiele. Rozsypane puzzle powoli układają się w ładny obrazek, do którego mimo wszystko brakuje kilku ważnych części. Ale to nie ważne, to przecież nie istotne. Kawałek po kawałku.Najważniejsze, że teraz będzie lepiej. Pewna część życia po prostu została za Nami.......

 

            Ale co jeśli ta historia jeszcze się nie skończyła? Co jeśli los potoczy się nie po Naszej myśli i popełnimy jakieś głupstwo? Czy ........? fb659f8224affd9ca9fdb4626a584a2a.jpg