JustPaste.it

Wojna religii. Czyli walka z wiatrakami.

Ciągła i nieprzerwana, tak stara jak początki religii.

Ciągła i nieprzerwana, tak stara jak początki religii.

 

 

Coraz częściej napotyka się w internecie artykuły poświęcone historii kościoła katolickiego, mające głównie na celu demaskacię tudzież pokazanie społeczności katolickiej jak wielce są w błędzie praktykując tą religię. Są to przeważnie spory polegające na wyciąganiu brudów z przeszłości i rezultatem tego próba przylepienia kościołowi nalepki z napisem: nie dotykać. 
Inwazję tą z łatwością odpierają księża bądż wierni znający się na rzeczy. Na znaczną część zarzutów, zdaje się, jest coś co podważa jego autentyczność ewentualnie dotkliwość zarzutu. Prawdą jest jednak że nie każdy zarzut są w stanie odeprzeć, gdyż są one znane ogółowi społeczeństwa. Niestety "święta wojna" trwała, trwa i nie wygląda na to żeby się miało coś zmienić. Jaki sens ma ocenianie kogoś lub czegoś na podstawie tego jaka jest jego odległa przeszłość? Jeśli na podstawie historii mielibyśmy odrzucać i odchodzić od swoich przekonań i przywiązań, to większość narodów powinna opuścić kraje w których żyje. 
Postuluję więc o więcej tolerancji, o trzeźwe patrzenie na świat, niech katolik będzie katolikiem, ateista ateistą, skończmy z tym co przez setki lat nie powodowało nic dobrego. Po co to nadal ciągnąć?  Świat pełen jest fanatyków starających się naprawić świat nie rozumiejąc, że ich działania do niczego się nie przyczyniają. Czy tak ciężko wyobrazić sobie  jak ciężko jest zmienić przekonania kogoś, kto od dziecka wychowywany był w danej wierze? Jeśli komuś tak ciężko to przychodzi to proszę, niech w wyobrażni zamieni się miejscami z tą osobą. Czy już zrozumiałeś że to nie takie proste?
 Oceniajmy to, co teraz się dzieje, czego jesteśmy świadkami a nie dzieje sprzed wielu lat. Możnaby wytykać sobie nawzajem błędy przeszłości, tracić na to czas i nerwy, ale czy przyczyni się to do czegoś korzystnego dla którejś ze stron? Zacznijmy działać w drugą stronę, z korzyścią dla bliźnich.
Polska to wyjątkowo nietolerancyjny kraj. Ale pamiętajmy, że zróżnicowanie religijne i rasowe z każdym rokiem znacznie się powiększa  zatem zróbmy miejsce dla mniejszości. Czasy gdy innowiercy byli prześladowani oficjalnie dawno minęły, a jak jest naprawdę? Kościół katolicki cały czas walczy o względy zbiorowości przez co krzywdzi te mniejszości, szczególnie dzieci uczęszczające do szkół. Niektórzy z Was spytają: a w jaki sposób? Otóż instytucje świeckie jakimi są szkoły są miejscem gdzie bardzo często obchodzone są różnego typu obrządki religijne (katolickie). Rozpoczęcie roku szkolnego, jak i zakończenie poprzedzone są mszą na terenie szkoły. Wszystkie większe święta są okazją poruszania w szkole tematów związanych z tymi obyczajami. Malowanie jajek w Wielkanoc, ubieranie choinki w święta Bożego narodzenia i różnego rodzaju podobne rytuały mające miejsce na lekcjach innych niż religia, typu plastyka bądź lekcje wychowawcze. Katolickie krzyże wiszą w każdej klasie i korytarzu. Lekcje religii odbywają się bardzo często w środku zajęć lekcyjnych. 
A czy ktoś pomyślał o tych malutkich którzy niczego nie winni odczuwają wyobcowanie, czują się inne i gorsze gdy większość rówieśników z radością jednają się z zapamiętaniem przy swoich religijnych ceremoniałach? Jaki to ma wpływ na ich psychikę? Niestety kościół katolicki nie robi nic w tym kierunku, bo cóż jest warta garstka dzieci w porównaniu z tym jakie straty w liczbie wiernych mógłby odnieść kościół gdyby zaprzestano prowadzić w szkołach kampanii pro- katolickiej. Zapewne gdyby pojawiła się taka propozycja ze strony świeckich władz, to rzesze fanatyków "zrównałaby" sejm z ziemią. Bo cóż znaczy psychika dzieci w porównaniu z możliwością szerzenia słowa Jezysa Chrystusa także w szkołach? W swoim fanatycznym transie zapominają niestety czego słowo Boże dotyczyło. Równość wszystkich ludzi powinna być najważniejsza. Fanatycy potrafią walczyć o krzyż przed pałacem prezydenckim a poziom życia mniejszości ich w zasadzie za wiele nie obchodzi. Walczą o symbole. Czy symbole w nauczaniu Jezusa Chrystusa miały w ogóle jakieś miejsce? Jakie było jego przesłanie?