JustPaste.it

Ciszej nad tymi trumnami..

Katastrofa nie jest do końca wyjaśniona a już obarcza się winą pilotów. Kiedy samochód wyprzedza „na trzeciego” sprawa jest zwykle jasna. Są świadkowie, ślady na jezdni..

Katastrofa nie jest do końca wyjaśniona a już obarcza się winą pilotów. Kiedy samochód wyprzedza „na trzeciego” sprawa jest zwykle jasna. Są świadkowie, ślady na jezdni..

 

10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem rozbił się samolot prezydencki z 96 osobami na pokładzie. Wśród ofiar był Prezydent RP wraz z małżonką, ostatni Prezydent na uchodźctwie, posłowie różnych opcji, najwyżsi dowódcy sił zbrojnych, szef IPN, szef NBP, pracownicy kancelarii prezydenta, oficerowie BOR… gdzieś to już czytaliście? A może słyszeliście? Oczywiście, że tak! 100 razy, 200.. a może jeszcze więcej. W gazetach, czasopismach, radiu, telewizji, do znudzenia mówi się o tym samym. Nie mogę zaprzeczyć, był to potworny wypadek, pierwszy raz w historii zginęło jednocześnie tyle ważnych osób.  Zginęło, nie poległo jak szarym masom próbuje się wmówić.

To bardzo poważna strata dla Państwa Polskiego. Polonistów proszę o wybaczenie, ale duże litery są jak najbardziej na miejscu. Bo dla zwykłego człowieka przestało być to olbrzymią tragedią, o której myśli się ciągle i wciąż, już dawno temu. Codziennie giną na polskich drogach ludzie, którzy też mają dzieci, rodziców, rodzeństwo. Po każdym weekendzie, tym bardziej długim, statystyki policyjne są bardzo smutne. Dla rodzin to osobista tragedia, która dotyka ich bezpośrednio. Ale nie mówi się o nich w telewizji, w radiu, co najwyżej wspomina się ilość zabitych w wypadku. Nikt nie mówi ile promili miał kierowca czy pasażer. Czy ktoś pomyślał jak czułaby się rodzina? Pewnie tak, dlatego szkoda, że nikt nie pomyślał o rodzinie Generała Błasika… Podanie informacji o alkoholu we krwi, niepewnej, do końca niepotwierdzonej, była tym bardziej poważnym brakiem szacunku dla rodziny generała. Dla mediów był to doskonały temat na kolejne dni.

            Słowa rzucane bez zastanowienia ranią kolejne rodziny. Katastrofa nie jest do końca wyjaśniona a już pojawiają się opinie „specjalistów” od lotnictwa, którzy winą obarczają jednoznacznie pilotów. Kiedy samochód zjeżdża na lewy pas wyprzedzając „na trzeciego” i uderza czołowo w TIR–a sprawa jest zwykle jasna. Są świadkowie, ślady na jezdni, nie potrzeba żadnych czarnych skrzynek. Wina kierowcy jest zwykle oczywista, a mimo to nikt o tym nie mówi, nie roztrząsa się tematu na forum publicznym. Rodzina w samotności rozpamiętuje wypadek. Jeśli okaże się, że w Smoleńsku piloci rzeczywiście poważnie zawinili, przyczynili się bezpośrednio do tragedii, trzeba to jasno powiedzieć. Kropka. Bez roztrząsania, zbytniej krytyki. Spróbujmy raczej zrobić coś by się taka sytuacja nie powtórzyła. Ale jeszcze raz powtórzę, jeśli się okaże! A tak, póki co, nie dziwię się ich rodzinom wskazującym w odwecie na obecność w kabinie osób, których tam nie powinno być. A media znów mają temat na kolejne dni.

            Na pewno pojawią się zarzuty, że porównuję, mówiąc kolokwialnie, ogień i wodę. Jeśli tak, proszę przeczytać tekst od początku jeszcze raz, tym razem z uwagą i zrozumieniem.  

            Winnych oczywiście szukamy gdzie się da. Z rozbawieniem czytałem te wszystkie pomysły pojawiające się w Internecie, które jednoznacznie wskazują na zamach. Sztuczna mgła, obsługa lotniska przenosząca latarnie w inne miejsce (ciekawe, bo i tak świateł nie było widać), radiolatarnie ustawiane pospiesznie byle gdzie i równie szybko przenoszone w inne miejsca by zgubić autopilota w TU-154 (wypowiedź kogoś, kto służył w lotnictwie – nie latał, służył, żeby było jasne), oficerowie rosyjskiej milicji dobijający rannych. Zwykli mieszkańcy kraju nad Wisłą czytali to, nie dlatego, że ciekawe, tylko dlatego, że pojawiły się tego typu informacje w mediach. Internet stał się uzupełniającym źródłem, jeśli chodzi o szczegóły. A media miały doskonałe tematy na kolejne dni.    

            Z rozmysłem zostawiłem polityków na teraz. Nie raz miałem wrażenie, że pomysły pojawiające się na blogach powstawały właśnie w umysłach polityków. Potem drobny przeciek kontrolowany i załatwione. Tym bardziej, że można je było wyczytać między słowami w wywiadach, wystąpieniach, przemówieniach. Kiedy słucha się niektórych z nich słychać słowa powtarzane jak mantra, poseł Macierewicz, poseł Giżyński dają pożywkę mediom. Znów jest temat na kilka dni, wałkowany wciąż i wciąż do znudzenia.

            Nie sposób zapomnieć o Jarosławie Kaczyńskim, który osiągnął swego rodzaju mistrzostwo w poddawaniu tematu mediom. Jest o tyle w komfortowej sytuacji, że zginął Prezydent RP, a jednocześnie rodzony brat. Dzięki temu łatwiejszy jest szantaż emocjonalny i moralny, który skrupulatnie podtrzymują media. Co miesięczne składanie kwiatów pod Pałacem Prezydenckim musi się ukazać w praktycznie w każdych wiadomościach. Hitem była informacja o podmianie ciała Ś.P. Lecha Kaczyńskiego, które w Moskwie rozpoznał brat, ale w Warszawie już nie. Media znów miały temat na kolejne dni.

            W sukurs posłom PiS idzie mecenas reprezentujący kilka rodzin ofiar wypadku w Smoleńsku. Podkreślam kilku, o czym dziennikarze zdają się zapominać, a mimo, że niektóre rodziny ofiar wypadku wręcz otwarcie odcięły się od jego poglądów.  Momentami „szalone” wypowiedzi przykuwają uwagę dziennikarzy. Wystarczy hasło o niezabezpieczonych resztkach wraku, pytanie czy aby na pewno wszystkie szczątki zostały zebrane i już mamy kolejne spotkania ze specjalistami, briefingi polityków. Media tworzą kolejną wersję rzeczywistości mając temat na kolejne dni.

            Kiedy już powoli mamy wrażenie, że sprawa zaczyna cichnąć, pojawia się raport MAK. Rosjanie w dość „brutalny”, ale w wielu miejscach niestety oparty na faktach sposób, ukazują, co naprawdę stało się w Smoleńsku. Z polskiej strony odzywa się ciężka artyleria. Pojawiają się teorie o zamachu, wypowiadane przez bardzo poważne, wydawało by się, osoby. Tym razem media podsycają atmosferę, wystarczy posłuchać, jakie pytania zadają dziennikarze, jak sprytnie kierują rozmowę w stronę sensacji. W ten sposób temat nie ma szans umrzeć śmiercią naturalną. Media mają temat na kolejne dni.

Temat katastrofy w Smoleńsku to oczywiście szansa na zebranie politycznych laurów i podniesienie słupków sondaży. Po kilku dniach oczywistym się utajniona przez służby specjalne wina Premiera Tuska będącego w zmowie z Premierem Putinem. Okazuje się, że to za mało.  Winny okazuje się nawet Prezydent Komorowski, który kazał kilku osobom lecieć a nie jechać pociągiem na uroczystości. Sprawa jest prosta, o wszystkim wiedział. Ciekawi mnie tylko, według jakiego klucza wybrał te osoby. Winny jest oczywiście również Minister Klich, który nie stworzył odpowiednich procedur, nie przeegzaminował generałów i osoby odpowiedzialne za delegacje VIP-ów z ich znajomości, nie wyciągnął wniosków.. Bez sensu zdanie? Dokładnie tak jak jest z powodem motywacją odnośnie odwołania Ministra Klicha. Pojawia się na scenie Jarosław Kaczyński, który gdyby był wtedy premierem, do katastrofy by niedoszło. Media mają tematy na kolejne dni.

Kiedy czytam ponownie ten tekst chwilę wcześniej wysłuchawszy kolejnych spiskowych teorii w wiadomościach prezentowanych przez różne stacje telewizyjne, zaczyna ogarniać mnie przerażenie. Niektóre sensacje, o których pisałem w poprzednim akapicie zaczynają być uznawane przez wielu ważnych polityków po prostu za fakty.

Aż do ukazania się polskiego raportu będą wyciągane coraz cięższe działa. Gorzej, jeśli zawarte w nim fakty będą jeszcze bardziej gorzkie niż te, które znalazły się w raporcie rosyjskim. Wtedy burza medialna zamieni się w cyklon, wróci z jeszcze większą siłą, tym bardziej, że wybory niedługo. Media znów będą miały temat na kolejne dni. A zwykły Polak po prostu przełączy kanał, o ile znajdzie się program, gdzie nie będzie o tym mowy. 

Katastrofa w Smoleńsku to ogólnonarodowa tragedia. Burza medialna, o której napisałem, to nic innego jak zwykły brak szacunku dla tych, co zginęli w katastrofie. Niezależnie, jakie stanowisko zajmowali wcześniej, czy to prezydent, generał czy stewardesa, byli to również zwykli ludzie tacy jak my. Obserwując to ciągłe zainteresowanie katastrofą z 10 kwietnia, zastanawiam się czy w naszym zwyczaju jest robienie hałasu na cmentarzu? Pytanie jest oczywiście retoryczne.. Przypominają się słowa Marszałka Piłsudskiego z okresu międzywojennego - „ciszej nad tymi trumnami”….