JustPaste.it

Święte członki

Tekst przeznaczony dla wierzących. Niewierzący są, w tej materii, niekumaci. Wierzący też. Ale dla nich, jak mniemam, jest jeszcze nadzieja...

Tekst przeznaczony dla wierzących. Niewierzący są, w tej materii, niekumaci. Wierzący też. Ale dla nich, jak mniemam, jest jeszcze nadzieja...

 

Po prawdzie dla niewierzących też jest. Muszą jedynie, wprzódy, uwierzyć...

Jak mi mówi moja skrzynka e-mail, art. “Kawałki papieża” wzbudził niejakie emocje. To dobrze. Wystąpiły nawet reakcje przeoburzenia oraz emocjonalnego zacukania. To też dobrze. Bo rzecz, dla chrześcijan, jest (a przynajmniej powinna być) ważna.

Dla mających niejakie problemy z percepcją śpieszę wyjaśnić, że art. nie był ani o papieżu, ani o watykanie, ani o pedofilii i pederastii w kościele katolickim. Nie był też o ojcu z Torunia i mybach’u jego.

Był natomiast o hipokryzji, bałwochwalstwie i najczystszej magii. Na użytek niniejszego tekstu hipokryzją nie będę się zajmował. Jest to nieco inna sfera i przestrzeń ludzkiego doświadczenia, niż ta, o której będzie poniżej.

-“Albowiem wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej.”
-“Nie ma ani jednego sprawiedliwego”.
-“A za grzech jest śmierć”.

Zestawcie, proszę, powyższe, jasne i jednoznaczne zdania z Biblii z innymi. Najlepiej zaczynającymi się od słów:

-“Nie będziesz...”

Tak wiem, to wymaga wysiłku a może nawet zakupu Biblii. Ale nikt nie mówi, że będzie łatwo...

Podpowiem Ci tylko, chrześcijaninie, że zbawienie swoje masz sprawować z “bojaźnią i drżeniem”.

To, że Chrystus stał się grzechem za Ciebie i za mnie, nie zmienia faktu, że i Ty i ja, i papież, i biskup, i proboszcz, i pastor, i Dżony Pacyga, i prostytutka spod mlecznego baru, są, w oczach Boga, grzesznikami zasługującymi na śmierć. “Nie ma ani jednego...”, który by był, w oczach Boga, sprawiedliwy. Nie ma, nie było i nie będzie. Na tej Ziemi. Są natomiast tacy, którzy, w oczach Boga, są godnymi usprawiedliwienia.

Jak to się ma do czczenia jakiegokolwiek człowieka? Jak to się ma do czczenia jakichkolwiek trucheł jego? Jak to się ma do kultu, przepraszam, świętych, których nie ma.?  Żaden człowiek, nigdy i nigdzie, nie był, nie jest i nie będzie święty. Ten przymiot jest tylko i zawsze, przymiotem Boga. Tylko i zawsze, Boga. Nigdy i nigdzie, człowieka.

Czym, w istocie, jest kult relikwii? Jest czystym bałwochwalstwem. I jest też czystą magią.

Bałwochwalstwo to nic innego jak czczenie kogokolwiek i czegokolwiek, poza Bogiem. Jest to odstepstwo fundamentalne i podstawowe, dla chrześcijanina. Zaprzecza ono, w sposób absolutny, Bogu. Bo tylko Bogu masz oddawać cześć. Tylko i wyłącznie Bogu.  Jeśli czcisz matkę i ojca. Jeśli czcisz księdza, pastora, papieża. Jeśli czcisz własne dziecko. Jesteś bałwochwalcą. Zaprzeczasz Bogu. Czynisz z Niego kłamcę.

Nie mieszaj czczenia z miłością, szacunkem czy oddaniem. To zupełnie nie to samo. Czczę to znaczy, oddaję hołd. Wywyższam i wynoszę ponad. I, co być może najważniejsze, uznaję zwierzchność.

Tak samo jak osób, bałwochwalstwo dotyczy przedmiotów, rzeczy. Jakże często czcimy pieniądze, podporządkowując nasze życie ich zdobywaniu i pomnażaniu. I w ilu domach telewizor jest bogiem, a stolik telewizora stał się współczesnym ołtarzem?

Kult zmarłych jest również najczystszym bałwochwalstwem. A w dodatku z domieszką magii.

A czczenie fragmentów ciał zmarłych łączy w sobie i bałwochwalstwo i magię jeszcze mocniej i jeszcze ściślej. Czymże, w istocie, jest klękanie przed kosteczkami i całowanie relikwiarzy? Jest uznaniem i ich “zwierzchności” i ich mocy. Nie jest już li tylko przypisywaniem im mocy. Jest tej mocy akceptacją, uznaniem i poddaniem się jej.

Czy nie wiesz chrześcijaninie, że nie jest to moc bezosobowa? Czy nie wiesz, kto za nią stoi? Czy nie wiesz, kto jest jej panem i komu ta moc służy? A jest to moc rzeczywista. I, dla mieniącego się wierzącym, zabójcza.

Jestem w stanie zrozumieć utrzymywanych w ciemnocie, nędzy i strachu, przez przewielebnych, chrześcijan na przestrzeni wieków, którzy to, musieli wierzyć tak, jak im wierzyć kazano, jak im wpajano, jak ich najzwyczajniej oszukiwano i indoktrynowano. I jestem przekonany, że oni, w oczach Boga, znajdą usprawiedliwienie.

Uważam jednak, że chrześcijanie współcześni mogą mieć nieco trudniej... Bo jeśli oni wierzą tak jak im wierzyć kazano (mama z tatą, bacia z proboszczem, “siąsiadka”), a wiedzą, że jakże często, coś jest niehalo, a trwają w tym stanie z lenistwa, próżności czy dla tzw. “świętego spokoju”, no to dość słabe mają alibii...

A “świętym mężom”, zwłaszcza tym, w czarnych sukienkach, nieśmiało odważę się poradzić, by przypomnieli sobie, co Bóg powiedział do tych, którzy są przyczyną grzechu innego człowieka.

Tak, wiem. O młyńskie kamienie też nie jest dziś łatwo...