JustPaste.it

Relacje stamtąd (cz. 4)

Historia Howarda Pittmana, który przeżył własną śmierć w 1978 r.

Historia Howarda Pittmana, który przeżył własną śmierć w 1978 r.

 

3f3015d4b57bc3a9d3bb11944dbb3622.jpg

Howard Pittman był policjantem. W 1978 zwolnił się ze służby i rozpoczął przygotowania do startu w wyborach. Pewnego dnia stracił apetyt; nie przerwał jednak swoich zajęć. Nagle w jego ciele nastąpił intensywny krwotok wewnętrzny. Przewieziono go na oddział intensywnej terapii. Czując, że umiera, Pittman zaczął modlić się o to, żeby Bóg pozwolił mu pojawić się przed swoim tronem i prosić o przedłużenie życia. W czasie zmagań z nadchodzącą śmiercią Howard usłyszał kojący głos, który powiedział mu: „Po prostu przestań oddychać”[1]. Głos ten był tak piękny, że wydawało się, iż jedynie Bóg może w ten sposób przemawiać. Umierający już, już zamierzał postąpić zgodnie ze wskazówką, jaką usłyszał, gdy nagle przypomniał sobie, że przecież prosił o życie. „Ty nie jesteś Bogiem!” – krzyknął. Istotnie, okazało się, że ten zwodniczy głos należał do demona.

Następnie aniołowie zabrali jego duszę z ciała i unieśli ją do miejsca, które Pittman nazywa „drugim niebem”[2]. „Nie musieliśmy opuszczać pokoju szpitalnego, aby znaleźć się w drugim niebie. Weszliśmy tam w tym samym pokoju, gdzie znajdowało się moje ciało. Przeszliśmy jedynie przez ścianę pomiędzy wymiarami. Jest ona barierą, której ciało nie może przekroczyć. Może to zrobić tylko duch”[3] – twierdzi autor „Placebo”.

Następnie opisuje świat, który ukazał się jego oczom po przekroczeniu ściany między wymiarami. Pittman opisuje go jako całkowicie inny niż wszystko, co kiedykolwiek sobie wyobrażał. Nie było to niebo, ani raj. Świat za barierą – „drugie niebo” – zamieszkany był przez tysiące rozmaitych duchów demonicznych. Niektóre z nich przypominały ludzi i zwierzęta, inne natomiast były tak obrzydliwe, że sam ich widok wzbudzał mdłości. Howard intuicyjnie rozpoznał kierunek, w którym powinien podążać, aby znaleźć się w „trzecim niebie”, tzn. miejscu, gdzie przebywa Bóg. Przez cały czas miał świadomość, że zarówno on, jak i towarzyszący mu aniołowie znajdują się pod ochronną mocą Ducha Świętego, który nie pozwala demonom okupującym „drugie niebo” wyrządzić im krzywdę. Ku rozczarowaniu Pittmana, aniołowie nie podążyli z nim w kierunku „trzeciego nieba”, ale oprowadzali go po duchowym świecie zamieszkałym przez złe duchy, jak gdyby w zamiarze pokazania mu różnych aspektów demonicznej działalności.

Howard szczegółowo opisuje rangi demonów, ich wygląd oraz sposób działania. Podstawowe typy, jakie zaobserwował, to: demony wojny, chciwości, demony przypominające fauny oraz demony pożądania. Relacje między demonami opierały się na strachu i wykluczały jakąkolwiek miłość czy sympatię.

Uwagę naszego bohatera zwrócił fakt, że komunikacja w świecie duchowym nie wymaga wypowiadania i słyszenia słów; polega raczej na projekcji i odbiorze myśli. Wszystkie myśli są znane innym. Słyszenie dźwięków również nie wymaga pośrednictwa zmysłów. Podróże odbywają się „z prędkością myśli” i polegają na błyskawicznym przenoszeniu się z miejsca na miejsce, chociaż niekiedy ma się odczucie podróżowania.

Po dokładnym zapoznaniu się z ohydą „drugiego nieba”, Howard został nagle przeniesiony do „trzeciego nieba”. Jakkolwiek Bóg nie pozwolił mu zachować pamięci o szczegółach tego nieba, to jednak wspomina je jako „najpiękniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widział”. Przypominało ono „tunel albo drogę”. Otaczała je niewidzialna bariera ochronna – Duch Święty. Jedynie „autoryzowane” duchy miały wstęp do tunelu. Nie mógł tam wejść żaden demon. Tunelem podróżowali „święci”, tzn. ludzie, którzy w chwili śmierci mieli relację z Bogiem przez żywą wiarę w Chrystusa. Patrząc na nich, nie można było rozpoznać wieku, płci ani koloru skóry. Wszyscy oni ubrani byli w pastelowo niebieskie ubrania, które lśniły tak intensywnie, że wydawały się białe. Wchodzili oni w bramy nieba pojedynczo, co było znakiem wagi indywidualnego wyboru i osobistej odpowiedzialności przed Bogiem za swoje życie. Pittman widział pięćdziesiąt osób, przechodzących przez bramy nieba. Powiedziano mu, że w tym czasie odeszło do wieczności 2000 ludzi. Zatem tylko co czterdziesty człowiek został zbawiony; reszta, tzn. 97,5% zmarłych trafiła do piekła i została wydana w moc demonów, które ich za życia zwodziły.

Z bram nieba biła radość, szczęście i zadowolenie. Howard śmiało przystąpił do Boga i zaczął mówić mu o swoim ofiarnym życiu, które przeżył dla niego. Był w końcu nie tylko policjantem, ale również pastorem. Służył wiernie swej lokalnej społeczności, a nawet zaadoptował pewną liczbę dzieci. Był pewien, że Bóg go pochwali.

Ku swemu zdziwieniu, nie usłyszał miłego, kojącego głosu, jak ten, który rozległ się na początku jego drogi. Głos z tronu był potężny i surowy. Bóg powiedział, że życie Howarda było egoistyczne, jego wiara – martwa, a uczynki, które spełnił, wypływały z egoistycznych motywów i są nie do przyjęcia. Życie, jakie przeżył na ziemi, zostało zmarnowane. Bóg dodał, że obelgą jest nazywać takie życie „życiem uwielbienia dla Boga”, i że ci, którzy żyją w ten sposób, są o krok od „wiecznego gniewu”.

Słysząc te słowa, Howard był przekonany, że Bóg pomylił go z kimś innym. Po wysłuchaniu słów Boga Pittman został natychmiast odesłany z powrotem na ziemię. Aniołowie przeprowadzili go przez „drugie niebo”, „ścianę wymiarów” oraz umieścili w ciele, leżącym na szpitalnym łóżku. Wtedy zawołał: „O nie, nie! Bóg nic nie odpowiedział na moją prośbę. Nie wiem, czy jego odpowiedź brzmi ‘tak’, czy ‘nie’. Proszę, zabierzcie mnie z powrotem!”. Jego prośbie stało się zadość. Znów został zaniesiony przed tron Boga.

Tym razem Bóg pozwolił mu mówić. Howard prosił o przedłużenie jego życia na ziemi, obiecując, że tym razem się poprawi. Bóg odpowiedział: „Howardzie Pittman, już mi to obiecywałeś”. Wtedy nasz bohater zrozumiał, że nie ma nic na swoje usprawiedliwienie. Jeśli Bóg zdecydowałby się go potępić, mógłby jedynie zgodzić się z tą decyzją.

Ku swemu zdziwieniu w tym momencie otrzymał łaskę. Wypełniła go miłość i światło. Zrozumiał, że stojący przed nim Bóg nie jest kimś odległym, ale Ojcem, który kocha syna marnotrawnego.

Odzyskał życie w szpitalu. Gdy powrócił do zdrowia, zaczął podróżować po całym świecie, opowiadając o swoim doświadczeniu i ostrzegając chrześcijan przed „wiecznym gniewem”, który przychodzi w rezultacie powierzchownego, egoistycznego życia, prowadzonego pod etykietą chrześcijaństwa.



[1] Tę część świadectwa Pittmana zaczerpnąłem z nagrania, będącego w moim posiadaniu.

[2] Na podstawie fragmentów książki H. Pittmana pt. „Placebo”, zamieszczonej na stronie www.near-death.com.

[3] Tamże.