Husaria - temat trochę zapomniany, a szkoda, bo jest bardzo ciekawy.
Zstałem ostatnio zaproszony na wykład o historii husarii. MImo, że to nie mój
ulubiony temat - poszedłem. I nie żałuję, bo okazało się, że temat jest bardzo
ciekawy, wykładowca mówił normalnym językiem i atmosfera na sali
była miła.
Wykład został zorganizowany przez Stowarzyszenie Pamięci 19 Pułku Ułanów
Wołyńskich.
Na wykład przybyło sporo osób, którzy zapełnili salę odczytową Muzeum.
Wykład wspomagany był przezroczami, na których widoczni byli groźni Husarze.
Jak wszystko, tak Husaria miała swój początek i miała też swój koniec.
Przyjmuje się, że początki husarii sięgają końca XV wieku, kiedy to dawni rycerze
przestali być potrzebni ze względu na swoją ociężałość. Początkowo pojawili się w
Krakowie Racowie, czyli najemna jazda węgierska, ale werbowana z Serbów.
Swoim wyglądem nie przypominała zupełnie późniejszych Husarzy.
Dopiero po reformach Batoriańskich Husaria stała się taka, jaką ją kojarzymy z obrazów
czy rycin. Racowie nie mieli zbroi, natomiast Husarzy od czasu panowania króla Batorego
otrzymali pół-zbroję. Chroniona była klatka piersiowa, obojczyk, ramię i przedramię.
Do tego dochodziła broń i wyposażenie. Uzbrojenie husarza to kopia, szabla, koncerz,
pistolety i bandolet(lekka strzelba).
A co warty husarz bez konia? No nic nie jest warty, więc musiał być koń. I to był największy
wydatek, choć i pozostałe wyposażenie też tanie nie było. A za wszystko musiał płacić
sam husarz. Z posiadanych danych wynika, że koń kosztował ok. 63 kg srebra( w przeliczeniu
na talary), a żołd husarza wynosił 1 kg srebra. Kopia kosztowała 9 zł, czyli ¼ żołdu kwar-
talnego.
Właśnie dlatego, że kopie były tak drogie – oszczędzano je. Na pole bitwy wożono je wozami
i nie używano do byle potyczek. Stąd wzięło się powiedzenie aktualne do dziś: „nie ma o co
kopii kruszyć”. Kopia husarska mierzyła od 4.5 do 6.2 m.
Szacuje się, że husarz w pełnym rynsztunku wraz ważył 120 kg(bez konia).
Trzeba tu wspomnieć, że husaria miała też 2.5 metrowe proporce na drzewcach. I to właśnie
te proporce swoim łopotaniem podczas ataku straszyły wrogów, a nie skrzydła, jak powszech-
nie się przyjęło uważać.
Po co więc były skrzydła? Do dziś toczą się o to spory. Niektórzy tej części wyposażenia
husarza przymocowanej do siodła nadają rolę ozdoby. Inni upatrują roli ochronnej dla
pleców, aby nie można było wykonać „cięcia” od tyłu.
Złotym okresem dla husarii był okres od II połowy XVI wieku do końca XVII wieku. W tym
czasie husaria, która była polskim rodzajem wojsk odniosła wiele zwycięstw, jak choćby pod
Kircholmem. Od początku XVIII wieku husaria zaczęła podupadać, gdyż weszły regulaminy
dopuszczające wystawienie innej osoby, zamiast siebie, a to prowadziło do obniżenia
prestiżu. Definitywny koniec husarii nastąpił w roku 1776, kiedy to rozwiązano tą formację
i nastała era ułanów.
Bardziej dociekliwych zapraszam do opracowań naukowych. Temat husarii jest bardzo
ciekawy.
Podczas wykładu został odczytany przez członka Stowarzyszenia, a jednocześnie aktora
W.Kotasa fragment „Trylogii” H. Sienkiewicza.
Po wykładzie uczestnicy zostali zaproszeni na filiżankę kawy lub herbaty do wyboru.
Stowarzyszenie jeszcze raz pokazało, że nie tylko kultywuje pamięć o Ułanach Wołyńskich, ale potrafi profesjonalnie
zorganizować ciekawe spotkanie nawiązujące do chwalebnych kart w historii polskiego wojska.
ps.rysunek pochodzi z Wikipedii