JustPaste.it

Świętości, które nie są święte

W naszym kraju (i nie tylko, ale będzie mowa o naszym) występuje pełno dziwnych zjawisk, idei, symboli, które nie mają najmniejszego sensu. Są one stałym elementem społecznego i medialnego bełkotu. A już najciekawsza jest sfera sacrum. Są tutaj takie rzeczy, które czcimy, a które nie są tego warte. Są też i takie idee, które, jak mi się zdaje, ciągle słychać i które są traktowane jako cel sam w sobie, jednak gdy się nad tym zastanowić to są one zupełnym nonsensem. Kilka takich spraw przedstawię poniżej.

Państwo a naród

Państwo = naród a naród = państwo, w naszym kraju. Czy Polacy odróżniają te pojęcia? Wydaje mi się, że wielu niestety nie. Media są przepełnione "narodem", ciągle ktoś tutaj naroduje, zwłaszcza ostatnio, gdy mamy rocznicę katastrofy. Stańmy się może wreszcie obywatelami. Nasz kraj jest rzeczywiście jednolity narodowościowo, zdecydowana przewaga Polaków, ale nie wszędzie tak jest, akurat nam się przytrafiło. Naród to po prostu wspólnota o podłożu etnicznym, społecznym, gospodarczym itd. Ale to nie jest świętość.

Jednoczenie się

O co tutaj chodzi? Nie ma w naszym kraju ważniejszej sprawy od tej, aby "Polacy się zjednoczyli". Znacie to, prawda? I ubolewa się nad tym, że Polacy jednoczą się tylko czasami i to na bardzo krótko, że mają takie zrywy. Po śmierci papieża, po katastrofie smoleńskiej Polacy się jednoczyli - ale potem znowu "człowiek człowiekowi wilkiem". Niech Ci z mediów, co tak o tym smęcą wytłumaczą w końcu, co rozumieją przez jednoczenie się. Bo jeśli tym ideałem jest to, żebyśmy wszycy myśleli tak samo, to przykro mi, to bardzo głupie. I niebezpieczne. Jeśli wszyscy mamy robić to samo, to nawet niemożliwe. Jeśli wszyscy mielibyśmy się jednoczyć w taki sposób, że idziemy na jakiś marsz żałobny czy mszę na rocznicę jakiejś tragedii, to jakie to ma znaczenie? Przecież to nie zmienia faktu, że każdy z nas jest inny i myśli inaczej. Jest to takie jednoczenie się jak na przykład zlot ludzi wysokich - zbiorowisko róznych ludzi, których łączy jedna cecha, czyli tak naprawdę nic nieznaczące. Jednoczenie się pod jedną ideą pojawiało się częstokroć w historii, przykłady to faszyzm, nazizm, komunizm, rasizm itd. Ja sam nie mam zamiaru się jednoczyć z większością obywateli tego kraju. Nie widzę w tym niczego wzniosłego, jeśli już to szkody. Do słuszności i do prawości można dochodzić poprzez ścieranie się przeciwnych stanowisk w dyskusji, z użyciem siły argumentu. Gdy wszyscy się zjednoczą z zamiarem zrobienia czegoś, to może dojść do tragedii.

Dewocjonalia

Krzyże, święte obrazki, itd. Czy to jest aż tak bardzo potrzebne do życia? Czy noszenie na szyi symbolu starożytnego narzędzia tortur i ludobójstwa jest czymś dobrym? I w dodatku nazywanie go "symbolem zbawienia". Ludzie boją się tych przedmiotów, nieraz słyszałem "klniesz pod obrazkiem Matki Boskiej?". Ale też wierzy się, że te przedmioty leczą oraz chronią przed niebezpieczeństwem - typowym przykładem jest stawianie metalowego krzyża w oknie podczas burzy. Całuje się je, klęka przed nimi, czci się je i pielęgnuje. Skończymy z tym kiedyś? Czy Jezus kazał miłować drugiego człowieka czy może swoje podobizny na krzyżu? Jeżeli ktoś chce polemizować, odsyłam go do takiej książki jak Biblia, gdzie wyraźnie w kilku miejscach pisze o tym, że tworzenie podobizn Boga i czczenie ich jest... ciężkim grzechem.

Co z tym zrobić? Chyba potrzebna nam jest wiara. Wiara w to, że możemy kiedyś wyleczyć się z tych "mumbo-jumbo".