JustPaste.it

Moje przemyślenia nad grobem Jezusa w Tu-154

Parafia NMP "Wspomożycielki" nie jest wprawdzie parafią do której jestem przypisany terytorialnie, ale jest moja ulubioną "parafią z wyboru"

Parafia NMP "Wspomożycielki" nie jest wprawdzie parafią do której jestem przypisany terytorialnie, ale jest moja ulubioną "parafią z wyboru"

 

Jestem mieszkańcem Rumi już od niespełna 20 lat i cztery już razy zmieniałem "przynależność" parafialną. Raz nawet mieszkając w Rumi, kościół parafialny miałem w sąsiedniej Redzie. Dziś, w pierwsze święto wielkanocne postanowiłem odwiedzić tak słynny już grób Jezusa przygotowany na bazie "smoleńskiego samolotu", bo jakoś cała Polska już widziała ów grób w internecie, a ja, Marian z Rumi nic na ten temat jeszcze nie napisałem. Myślę, że temu bardzo kontrowersyjnemu zachowaniu księży Salezjan z Rumi należało by poświęcić coś więcej, niż jakiś komentarz pod fotografią - prawda?

Wybrałem się dziś na mszę do tego właśnie kościoła, by samemu obejrzeć to "cudo" zachwytów i krytycznych ocen Polaków. Niestety w dolnym kościele od godziny 10 trwała msza, a ja przybyłem na 11 do górnego. Gdy w górnej części skończyła się msza niestety dolny już zakluczono, i wierni chcący jak ja z ciekawości obejrzeć ów grób niestety zostali tej przyjemności pozbawieni.

Dlaczego uważam, że powinienem zapoczątkować dyskusję nad pomysłem grobu pańskiego umieszczonym w samolocie Tu-154, który rozbił się w Smoleńsku?

Oto co napisał mi internauta " Stan" po prawie setnym komentarzu pod jednym z moich ostatnich artykułów:
cytuję..."marian - rumia, nie żal ci czasu na pisanie komentarzy?! Przecież nikogo nie przekonasz pisząc odpowiedzi na komentarze. Każdy okopuje się na swoim stanowisku i dalej broni swojego stanowiska pisząc następne riposty broniąc swoich racji. Ta droga prowadzi donikąd. Radzę ci przeczytać komentarze wynotować co trzeba i na niektóre zarzuty czy wypowiedzi zająć stanowisko, pisząc artykuł. Nie koniecznie od razu, okazja zawsze się znajdzie.
Zajmie ci to na pewno mniej czasu, niż bieżące odpowiadanie na komentarze. Może i efekt przemyśleń internautów będzie większy niż eskalacja wrogości i nie tylko. Przemyśl tą moją wypowiedz, a decyzja należy wyłącznie do ciebie. Pogody ducha na resztę świąt!
Pozdrawiam! /koniec cytatu/

Dziękuję Ci kolego, "Stan". Przemyślałem Twoją sugestię i wziąłem sobie to co napisałeś, za myśl przewodnią nie tylko w odpowiadaniu na komentarze moich artykułów, ale i na odpowiadanie na przemyślenia księży w czasie tzw. "kazań" wygłaszanych podczas mszy św. w kościołach. W myśl tego co napisałeś - Kościół katolicki właśnie okopał się na pozycji Lidera polskiej myśli politycznej. Od wielu lat, a może od zawsze "rozdaje karty" i  co najgorsze, jest jak zawsze przekonany o swojej nieomylności.

Otóż, jest taka zasada, panująca od lat, a może i wieków, że to ksiądz mówi nam co ma do powiedzenia, to On przedstawia swoje racje, to On pokazuje nam drogę, którą mamy kroczyć i...koniec.

Powiem Wam moi drodzy, że jakoś wcześniej mi to nie przeszkadzało. Jak już wcześniej w kilku swoich artykułach wspominałem uczestniczyłem we mszach św. bo nigdy nie usłyszałem tam, żebym miał kraść, nigdy nie namawiano mnie do kłamstwa, oszustwa, zdrady. Nigdy wcześniej w kościele nie  namawiano mnie do mówienia nieprawdy przeciw bliźniemu swemu.

Pamiętacie przed laty szliśmy do kościoła po słowa otuchy, szliśmy po radość i miłość, która emanowała z całej "obsługi ołtarza" czyli księży, sióstr zakonnych, lektorów, ministrantów, a przede wszystkim z wiernych, którzy w 99 procentach chodzili do kościoła bo wierzyli, że w kościele zawsze otrzymają to po co tam poszli, czyli wskazówki jak dotrzeć do Boga.
Moi drodzy pamiętacie kazania sprzed 25, 35, 40 lat? Przypominam sobie co czułem gdy wracałem z kościoła do domu. Powtarzałem sobie jakieś najważniejsze słowa z kazania, powtarzałem je sobie, żeby mi nie umknęły. Gdy słuchałem kazań, zawsze, ale to zawsze, słuchałem z uwagą, pochłaniałem, brałem garściami słowa płynące z ust księdza, bo zawsze było w nich coś dla mnie, zawsze ksiądz /nie wiem skąd wiedział/,  mówił do mnie i o mnie.

Moi drodzy pamiętacie? Wracaliśmy do domów, siadaliśmy do rodzinnych obiadów i jeszcze wtedy wspominaliśmy słowa księdza, że mamy "kochać bliźniego jak siebie samego", że mamy prosić o przebaczenie i samemu przebaczać. Jeszcze nie raz po kolacji, zastanawiałem się kogo ksiądz miał na myśli. Bywało, że w poniedziałek, albo w czwartek wpadałem na to, że Krzyś mój kolega ze szkolnej ławki był tym, do kogo czułem jakiś uraz i to pewnie jego ksiądz miał na myśli mówiąc mi, żebym wybaczył. Spróbujcie sobie przypomnieć jak to było z wami. Spróbujcie sobie przypomnieć czy mieliście kiedykolwiek ochotę podczas kazania powiedzieć księdzu, że nie ma racji? Przypomnijcie sobie, czy mieliście ochotę kiedyś powiedzieć księdzu, że się myli, że nie jest tak jak mówi? Nasza wiara moi bracia polegała na zaufaniu, w które nawet nie przyszło nam do głowy wątpić, bo przecież ksiądz miał na uwadze tylko jedno, nasze dobro, nasze zbawienie czyli " kochaj bliźniego jak siebie samego"

Wiem , przeciwnicy Kościoła w tej chwili powiedzą, jak to, a gdzie "pedofilia?" zapomniałeś Marian? Gdzie dzieci księży, gdzie....coś tam innego, jakaś współpraca z SB, UB czy hitlerowcami. Otóż tak, masz rację jeden z drugim, ale ja tu i teraz zajmuję się naszą wiarą i podejściem do wiary i do nas naszych księży na parafiach. Zajmuję się 95 procentowymi parafiami, gdzie nie było tych negatywnych przypadków patologii.

Chcę napisać Wam moi drodzy o tym co mnie spotkało w życiu związanym z moją wiarą w Boga i kościołem, bo to jak dziś się okazuje dwie różne sprawy. Otóż ja, moi drodzy należę do tych szczęśliwców, którzy nigdy nie spotkali się z jakąkolwiek patologią w kościele i moja wiara opierała się w 100 % na kontakcie i nauce płynącej z rodziny i parafii na jednakowym poziomie. Ja moi drodzy nigdy nie pomyślałem, że ksiądz, czy siostra zakonna mogłaby powiedzieć mi coś, co nie zgadzało by się z moją wizją świata, życia i Boga, którą przedstawili mi moi ukochani rodzice.

Przynudzam już pewnie tym "kadzeniem" etatowym Kościoła katolickiego, ale cóż zrobić, kiedy tak właśnie było.
Religia nauczana była wówczas w salkach katechetycznych, na plebaniach czy wręcz w kościołach. Nie było Radia, które w nazwie nosi imię matki Jezusa, a które zajmuje się polityką, a konkordat nie dawał takiej władzy i pieniędzy, które sprawiły to co dziś dzieje się w naszym Kościele.
Pewnie nie wszyscy pamiętają jak to było w Kościele w "erze" przed obaleniem komuny.

Otóż wtedy wiadomo było, że do kościoła chodzą ludzie wierzący czyli 90 procent Polaków, oraz 9 procent powiedzmy Polaków "różnych" czyli takich, którzy byli w PZPR, ale nadal wierzyli, Ci którzy byli w PZPR i chodzili do kościoła z przyzwyczajenia i oraz 1 % tych, którzy byli szpiclami.

Od czasu tzw. "transformacji", a właściwie od czasu kiedy tylnymi drzwiami do szkół wprowadzono naukę religii, kiedy to pod osłoną nocy w sejmie i innych pomieszczeniach użyteczności publicznej powieszono krzyże. Od czasu kiedy to nie zgodnie z Konstytucją ratyfikowano Konkordat, od czasu, kiedy pewien ksiądz powołał do życia Radio, które na dodatek nazwał imieniem Marii matki Jezusa, od czasu wreszcie gdy kościół poparł w wyborach jedną, jedyną, słuszną i prawdziwą partię Polaków...więc od tego czasu moi drodzy Polacy w Kościele zaczęło pokazywać się coraz więcej miejsca. Najpierw zaczęły pokazywać się puste miejsca stojące, gdzieś pod chórem. potem zaczęły pustoszeć stojące miejsca w całym kościele. Dziś moi drodzy msze dla dzieci, nie są już mszami dla dzieci, bo po prostu tych dzieci już tam trudno zauważyć w porównaniu z tymi mszami dla dzieci sprzed 25 lat. Dziś moi drodzy widzę już prawie na każdej mszy 1/3 pustych ławek. Co będzie dalej? Nie wiem, to nie mój problem i nie o tym chciałem dziś napisać.

Otóż moi drodzy Polacy, chciałem dziś zająć się swoimi odczuciami na "słowo boże" które dziś przekazują nam księża. Myślę, że Księża dzisiaj są nie tylko inteligentni, ale i dowcipni, i wykorzystują swoją przewagę nad wiernymi swoją jednostronną, nieomylnością, nie zagrożoną żadnymi atakami, zarzutami czy nawet polemiką z wiernymi. Pozwalają sobie na robienie z nas "bezmyślnych baranków", prowadzonych na rzeź "niewiniątek" i jeszcze bezczelnie proszą nas o to, abyśmy za tę rzeź sami zapłacili.

Dziś moi drodzy nie ma już takiego kazania podczas którego nie zagotowała by mi się krew w żyłach. Nie mam na myśli faktu, że się z czymś nie zgadzam, ale chodzi mi o to, że chce mi się wołać na cały kościół, że to co mówi ów "kapłan" jest kłamstwem i obrażaniem mojej inteligencji.

Wyobraźcie sobie, że dzisiaj podczas kazania ksiądz w kościele, w którym przygotowano grób Boga na bazie samolotu "smoleńskiego" powiedział, że owa oprawa grobu, to nie jakiś przypadek, to nie potrzeba chwili ale, że ów grób przygotowywano już od ładnych paru miesięcy. Na dodatek ksiądz z ambony próbował nas wiernych przekonać, że nie była to żadna prowokacja ze strony kościoła, a każdy, naprawdę wierzący powinien to zrozumieć.

Otóż mój drogi, bardzo jeszcze młody kapłanie, naprawdę kiedyś usiądę sobie w pierwszej ławce, podejdę do mikrofonu i odpowiem Ci na Twoje słowa. A póki co odpowiadał będę Ci na portalach internetowych, o których zresztą również wspomniałeś, że niby jesteś bardzo zdziwiony tymi internetowymi atakami.

Proszę odpowiedz mi jak widzisz dzisiejszy Kościół katolicki skoro jak wiesz Dyrektor Rydzyk na falach eteru od kilku lat popiera tylko jedną prawdziwą partię PiS, a wy "etatowi" mojego Kościoła go w tym popieracie. Prawie przy każdym kościele w Polsce widać tablicę informującą, że w tym kościele istnieje "komórka Radia M", która sabotuje moją wiarę w Wasze - kościoła dobre intencje. Mój drogi kapłanie, jak myślisz co czuje Polak, który jest wierzący, ale popiera Platformę Obywatelską, że nie wspomnę o PSL, czy SLD? Powiedz mi drogi kapłanie, który powiedziałeś dziś z ambony, że ten grób "smoleński" to nie była prowokacja - co miał ochotę powiedzieć Ci człowiek, który nie nosi "moherowego beretu"? Czy wiesz, że dzisiaj podczas tej mszy na godzinę 11.00 było nas powiedzmy połowa? Czy mieliśmy ochotę powiedzieć Ci , że nie masz racji? Tak, Czy mieliśmy ochotę powiedzieć Ci, że ten grób to jest podział Polaków w Kościele? TAK, TAK i jeszcze raz tak. Wiesz drogi kapłanie, po tej mszy poszedłem piętro niżej. Jak już wspomniałem drzwi były zakluczone, więc nie zrobiłem fotek, ale to nic, fotografie tego grobu krążą już po necie od paru dni. Chciałem jednak opowiedzieć Ci co mówili ludzie, tam pod drzwiami tego grobu, co mówią ludzie w sklepach, w autobusach krążących po Rumi: " to jest hańba , a nie tylko prowokacja", " to jest podział Polaków, taki sam jak Wawel dla prezydenta garstki Polaków" mówią, "to jest podział chrześcijan", to jest wyrzucanie nas z naszego kościoła"

Odpowiedz mi proszę kapłanie, który tak wymachujesz szabelką tolerancji: która część Polaków wierzy w prawdziwego Boga? Ta, która popiera PiS?  Czy może ta część, która jest przeciw obłudzie jaką widzieliśmy w obrońcach krzyża "harcerskiego" na placu prezydenckim w Warszawie? A może tak naprawdę wierzący jest naród popierający niezdecydowanie PSL? No bo to że Ci z SLD to z założenia "bezbożni" nie musisz wspominać.

Czy pamiętasz może jakimi epitetami obrońcy tego "harcerskiego" krzyża obrzucili kapłanów, którzy przyszli przenieść go do kościoła św. Anny - pamiętasz?

Związek zawodowy "Solidarność" ze swoim przewodniczącym Śniadkiem poparł w wyborach PiS. Przewodniczący Śniadek nie jest już przewodniczącym, bo Polacy nie są takimi idiotami za których miał nas przewodniczący Śniadek. Czy muszę to komentować, abyś zrozumiał, że popieranie jednych to podział?

Powiadasz, że grób w kształcie samolotu ze Smoleńska to nie jest prowokacja? To znaczy, że pochowanie Prezydenta 30 % Polaków na Wawelu to też nie była prowokacja? Powiadasz, że Radio M to też nie jest prowokacja? Powiadasz , że religia w szkołach i te 5 miliardów rocznie wynikające z Konkordatu to też nie jest prowokacja?

A ja Ci mówię, że to tylko przyczyna, a skutkiem są puste ławki w kościołach.

Ps. Chciałbym dodać, że ja nie walczę z Bogiem, to Wy tymi prowokacjami Boga wyrzucacie z Kościoła, a z nim odchodzą Ci, którzy wierzą w Boga a nie w kościół i nie zawsze mają ochotę jak ja głośno Wam o tym powiedzieć.