JustPaste.it

Gdzie na spacer ?

W sobotnie popołudnie wybrałem się na spacer z żoną i synkiem nad jedyny sensowny zalew w mieście. Muszę przyznać - po kapryśnej zimie miejsce wypoczynku przygotowane zostało dobrze. Schludne ławeczki i brak walających się wszędzie śmieci mile zaskakują, tym bardziej, że w poprzednich latach bywało z tym różnie. Lekki wietrzyk, promienie słońca i sielska niemal atmosfera pozwalały poczuć się naprawdę komfortowo. Ale, co chyba nikogo z nas nie dziwi, sielanka musiała się skończyć, a dobry nastrój zniknąć jak za machnięciem magicznej różdżki. Co mnie zdenerwowało? Wszędobylskie na********nie muzyki!

Jeśli miarą długości penisa u zakompleksionego mężczyzny, poruszającego się samochodem i dysponującego ilorazem inteligencji na poziomie doniczki z uschniętą paprotką, jest to, ile aut 'skilluje' startując ze świateł, to definitywnie na postoju miarą dodatku do tegoż organu będzie zapewne ilość decybeli, jaką wyciśnie ze swojego pokładowego audio. A jeśli, co też niejednokrotnie się zdarza, człowiek taki jest sobie 'panem' w wyludnionym ośrodku domków do wynajęcia, zatopionych w leśnej głuszy, bądź pewien przechodniu, że jest spora szansa, że poznasz doskonale jego gusta muzyczne.

Tuż po opuszczeniu samochodu i rozłożeniu wózka przywitała nas kawalkada dźwięków dobywająca się z pootwieranej na wszelkie możliwe sposoby, granatowej Mazdy 6. Towarzystwo grillowało opodal w wynajętym domku, a w ramach relaksu i wyciszenia raczyli siebie oraz wszystkich w promieniu 100 metrów, swoimi ulubionymi przebojami muzyki dance. Ponieważ zawsze staram się znaleźć w czyimś idiotycznym zachowaniu jakieś pozytywne aspekty, przed oczami miałem taką oto wyimaginowaną scenkę: towarzystwo pakuje swoje manele do samochodu, już mają odjeżdżać, ale.... 'Panie Heniu, pomożesz pan popchać, bo akumulator padł i zapalić nie chce...'

Kontynuując spacer dotarliśmy to kolejnego ośrodka, z którego dobywał się repertuar niemal weselny. Niemal, ale i tak zwiódł mnie na początku, bo to jednak sobota, więc zabawa weselna nie jest niczym niezwykłym i też nie przeszkadzałoby mi to w ogóle. Ale o tej sytuacji później.

Dochodząc do końca sensownej części ścieżki dotarliśmy w niewielki zaułek, gdzie rodzinka w modelu 2+2 postanowiła nieco odpocząć od miejskiego zgiełku, wziąć dzieci nad wodę w celach stricte wypoczynkowych, zapalić grilla - po prostu odpocząć. Dziwił mnie jednak fakt, że integralną częścią ich wypoczynku był nasłuch stacji RMF FM, który był doskonale słyszalny już z daleka, a ze względu na bliskie sąsiedztwo linii brzegowej, zaryzykuję stwierdzenie, że zapewne i z drugiego brzegu. Ilość decybeli dobiegająca z utrzymanego w nienagannej czystości Golfa IV mogłaby imponować innej 'doniczce', ale zdecydowanie nie komuś, kto przyjechał, było nie było, na łono natury. Bez komentarza pozostawiam również fakt, że przykład, jaki dają dzieciom rodzice, jest co najmniej dyskusyjny.

Wracając, inną, równoległą drogą ponownie natrafiliśmy na 'weselników'. Tylko że nie była to faktycznie zabawa weselna, a jegomość rozwalony na leżaku przy jednym z wielu drewnianych domków. Nagłośnienie realizowane przy użyciu leciwych już kolumn marki Tonsil służyło wyłącznie jemu. Nie było tam nikogo, tylko młodzieniec na leżaku z piwem w ręku, który postanowił przeczyścić sobie uszy tą, brutalną dla otoczenia, metodą. Być może gdyby ośrodek miał innych mieszkańców, ktoś ukróciłby tą podłą praktykę, ale niestety, albo faktycznie nie było nikogo, albo, co gorsza, pozostawiono sprawę samej sobie. Tym niemniej miałem okazję poznać zbezczeszczoną 'Windą do nieba...' zespołu 2+1 w jakiejś obskurnej, dance'owej aranżacji, by po chwili usłyszeć wyczyny naszej znakomitej wokalistki, Mandaryny, której zabawa w śpiewanie jeszcze się chyba czkawką odbija.

Tytuł artykułu, pomimo swojej prostoty, jest mocno przewrotny. Jeśli znajdzie się atrakcyjne miejsce, gdzie ludzie chcą odpocząć, prędzej czy później pojawi się i 'Pan Paprotka' ze swoją wizją spokojnego wypoczynku, którego celem i zadaniem numero uno jest edukowanie nas, szarych, niewiernych jego muzycznej naparzance, że to jest dobre, tego się słucha, a ponieważ ja słucham to Wy też możecie. Nie chcecie? Co mówicie? Bo nie słyszę....

Zrobiła się już naprawdę ładna, majowa pogoda. Kończąc, życzę Wam i sobie drodzy Czytelnicy, spokojnych spacerów bez frustracji.

 

Źródło: http://nerwoos.pl/index.php/artykuy/10-gdzie-na-spacer-.html