JustPaste.it

Apokaliptyczny koniec-kolejny, który przezyliśmy

Zaledwie kilka dni temu świat obiegła informacja dotycząca końca świata. Datę apokalipsy wyznaczył na 21 maja amerykański kaznodzieja Harold Camping.

Zaledwie kilka dni temu świat obiegła informacja dotycząca końca świata. Datę apokalipsy wyznaczył na 21 maja amerykański kaznodzieja Harold Camping.

 

Niezwiązany z żadnym kościołem Harold Camping dokonał samodzielnej interpretacji Biblii, która jak twierdzi stanowić może swoisty kalendarz kosmologiczny. „Prorok” swoje odkrycie obwieścił podczas audycji we własnej radiostacji. Zapewniał, że Armagedon przetrwa zaledwie 2% ludzi i będą to w większości jego zwolennicy. Kiepska kampania by zyskać zwolenników, czy autentyczna wiara w katastroficzny koniec losów ziemi? Osobiście nie wierzę w uczciwe intencje kaznodziei i opowiedziałabym się za tą pierwszą interpretacją. To kolejna zapowiedź końca świata jaką obwieszcza mniej lub bardziej wiarygodny prorok w ciągu ostatnich kilku lat i który media upowszechniają. Jednak każda próba wyznaczenia daty końca świata kończy się tym samym fiaskiem. Nie zdarza się nic szczególnego co obwieszczałoby apokalipsę a przeciętni ludzie zmuszeni są do dalszej egzystencji w oczekiwaniu na autentyczny Armagedon.

Niemniej jednak takie katastroficzne wizje mnożą się i są niezwykle popularne. Dlatego, że ludzie w swej naturze uwielbiają tajemnicze historie a wszystko co niepoznane i mistyczne staje się przedmiotem ich głębokiej fascynacji. Kalendarz majów, przepowiednie Nostradamusa czy nawet radiostacja Harolda Campinga są obecnie atrakcyjnymi tematami a posuwając się dalej efektem niezdrowej mody. Nie wiem co współczesnych tak silnie pociąga w apokalipsie, ale nie ulega wątpliwości, że tematyka ta wzbudza w nich więcej entuzjazmu niż strachu. Żyjemy w nowoczesnym świecie wśród wysoko zaawansowanej technologii, nauka czy medycyna odsłaniają przed nami coraz więcej swoich tajemnic. Współczesny człowiek przyzwyczajony jest do tego, że wszystko jest poznane a większość zagadek można rozwikłać. I właśnie dlatego jest przekonany, że odgadnięcie daty końca świata jest naturalne i możliwe dzięki nauce. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do faktu, że istnieją granice epistemologiczne. Istnieje też druga droga interpretacji. Jeśli świat przestał być zagadką i większość jego elementów nie jest człowiekowi obca, koniec losów świata kultywuje się jak unikalny sekret. Ludzie pragną zachować choć okruchy tajemnicy i dlatego apokalipsa i niemożność poznania jej czasu jest dla nich tak niezwykła.

Pobudki chorej fascynacji nie są może tak istotne jak sama fascynacja. Zastanawiające jest w jakich kręgach popularne są wcześniej wspomniane przepowiednie. Wśród ludzi wierzących nie zaś pośród ateistów, dla których koniec dziejów związany jest z naturalnym procesem przyrodniczym. Nasuwa się pytanie czy chrześcijanie nie powinni zaufać boskiej opatrzności i zrozumieć, że sfera sacrum wiadoma jest tylko Stwórcy a nie zajmować się interpretowaniem biblijnego przekazu jako astronomicznego kalendarza. Powinni, ale jak wynika z obserwacji współczesnych realiów wierzący podchodzą do łacińskiej sentencji „memento mori” nie jak do drogowskazu, który nakazuje życie zgodne z boską nauką tylko jak do przyzwolenia do wróżenia ze Świętej Księgi. Koniec świata może nastąpić w 2012 roku, ale nie ma pewności czy nie nadejdzie on za 5 minut czy milion lat. Wszystkie te terminy są równie prawdopodobne. Dlatego też należy zrozumieć sens słów „Nie znacie dnia i godziny” i uświadomić sobie, że koniec świata nie musi być spektakularną katastrofą tylko śmiercią pojedynczego człowieka zdarzającą się co dzień.

Harold Camping po 21 maja dokonał poprawki w swojej przepowiedni i datę końca świata przeniósł na październik. Czas zweryfikuje wiarygodność jego słów.