JustPaste.it

fejjsbuk

Facebook- swoją historię z owym portalem rozpoczęłam 6 stycznia 2010 roku. Dokładnie na ten okres przypada jego najbardziej bujny rozwój pod względem popularności w naszym kraju. Postanowiłam w ramach pracy zaliczeniowej z przedmiotu „media w edukacji” opisać swoje przemyślenia na temat na temat funkcjonowania a przede wszystkim użytkowania przez młodych ludzi rzeczonego portalu. Uważam, że jest to temat godny uwagi, ponieważ facebook jako elementarna część medium, jakim jest internet powoli zajmuje coraz znaczniejszą rolę w życiu młodego człowieka, a mówiąc już pół żartem pół serio determinuje jego istnienie. Wynika to z przekonania wśród ludzi młodych, które to głosi, że „kto nie ma fejsbuka ten nie istnieje”. Co niektórzy kuszą się nawet o odrobinę niesmaczne określenie „fejsBóg”.- czyli facebook jako wyrocznia będąca źródłem rozrywki, a raczej bezsensownego marnowania czasu na korzystaniu z licznych aplikacji dostępnych na portalu.

 Sam portal istnieje od roku, 2004 kiedy to student 4 roku amerykańskiej uczelni Harvard- Mark Zuckerberg wraz z grupą przyjaciół stworzył serwis społecznościowy, dzięki któremu studenci ich uczelni mogli odszukiwać oraz kontynuować szkolne znajomości., dzieląc się wiadomościami oraz zdjęciami. Popularność portalu rosła w zawrotnym tempie, obejmując swoim zasięgiem kolejne z amerykańskich uczelni by wreszcie w roku 2010 osiągnąć liczbę 500 użytkowników na całym świecie. Zjawisko użytkowania facbook’a stało się tak powszechne, że historia jego powstania doczekała się nawet ekranizacji , 24 września 2010 miała miejsce światowa premiera fimu „the social network” w reżyserii Davida Fischnera. Film powstał na podstawie książki Bena Mezricha pod tytułem. „Miliarderzy z przypadku”

Obecnie, w połowie 2011 roku naukowcy pokusili się już o nazwanie nowego zjawiska, jakim jest Facebook Addiction Disorder- w wolnym tłumaczeniu uzależnienie od „fejsbuka”, które jest coraz częściej spotykane zwłaszcza wśród społeczności ludzi młodych. Istnieje nawet odpowiednia grupa pod nazwą „uzależnieni od facebooka” do której użytkownicy sami, świadomie dołączają ;) Skąd tak ogromne zainteresowanie portalem? Odpowiedz wydaje się być prosta. W swojej ofercie ma mnóstwo funkcji, dając młodym ludziom rozrywkę, będącą dla nich często bardziej atrakcyjną niż książka, film, teatr czy nawet spotkanie ze znajomymi.

            Fesjbuk stal się formą spędzania czasu wolnego. Więcej, często młodzi ludzie mówiąc kolokwialnie zawalają swoje obowiązki nie mogąc oderwać się od użytkowania portalu, na którym to maja wiele do zrobienia. Czym jest to wiele do zrobienia? Tu wymieniać można niezliczona ilość „obowiązków”. Rekordy popularności biją dostępne na fb gry. Szczególną uwagę zwrócić należy na grę o wdzięcznym tytule „farmville”. Ogromne grono użytkowników portalu uwielbiło sobie prowadzenie „własnego gospodarstwa rolnego”. Możliwość hodowli bydła, uprawy roślin, budowy stodoły, generalnie modernizacji swojego gospodarstwa dziennie przyciąga miliony użytkowników. Podobnym zainteresowaniem cieszy się gra cafe bar, w której z kolei potencjalny użytkownik może się sprawdzić w prowadzeniu własnej knajpy. Wszystko w pięknej oprawie graficznej, daje szansę graczowi przyrządzania posiłków, serwowania ich klientom, a co za tym idzie zarabiania wirtualnych pieniędzy. Zafascynowanie grami oferowanymi na fejsbuku swoim zasięgiem objęło ludzi w różnym wieku, dzieci, młodzież a także osoby dorosłe. W czym tkwi przyczyna? To również zależy od wieku. Dla dzieci to po prostu rozrywka związana z uwielbieniem komputera właściwym dla XIX wieku. Dla ludzi starszych to możliwość oderwania się od spraw codziennych, może również odreagowania stresu związanego z życiem codziennym. Niestety, jak pokazuje przykład 34 letniej kobiety, Shannon Johnson z Colorado zbyt duże zaabsorbowanie portalem może prowadzić do tragedii. Kobieta zostawiając swojego 13 miesięcznego synka w wannie podczas kąpieli, udała się do komputera, by zagrać w Cafe World. Trudno obwiniać portal za  śmierć dziecka, natomiast brak odpowiedzialności ze strony matki związany z nieodpartą chęcią użytkowania fb zmieniły jej życie w koszmar.

            Co jeszcze takiego ma w sobie fejsbuk, że przyciąga rzesze użytkowników? Ludzka natura została tak zaprojektowana, że często człowiek nastawiony jest na chęć chwalenia się. I taką możliwość daje właśnie, fb. W ramach posiadania konta, każdy bez wyjątku, bez żadnych opłat może się pochwalić na łamach swojej „tablicy” fotografiami z wizerunkiem własnym, rodziny, czy też posiadanych przedmiotów. Największą popularnością cieszą się zdjęcia z różnych imprez oraz wyjazdów. Zwłaszcza tych zagranicznych. I tu również fb przysporzyć może nie lada problemów. Czym? Młody człowiek często robi różne rzeczy bez przemyślenia. Tak również i w przypadku udostępnianych zdjęć, które w danym momencie wydają się jemu samemu, znajomym zapewne też zwyczajnie w życiu zabawne. Znane są jednak przypadki, w których pracodawca, przed podjęciem ostatecznej decyzji o przyjęciu na posadę, dajmy na to absolwenta ekonomii, wpisuje sobie jego dane w wyszukiwarkę fb by, co nieco się o kandydacie dowiedzieć. A dowiedzieć się może naprawdę dużo. Bo fejsbuk to jak gdyby wystawianie naszej prywatności na widok publiczny. Informacje o rodzinie, związkach, zainteresowaniach, preferencjach, upodobaniach muzycznych, ulubionych drużynach sportowych no i oczywiście te wspominane przeze mnie zdjęcia. Wszystko to może być podstawą do tworzenia błędnego wyobrażenia o danej osobie.

            W czym jeszcze tkwi fenomen fejsbuka? W prostym, krótkim wyrażeniu „lubię to”. Tak zaprojektowana funkcja pozwala użytkownikom na lubienie w zasadzie wszystkiego. Funkcja „nie lubię” nie istnieje. Niestety. Wracając do lubienia. Można lubić zdjęcia, statusy, linki, cytaty, grupy, wszystko dosłownie. Przykładowo dodaję na swoją tablicę link do jednej z ulubionych melodii, która może nawet w danej chwili odzwierciedla mój nastrój. Nie mija 5 minut a już, co najmniej kilka osób polubiło moją piosenkę. Więcej, pojawiają się również komentarze. Bo i taka funkcja dostępna jest dla fejsbukowiczów.  Dajmy na to, że moją piosenką był „list do m” zespołu Dżem. Wśród licznych komentarzy typu „piękna piosenka”, „mistrzostwo” pojawiają się również te typu: „Anka, co jest, smutno ci?” Czemu o tym piszę i do czego zmierzam? Za sprawą fejsbuka ludzie przenoszą kontakty na pole wirtualne. Dzięki swojej fejsbukowej tablicy mogą wyrażać miliony uczuć, właśnie w postaci piosenek, statutów, cytatów. Taką tablicę spokojnie porównałabym do bliskiego przyjaciela, któremu powiedzieć można wszystko. Z tym, że wpis na tablicy przeczytać może każdy z naszych znajomych, ale widocznie taka sytuacja ludziom odpowiada. Na portalu istnieje nawet grupa pod hasłem „fejsbuk wie o mnie więcej niż rodzina” i choć po raz kolejny brzmi to zabawnie, w wielu przypadkach to się sprawdza. Wystarczy porównać czas spędzany na rozmowie z rodziną z tym przeznaczonym na użytkowanie portalu. Tak więc informujemy o wszystkich detalach naszego życia, całe fejsbukowe społeczeństwo w postaci naszych znajomych, do których często należą osoby, na ulicy nie mówiące nam „cześć”. Wiem po własnym przykładzie. Dostaję zaproszenia do grona znajomych od ludzi, spotkanych kiedyś gdzieś przypadkiem, bądź znanych tylko z widzenia, a nawet zupełnie obcych. Decyzja o przyjęciu takiego delikwenta w poczet znajomych oczywiście należy do samego użytkownika. Akceptacja zaproszenia równoznaczna jest z wyrażeniem zgody na wgląd w nasze życie, które bądź co bądź sami opisujemy.

             Ilość godzin spędzanych dziennie obserwując życie swoich znajomych na fejsbuku jest zatrważająca. Według badań amerykańskich naukowców dla 1/3 użytkowników pierwszą czynnością zaraz po przebudzeniu, wyprzedzającą nawet toaletę czy śniadanie jest właśnie sprawdzenie swojego konta na fb. Czy to już uzależnienie, trudno mi ocenić, ale skoro człowiek nie potrafi spokojnie umyć zębów uprzednio nie sprawdzając, kto, z kim się rozstał, kto wziął ślub, komu urodziło się dziecko, kto był wczoraj wieczorem na pełnej wrażeń imprezie i już zdążył podzielić się fotkami, czy ktoś przypadkiem nie zaprosił nas do znajomych, a może napisał wiadomość, zaprosił na jakieś wydarzenie, a może ktoś z „przyjaciół” ma urodziny i trzeba mu życzenia złożyć ( Na fb oczywiście, spore ułatwienie, nie trzeba wydawać na telefony, wystarczy krótkie „wszystkiego najlepszego” i obowiązek spełniony) to chyba sytuacja nieco wymyka się spod kontroli.

Fejsbukowi trudno odmówić jest wielu zalet. I ja go absolutnie nie neguję, bo sama jako użytkownik korzystam z jego uroków, nie bez poczucia, że zbyt często, zbyt długo. Ale fakt, usprawnia komunikację- zwłaszcza z ludźmi z różnych stron świata- w gronie swoich znajomych mam osoby z Egiptu, USA czy nawet Algierii- to zazwyczaj fani tych samych co ja zespołów, z którymi mogę sobie porozmawiać na fejsbukowym czacie- ćwicząc przy tym angielski. Same plusy. Gorzej, jeśli komunikacja fejsbukowo-wirualna bierze górę nad kontaktem osobistym. Bo i tak się zdarza, i to bardzo często. Dwoje młodych ludzi, mieszkających stosunkowo blisko siebie, spędza wieczór przed komputerem, komunikując się ze sobą za pomocą fb zamiast zwyczajnie po ludzku pójść do kina, na spacer na pizze czy nawet na piwo. Odnośnie tego ostatniego to mam dwóch znajomych, którzy umawiają się ze sobą, że o godzinie 19.00 siadają z puszką piwa przed komputerem, gadają ze sobą i to wszystko w ramach „przyjacielskiego spotkania”. Od komputera odejść jest trudno, bo a nóż widelec akurat pomidorki trzeba będzie na farmie podlać, czy też dogotuje się nowe danie w cafe bar, a jak się go nie zaserwuje, to skiśnie. Brzmi to kuriozalnie, ale sytuacje niestety są autentyczne.  Warto się w tym miejscu zastanowić, do czego tak naprawdę służyć na nam fejsbukowe konto i jak należy je wykorzystywać żeby po pierwsze nie popaść w nałóg, wykluczający wszelkie inne formy rozrywki a determinujący jedynie tzw. „siedzenie na fejsie” jako alternatywną formę spędzania czasu. Po drugie nie przysporzyć sobie problemów, w związku ze zbyt dużą wylewnością na łamach portalu.

Nawiązując już czysto do edukacji (jak głosi nazwa naszego przedmiotu) i jej związku z facebookiem to zależność taka jest raczej znikoma. Oczywiście wszystko zależy od ambicji i predyspozycji uzytkownika. Jeśli ktoś chce i potrafi to może wykorzystać ów portal do celów edukacyjnych. Duze znaczenie może mieć tu aspekt informacyjny, przykład np. rozpowszechnianie informacji o różnych konferencjach, szkoleniach, spotkaniach dla studentów a następnie komentowanie danych wydarzeń na forum. To dobra alternatywa dla wykorzystywania portalu o tak dużej ilości użytkowników. To również możliwość rozmowy i wymiany doświadczeń z ludźmi z całego świata, a co za tym idzie tzw. „szlifowanie języków”.

W moim prywatnym odczuciu sens tkwi w tym, żeby umieć znaleźć granicę. W myśl maksymy „wszystko jest dla ludzi” samo posiadanie i użytkowanie konta nie ma w sobie nic złego. Ważne jest jednak, aby korzystać z niego w sposób odpowiedzialny i racjonalny, by nie popaść w te nowe zjawisko, jakim jest fejsbukowe uzależnienie.