JustPaste.it

Czy wszyscy powinni mieć własne mieszkania?

Odpowiedź na tak postawione pytanie jest jasna: nie wszyscy. Problem w tym, że nie chcemy tego dostrzec.

Odpowiedź na tak postawione pytanie jest jasna: nie wszyscy. Problem w tym, że nie chcemy tego dostrzec.

 

Wydaje się, że własność jest podstawą gospodarki rynkowej. A własna nieruchomość podstawą życia rodzinnego. Rzecz w tym, że posiadanie własnego mieszkania lub domu wcale nie jest konieczne do tego, żeby żyć na niezłym poziomie. Więcej nawet – w większości przypadków kupno własnej nieruchomości może być przyczyną znacznego obniżenia poziomu życia.

 

  • Brytyjskie społeczeństwo właścicieli

 

Wielka Brytania jest jednym z tych krajów, które najwyraźniej postawiły na własność nieruchomości. Była to swoista realizacja zaleceń, które najdobitniej wyraził w latach pięćdziesiątych amerykański deweloper (twórca wielu słynnych tamtejszych przedmieść) William Levitt: - Nikt, kto posiada na własność dom i ziemię nie może być komunistą. W czasie rządów Margaret Thatcher, ale też Johna Majora, Tony'ego Blaira i Gordona Browna celem władz brytyjskich było zbudowanie „demokracji właścicieli nieruchomości”.

 

41441f11578eba92aa14f6761fa24b87.jpg

 

W wyniku różnych programów przekształcono i sprywatyzowano budynki do tej pory należące do gmin i spółdzielni i sprzedano mieszkającym w nich ludziom. W latach dziewięćdziesiątych i później zachęcano z kolei Brytyjczyków do kupna nowych domów. Efekt? Jak podaje firma Halifax zajmująca się obrotem nieruchomościami, ich ceny wzrosły kilkakrotnie. W efekcie najmłodsza pracująca generacja Brytyjczyków stanęła przed problemem braku dostępu do mieszkania. Nie mogą pozwolić sobie na kupno, ponieważ ceny są zbyt wysokie. Nie mogą też zaciągnąć kredytu, ponieważ ich wynagrodzenia, w ujęciu realnym, są niższe niż były płace ich rodziców, a forma zatrudnienia mniej stabilna. Nie mogą wreszcie znaleźć stabilnych ofert wynajmu, ponieważ tych najzwyczajniej nie ma.

 

  • Niemieckie mieszkania na wynajem

 

Niemcy poszli z kolei inną drogą. Nad Łabą nikt nie mówił o budowaniu kapitalizmu właścicieli nieruchomości. Przeciwnie, zachęcano do powstawania budynków przeznaczonych na wynajem długoterminowy. Odpowiednie regulacje prawne sprawiały, że lokatorów trudno było wyrzucić bez powodu, jednocześnie jednak sprawny wymiar sprawiedliwości przyczyniał się do tego, że ci, którzy nie płacili, mieszkania tracili. Dzisiaj połowa Niemców mieszka w lokalach wynajmowanych.

 

Co więcej, ceny nieruchomości utrzymują się w Niemczech na stabilnym poziomie. Wynajęcie mieszkania w Berlinie jest trzykrotnie tańsze niż w Londynie i porównywalne z kosztem wynajmu w Warszawie czy Budapeszcie. Poziom życia? Według OECD – praktycznie taki sam w obu krajach.

 

  • Polskie długi mieszkaniowe

 

A jak jest w Polsce? U nas posiadanie własnego mieszkania wydaje się być nadrzędnym celem pracy i życia wielu osób. Boom mieszkaniowy sprzed kilku lat pokazał, jak bardzo jesteśmy – jako społeczeństwo – głodni nowych lokali. Problem w tym, że są one kupowane kosztem ogromnych wyrzeczeń. A te wpływają negatywnie nie tylko na dobre samopoczucie zadłużonego w drożejącym franku szwajcarskim, ale też na całą gospodarkę. Jak wynika z raportu firmy InfoDług kwota wszystkich zaległych płatności sięga 30 mld zł, a 5,5 proc. Polaków nie reguluje swoich zobowiązań terminowo.

 

Tak, jak w Wielkiej Brytanii rynek nieruchomości na wynajem jest u nas stosunkowo słabo rozwinięty. Większość wynajmowanych mieszkań należy do osób fizycznych, firmy nie kwapią się (tak, jak ma to miejsce w Niemczech) do budowy na wynajem. Popyt i marże wyższe są w segmencie deweloperskim. Coraz częściej jednak zaczynamy sobie zdawać sprawę z tego, że na samych mieszkaniach własnościowych daleko nie zajedziemy. Przykłady wielu krajów pokazują, że można stworzyć alternatywę w postaci bezpiecznego wynajmu i będzie ona równie atrakcyjna, jak kupno, a znacznie od niego tańsza.