JustPaste.it

Siła lobbingu

Za sprawą perspektyw na rozpoczęcie wydobycia gazu ze złóż łupkowych mamy doskonałą okazję z bliska obserwować jak potężne są siły lobbingu

 

Niemal nie ma dnia, żebyśmy nie byli atakowani  doniesieniami o rzekomo niszczycielskich dla środowiska skutków wydobycia gazu z łupków i innych skał. Ci, którzy tak twierdzą, albo sami są ignorantami albo żerują na ignorancji innych. Możliwość wydobycia gazu ze złóż innych niż pułapki skalne, które dominuje w dotychczasowym wydobyciu tego surowca, pojawiła się dzięki dwóm wynalazkom.

       1. To technologia wiercenia poziomego, dzięki czemu z jednego otworu można pozyskać gaz ze znacznie większego obszaru niż dotychczas. Dzięki temu oszczędza się na liczbie otworów. I to  ma zarówno pozytywny aspekt ekonomiczny jak i ekologiczny!

       2.  Powiększania szczelin w skale metodą szczelinowania hydraulicznego, tak aby umożliwić wydostawanie się gazu. Do wody dodawane są niewielkie ilości m.in. środków bakteriobójczych i innych powszechnie stosowanych w różnych dziedzinach życia codziennego. Ten straszny arsen, który jest wybijany przez tzw. ekologów jako straszna trucizna, nie tylko występuje w minerałach, ale jeszcze do niedawna był stosowany m.in. w stomatologii do leczenia kanałowego czyli wprowadzany do jamy ustnej! Nie wiadomo jak śladowe jego ilości mogą zagrażać środowisku np. 3 km pod powierzchnią Ziemi?

Wszyscy, którzy choćby trochę wiedzą o geologii nie mają zastrzeżeń do metody szczelinowania hydraulicznego Potwierdzają to opinie ekspertów. Np. Jan Krasoń, geolog, który zdobył doświadczenie przy wydobyciu gazu łupkowego w USA, twierdzi, że nie ma przypadków, które potwierdzałyby teorię o zagrożeniu dla środowiska. Negatywne informacje na temat gazu łupkowego są nie tylko nieprawdziwe, lecz także szkodliwe. Jasno stwierdza: informacje o ekologicznym zagrożeniu przy poszukiwaniach i wydobyciu gazu łupkowego to bzdury. Wody gruntowe do ujęć wody pitnej liczymy w setkach metrów. Przy poszukiwaniach gazu łupkowego mówimy zaś o wierceniach na poziomie 2 – 3 tys. m i głębiej.

Podobne zdanie ma dr Małgorzata Woźnicka z Państwowego Instytutu Geologicznego. Stwierdziła ona (na konferencji prasowej w maju 2011 r.), że poziom, na którym znajdują się wody gruntowne, jest zupełnie inny do tego, na którym przeprowadzone jest szczelinowanie hydrauliczne w procesie wydobywania gazu z łupków.
"Szczelinowanie odbywa się na głębokości 3-4 tys. metrów, czyli bardzo głęboko. Słodkie poziomy wodonośne, czyli użytkowane na potrzeby zaopatrzenia ludności w wodę, występują maksymalnie do głębokości 300 metrów. Średnia głębokość takiej strefy eksploatacyjnej to ok. 100-150 metrów. To zatem znaczna różnica".
Podczas wizyty w USA spotykała się z przedstawicielami instytucji odpowiedzialnych za wydobywanie gazu łupkowego w tym kraju. "Nie potwierdzono nam żadnego incydentu, aby woda z chemikaliami używana w czasie szczelinowania hydraulicznego w procesie wydobywania gazu z łupków dostała się do wód gruntowych" - powiedziała.
Podkreśliła, że w Polsce funkcjonuje system monitoringu wód podziemnych - zarówno od strony ilościowej, jak i jakościowej.

Warto jeszcze dodać, że szczelność otworu wiertniczego przechodzącego przez poziomy wodonośne blisko powierzchni jest standardem i wymogiem przestrzeganym przestrzeganym powszechnie niemal od zarania stosowania wierceń jako metody wydobycia surowców.

Argumenty można by mnożyć ale warto sobie zadać pytanie dlaczego nie ma głosów nawołujących do zaprzestania eksploatacji węgla kamiennego i brunatnego, znacznie bardziej groźnej dla środowiska i ludzi? Ponadto paliwa te w procesie spalania uwalniają znacznie więcej szkodliwych substancji niż gaz. Wiercenia i eksploatacja złóż ropy naftowej na lądzie i morzu to też zagrożenie dla środowiska, a mimo to nawet (po kwietniowej w 2010 r. katastrofie w Zatoce Meksykańskiej) nie zaprzestano tych form wydobycia.
O filmie „Gasland” szkoda mówić bo to produkcja stronnicza, populistyczna i fałszująca rzeczywisty obraz. Nie można się z niego dowiedzieć nawet, na jakich faktach jest oparta, bądź jaki ewentualnie promil ze wszystkich, (a idą one w tysiące) odwiertów spowodowało szkody przedstawione w tym filmie.

Jeśli chcemy odpowiedzieć sobie na pytanie, kto ma interes we wstrzymywaniu i ograniczaniu pozyskania dużych ilości gazu ze źródeł europejskich, nie trzeba wielkiej przenikliwości, żeby wskazać na tych, którzy  najbardziej mogą na tym stracić. Na świecie największe zasoby gazu ziemnego w tradycyjnych złożach posiadają: Rosja, Iran i Katar. Dwa pierwsze kraje są mocarstwami lub mają mocarstwowe ambicje. Ponadto  np. Rosja zainwestowała duże środki w wydobycie konwencjonalnego gazu i jest zaniepokojona, czy uda się je odzyskać.

Z raportu Eucers (Europejskie Centrum Zasobów Energii) wynika jasno, że niekonwencjonalne złoża gazu łupkowego w Europie mogą zmienić kształt naturalnych zasobów kontynentu i zmniejszyć jego zależność od dostaw z Rosji i Bliskiego Wschodu. Jeśli tylko część z niekonwencjonalnych źródeł będzie dostępna dla europejskiego i innych rynków energii przed 2020 rokiem, to Europa będzie mieć zapewnione własne źródło energii. Zapewni jej to większe bezpieczeństwo energetyczne.

Wydobycie gazu łupkowego zrewolucjonizowało już rynek energii w Ameryce Północnej i zagwarantowało Stanom Zjednoczonym samowystarczalność w kwestii gazu. Świat zainteresował się taką możliwością pozyskiwania gazu. M.in. w raporcie przygotowanym przez US Energy Information Administration w przeanalizowano 48 potencjalnych złóż gazu łupkowego w 32 krajach. Wyłączono z niego, regiony takie jak Rosja oraz Bliski Wschód i oszacowano, że możliwe do pozyskania zasoby w Europie znajdują się na 624 trylionach stóp kwadratowych.

Tak więc źródeł alarmistycznych doniesień o istotnych zagrożeniach jakie za sobą niesie pozyskanie gazu łupkowego należy upatrywać w lobbingu tych, którzy są zainteresowani realizacją swoich interesów, a stroją się w piórka obrońców rzekomo zagrożonego środowiska naturalnego.

 

 

 

 

2