JustPaste.it

Generał. Inne oblicze "bohatera".

Wojciech Jaruzelski był donosicielem Informacji Wojskowej w najbardziej ponurych czasach stalinowskich.

Wojciech Jaruzelski był donosicielem Informacji Wojskowej w najbardziej ponurych czasach stalinowskich.

 

14a97b5795bc6a6a476109e318b5c9a2.jpg
Flamastry wyblakły i nazwisko Jaruzelskiego wyszło na wierzch.

Środowisko, w którym w 1923 r. przyszedł na świat Wojciech Jaruzelski, stanowczo nie predestynowało go do kariery generała komunistycznej Polski. Jego szlachecka, inteligencka rodzina zawsze była niepodległościowa i katolicka.
W kierunku lewicowości nie pchnęły młodego Wojciecha także patriotyczna atmosfera II Rzeczypospolitej oraz nauki, jakie w latach 1933 – 1939 pobierał w podwarszawskim Kolegium Księży Marianów. Służył do mszy, a w szkolnej gazetce pisywał artykuły o bohaterach poległych w 1920 r. „w obronie kraju przed czerwonym najeźdźcą”. W czerwcu 1941 r. w ramach trzeciej, największej fali deportacji, która rozpoczęła się tuż przed uderzeniem Niemców, Jaruzelski został wywieziony z rodziną na Syberię. Tu zmarł jego ojciec, a on sam pracował przy wyrębie lasu. W lipcu 1943 r. został zmobilizowany do Armii Polskiej budowanej w ZSRR na polecenie Stalina pod polityczną kuratelą polskich komunistów. Uznano, że nadaje się na oficera, i wysłano go do szkoły w Riazaniu. Po jej ukończeniu Jaruzelski trafił do zwiadu 5. Pułku Piechoty. Z jednostką tą walczył na Lubelszczyźnie, na Wale Pomorskim i w Brandenburgii, docierając do Łaby.

Niedługo po zakończeniu działań wojennych w Europie macierzysta jednostka Jaruzelskiego trafiła w rejon Hrubieszowa, gdzie do lipca 1946 r. wspólnie z NKWD walczyła z UPA i oddziałami Narodowych Sił Zbrojnych. Stamtąd 5. Pułk Piechoty przeniesiono do Piotrkowa. W Piotrkowskiem zwalczał niepodległościową partyzantkę WIN, NSZ i KWP. Zanim pięć lat temu powyższe fakty opisał jego biograf Lech Kowalski, Jaruzelski pomijał je milczeniem. Albo mówił, że walczył tylko z Ukraińcami.

Błyskotliwa kariera:

Fala sowietyzacji ludowego WP powinna zakończyć karierę Wojciecha Jaruzelskiego. Ludzie z takim pochodzeniem mieli być definitywnie usunięci. Ale nic takiego się nie stało. Przeciwnie – Jaruzelski z niebywałą szybkością wspinał się po kolejnych szczeblach kariery. W lipcu 1948 r. towarzysz Bierut nadał mu stopień majora, pół roku później z tych samych rąk dostał awans na podpułkownika. Niedługo potem Wojciech Jaruzelski objął w Dowództwie Wojsk Lądowych funkcję szefa Wydziału Szkół i Kursów Oficerów Rezerwy i Kursów Sztabu Wojsk Lądowych, gdzie rozpoczął przebudowę podległych struktur według wzorców obowiązujących w ZSRS.

Starał się też nadać procesowi szkolenia wojskowego „właściwe” oblicze. Ale całkowite wyeliminowanie elementu obcego klasowo nie zawsze się udawało. W jednym z listów do swojego przełożonego, sowieckiego generała Stanisława Popławskiego, Jaruzelski pisał: „mimo czujności, jaką wykazała Komisja Kwalifikacyjna przy naborze kandydatów do szkoły, kilku uczniów wykazało wrogi stosunek do obecnej rzeczywistości w Polsce i do Związku Radzieckiego. Zanotowano wrogie wypowiedzi ze strony niektórych uczniów pochodzących przeważnie ze środowiska inteligenckiego i drobnomieszczańskiego.”

Za Jaruzelskiego niezwykle istotnym elementem wyszkolenia bojowego stała się znajomość „Krótkiego kursu WKP(b)” i zagadnień omawianych na XIX Zjeździe KPZR. Podległy mu wydział opracował też „Program szkolenia politycznego i ogólnowojskowego dla 2- i 3- letnich Szkół Oficerskich na lata 1951/1952″, w którym krytykowano „biologię burżuazyjną” i wychwalano osiągnięcia sowieckich szarlatanów Iwana Miczurina i Trofima Łysenki.

Zaangażowanie Jaruzelskiego musiało budzić zadowolenie przełożonych. Ale czy mogło zatrzeć pamięć o jego fatalnym pochodzeniu klasowym? Dlaczego Jaruzelski nie został usunięty z wojska? Dlaczego przynajmniej nie zablokowano jego kolejnych awansów? Wystarczyła tu tylko gorliwość, czy może było coś więcej?

Wartościowy rezydent:

7 maja 1949 r. szef Oddziału II Sztabu Generalnego WP (wywiad) gen. Wacław Komar zwrócił się do szefa Głównego Zarządu Informacji WP (kontrwywiad) płk. Stefana Kuhla z prośbą o opinię w sprawie 10 oficerów. Byli oni brani pod uwagę jako kandydaci do pracy w Oddziale II Sztabu Generalnego WP. Na liście po numerem 1 figurował ppłk Wojciech Jaruzelski.
Informacja Wojskowa, czyli bezpieka w mundurach, zbierała informacje o wszystkich „podejrzanych” w szeregach ludowego WP. Sprawdzenie przed awansem na ważne stanowisko chroniło komunistyczne wojsko przed „elementami wrogimi wobec socjalizmu i ZSRR”. Kiedy więc do GZI wpłynęło pismo gen. Komara, Kuhl nakazał sprawdzenie wspomnianych oficerów w ewidencji operacyjnej i archiwach. W wyniku tych czynności w notatce dla płk. Kuhla zebrano najważniejsze odnalezione informacje. Pod numerem 1 notatki pisano:

„1. Jaruzelski Wojciech s. Władysława, ur. w 1923 r. w m. [miejscowości] Kurów pow. Puławy. Syn zarządcy majątku. (…). W lipcu 1943 r. zostaje zmobilizowany do Armii Polskiej i od tego czasu służy w WP ostatnio – szef Wydziału Sztabu Dowództwa Wojsk Lądowych. Jest naszym tajnym informatorem, pseudonim „Wolski” – zwerbowanym 23.03.46 r. w 5. Pułku Piechoty 3. Dywizji Piechoty na uczuciach patriotycznych. Dobry tajny współpracownik, nadający się na rezydenta. Charakteryzowany jako jednostka wartościowa, członek Partii. Kompromitujących materiałów nie posiadamy”.

Posiadając takie informacje, płk Kuhl pozytywnie zaopiniował kandydaturę Jaruzelskiego do pracy w Oddziale II Sztabu Generalnego WP. Co ciekawe, podobną ocenę uzyskało też dwóch innych oficerów, którzy legitymizowali się „niewłaściwym” pochodzeniem społecznym. Ci także figurowali w ewidencji jako agenci Informacji Wojskowej.

Zaginione dokumenty, zamazane zapisy:

Powyższa korespondencja dotycząca Wojciecha Jaruzelskiego została odnaleziona w Instytucie Pamięci Narodowej w 2005 r. Nie wyczerpuje ona listy dokumentów, które zachowały się w tej sprawie. Kilka innych szczegółów można ustalić za pomocą książek ewidencyjnych byłej Informacji Wojskowej, w której wpisywano wszystkich agentów tej struktury na terenie kraju. Tu także, dwukrotnie, pojawia się nazwisko Wojciecha Jaruzelskiego. Zapisy te jednoznacznie wskazują, że był on agentem o pseudonimie Wolski.

Ale teczek „Wolskiego” nie ma w archiwach IPN. Zniknęły prawdopodobnie w latach 70., kiedy Jaruzelski był już jednym z najbardziej wpływowych oficerów ludowego WP. W książce ewidencyjnej jest tylko adnotacja, że dokumenty są „u kierownictwa”. Potem ich ślad się urywa. Co ciekawe, usiłowano też zatrzeć wszelkie ślady łączące Jaruzelskiego z agentem „Wolskim” w ewidencji operacyjnej Informacji Wojskowej. O ile jednak wyjęcie kart ze stosownych kartotek operacyjnych z reguły jest czynnością łatwą i nie pozostawiającą żadnych śladów, o tyle usunięcie zapisów z opasłych dzienników ewidencyjnych jest zdecydowanie trudniejsze. Zdecydowano się więc na zamazanie ich flamastrami. Czynność tą wykonano nieudolnie – flamastry wyblakły i dziś zapisy można bez problemu odczytać. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy ślady po agencie „Wolskim” zacierali jeszcze ludzie z podległej Jaruzelskiemu WSW, czy też może funkcjonariusze WSI już w czasach niepodległej Rzeczypospolitej.

Kiszczak, oficer prowadzący:

Warto przy tym wspomnieć, że w 2005 r. opublikowano jeszcze jeden dokument dotyczący powyższej sprawy. Chodzi o raport enerdowskiego kontrwywiadu wojskowego z 14 marca 1986 r., który zdobył informacje o agenturalnej przeszłości Wojciecha Jaruzelskiego. Jest on tam charakteryzowany jako aktywny i wartościowy konfident, a jego oficerem prowadzącym w latach 50. miał być ówczesny młody oficer Informacji Wojskowej Czesław Kiszczak.

To właśnie Kiszczak miał uratować Jaruzelskiego przed usunięciem z wojska: „gdy w końcu roku 1952 ówczesny szef Głównego Zarządu Politycznego WP gen. Kazimierz Witaszewski zażądał zwolnienia tow. Jaruzelskiego z armii z powodu jego burżuazyjnego pochodzenia społecznego, tow. Kiszczakowi udało się zgromadzić stosowne dowody nadzwyczaj pozytywnej postawy ideologicznej oraz nastawienia tow. Jaruzelskiego do państwa i armii”.

Jeśli informacje podane w cytowanym meldunku są prawdziwe, jasne się staje, dlaczego do 1989 r. Kiszczak należał do najbliższych współpracowników gen. Jaruzelskiego.

Na kogo donosił?

Ale zachowana dokumentacja nie odpowiada na szereg pytań dotyczących agenta „Wolskiego”. Jednym z najważniejszych jest kwestia, na kogo ów agent donosił. Nie ulega wątpliwości, że przedmiotem jego raportów nie były sprawy związane z UPA, polskim podziemiem czy nastrojami ludności – te informacje Jaruzelski pisał do swoich przełożonych i organów Informacji zupełnie oficjalnie. Tą samą drogą wędrowały jego raporty dotyczące nastrojów wśród podległych mu żołnierzy. Można więc postawić tezę, że informacje „Wolskiego”, jeśli miały być „wartościowe”, mogły dotyczyć tylko jednej materii: kadry oficerskiej macierzystej jednostki wojskowej. W późniejszym okresie zaś oficerów z Dowództwa Wojsk Lądowych i szeroko pojętego pionu szkolenia ludowego WP. Powyższą hipotezę potwierdza jeden z zachowanych zapisów ewidencyjnych, z którego wynika, że agent „Wolski” był umieszczony w Wyższej Szkole Piechoty. Do tej uczelni uczęszczał Jaruzelski.

To, co do tej pory odnaleziono w archiwach IPN, pozwala na postawienie fundamentalnej dla jego biografii kwestii. Czy człowiek z takiej rodziny mógł bez głębszej przyczyny piąć się po szczeblach kariery w czasach stalinowskich? Czy z tym pochodzeniem można było od tak sobie zostać szefem Głównego Zarządu Politycznego, a potem I sekretarzem KC PZPR? Czy Jaruzelski przetrwał w armii i robił błyskotliwą karierę dzięki agenturalnej współpracy z Informacją Wojskową? Czy Jaruzelski byłby prezydentem Polski, gdyby nie agent „Wolski”?

PIOTR GONTARCZYK

 

Źródło: Piotr Gontarczyk

Licencja: Domena publiczna