Tam jest dom,gdzie nam dobrze
Czekałem na ciebie, kelner opowiadał o złotej rybce ,a chcica picia rosła kiedy
-wodę w rzeczce na wódkę zamieniła ,zabulgotała aż po brzegi
-studnię w zagrodzie gorzałą napełniła , chlanie trwało na cztery fajerki aż suche dno zaświeciło.
Skacowany wędkarz znowu powlókł się nad rzeczkę.
-
a jakie trzecie twoje życzenie zapytała rybka ?
-
przynieś pół litra czystej i między nami będzie kwita odpowiedział
.W tym barze walczyłem do ostatniego naboju, do domu wracałem goły i wesoły, taksówkarz zegarek z ręki pod zastaw. brał
Zjawiłaś się w porę niczym anioł zbawienia.
-zabiera pani najlepszego klienta"-
-idziemy na bal sylwestrowy, odpowiedziałaś, kelnerowi ze dziwienia opadła szczęka.,tracił hojnego biesiadnika, napiwkami szastał , a dupodajek nie odrzucał. To gość nadziany- szeptał im kelner
.
I chociaż korki z szampana nad głową fruwały , a pragnienie rozwalało wnętrzności i złotą rybkę czułem , nie przypuszczałem ,że będę trzeźwym do dziś!
Orkiestra grała do białego dnia ,a nam nie chciało się spać. Kanonady petard ucichły,przytuleni patrzyliśmy w niebo z nadzieją na lepsze\
Dziękuję za ten bal i wszystkie noce trzeźwe ,za spokojne sny i wieczory w których prócz nas tylko księżyc .a za. szklankę wody co łagodziła kaca,oddaje ci teraz studnię głębinową i źródełka i gejzery nad Angarą
- Amantów wielu wtedy miałaś , a mnie wybrałaś, Szopenem i skrzypkiem na dachu z radości byłem ,Rembrandtem malowałem ciebie na listkach zielonych ... ...
W hotelu „Marko”, portierka z uśmiechem dawała klucz ,była radość istnienia,a potem , "nic dwa razy się nie zdarza- -napisałaś, a jak wróciłaś pytałem;
-gdzie byłaś?
-na konikach jeździłem.
-jakiej rasy ?
- blondyni i cienki bolek brunet.,ale ty wtedy byłeś urznięty i tez nie święty -pocieszała
Jakaś nadzwyczajna siła, mocniejsza od rozpusty i chlania nas złączyła,Błędy i wypaczenia w archiwum już dawno leżą.,a emocje pod kontrolą są .Miłość - meteor -to za mało aby żyć-zapłonie , a potem ciemność i proza dnia , przyjaźń się liczy i wzajemne zrozumienia,bez tego wszystko gaśnie, w podróżach czerpiemy.-to co najważniejsze- eliksir młodości-powiedziała głaszcząc posiwiałe skronie
Po południu fajkę wodną palimy, na tańce idziemy, czy rowerami do lasu -zapytałem-
Niańczę dzieci, za godzinę płacą piętnaście złotych-
.. . Jak ten świat się zmienia , westchnąłem ,
- to nie świat tylko my zmieniamy się, uwolnienie od wódki dało nam szczęście ,
-spójrz na rybki w akwarium jak na Bajkał,,na jego brzegu będę ja...a jutro do Puszczy Kampinowskiej śmigamy,do znajomej sarenki,.
Jadę na to spotkanie , znajomi pod sklepem, daj na piwko-wołają, a ja w myślach usta twoje niby płatki róż całuję , bo co najpiękniejsze teraz tobie zawdzięczam.
Szczęśliwe chwile ,jak meteoryty lecą...trzeba brać garściami puki trwają..
- w pokorze. trwałaś, sińce pod oczyma , jak podkowy miałaś..pamiętasz pytałem w myślach ?
-myszki w lustrze widziałem ., w śpiączce na trawniku leżałem., ,
- wódka rozwiązywała szare komórki., konta bankowe ,a problemów przysporzyła!
Przysięgi, obietnice to dupa blada., - zaufanie,tolerancja i zmiana wspomnień o przeszłości sie liczą,a przebaczania trzeba się nauczyć, tkwi w naturze człowieka od stworzenia świata,ale ludzie wolą nienawiść ,zazdrość i zemstę, przerobiłem to na własnej skórze-mówiłem do siebie jadąc rowerem
- nie chcę wracać w szczeliny nihilizmu.,stanę się człowiekiem w twoim stylu.-
-początkiem i końcem i groźnym błyskiem chmur i wszystkim wszystkim.-wołem głośno,,a koła roweru jakby na skrzydłach wiatru mknęły
Kobieta tamta co koniki zmieniała na stosie spłonęła ,dla nas prawdą są doświadczenia , związków idealnych nie ma . O parę ruchów robić ambaras?, ,Najważniejsze , co tu i zaraz mamy mówiła.
Mijają lata i tak trwamy. , do ciepłych krajów,niby ptaki latamy
Gwiazdy na Rodos liczymy ,.,ognista kula wyłaniała się z morza, piasek pod nami jak twoje usta gorący był
- Sri Lanka,Brazylia,Wyspy Zielonego Przylądka, Chorwacja, Portugalia, Egipt, Tunezja,Cypr,Bajkał I dokąd jeszcze zadajemy pytanie?,
Świat piękny ,porywający, rożne drogi prowadzą do szczęścia,nasze w podniebnych wędrówkach trwa, kto podróżuje , żyje. dwa razy dłużej
Każda podróż jak poślubna , a noce niepowtarzalne , pod palmami, wśród małp i waranów , u podnóża wodospadów ,zostają do końca życia, dają eliksir młodości Takie noce serca zbratały z rozumem
My wędrowne ptaki, - śpiewała ,a liście szeleściły pod kolami rowerów,zbliżaliśmy się do naszej polany,
Słuchałem naszej piosenki i myślałem:
- .....nie umiałem łączyć serca z rozumem ,emocje niby tajfun unosiły to co budowałem,,ale , teraz odkrywamy siebie na nowo...i to jest maleńkie szczęście, gramy w otwarte karty ,bo kłamstwo jak oliwa wypływa na wierzch, życie krótkie jedno mamy i jedno niebo ,po którym fruwamy. Takich jak my ze świecą nie znajdą-mówimy śmiejąc się,
Połączyło nas gorzkie doświadczenie i tęsknota za bratnią duszą ,poznaliśmy się w biedzie,gdy los z nas żartował i drwił, z przyjacielem jak z parasolem,gdy deszcz pada to go nie ma,Szukaliśmy go tam,gdzie nie trzeba,a on był w nas i czekał cierpliwie na spotkanie.Zbratani na dobre i złe liczymy tylko na siebie,we snach i marzeniach mamy wspólny cel .,mniej mówimy,a więcej działamy.I gratulujemy tego zwycięstwa..Jesteśmy jak ósemka,punkcik co łączy brzuszki to nasze szczęście-powiedziała..a reszta to indywidualne żywioły pod jednym niebem , oby tak było do końca- amen powiedzialem