JustPaste.it

Pogódź się z tym...

Nie pamiętam już, czy było to pięknego, słonecznego dnia, czy chłodnego, deszczowego wieczoru.

Nie pamiętam już, czy było to pięknego, słonecznego dnia, czy chłodnego, deszczowego wieczoru.

 

Siedziałem sobie na murku pod sklepem z zimnym Lechem w ręku i rozkminiałem sens istnienia związków.  A wraz ze mną, na tym samym murku, bez piwa w ręku, bo jedno piliśmy na dwóch, siedział mój kumpel Zocha. 

W każdy razie były to czasy licealne, na pewno końcówka sierpnia. Szedłem do drugiej klasy! Pierwszy raz w życiu dostałem kosza. 

- Grafie, laski są do bani...

- Wiem.

- Ale serio są.

- Wiem.

- Ale i tak się z nimi umawiasz...

- Bo nie mam nic lepszego do roboty.

- Kasia mnie rzuciła dwa dni temu.

- Fajnie, mnie Ewa... dwa tygodnie temu.

- I co nic nie mówisz?

- A ty?

- No ja właśnie ci powiedziałem.

- Zocha, ja też ci właśnie powiedziałem! Jak zwylke pierdolisz od rzeczy.

- No..., ale nie powiedziałbyś mi, gdybym ja nie zaczął!

- Bo nie jest to takie istotne.

- Jak to nie? A co to w ogóle za jedna ta Ewa?

- No ta, z którą byłem na ślubie twojego ojca.

- Aaaa!!! Lara Croft!!! Mówiłeś, że się za nią bierzesz, pamiętam...

- No.

- No, no, no... użyła swoich wielkich ust?

- Dwa razy. Zocha, lepiej mów co z Kasią, zaczynałem ją lubić.

- No dziwnie jakoś. Próbowałem to jakoś naprawić, pytałem ją, co robię źle, chciałem, żeby dała mi jeszcze jedną szansę, ale ona po prostu zerwała ze mną, bo spotkała kogoś innego, rozumiesz to?

- I co? Mam powiedzieć, że jest oziębłą suką? Zasada numer jeden, Zocha!

- No?

- Nigdy nie walcz o miłość, w którą nie wierzy ta druga osoba... 

- Ale jak to? 

- Zasada numer dwa. Nie masz prawa oczekiwać od innych, że przez ciebie będą rezygnować z samego siebie. 

Z racji tego, że Zocha ma zupełnie odmienne poglądy od moich, no to zacząłem tłumaczyć baranowi...

- Ze mną zerwała Ewa, nie? Czyli po prostu uznała, że to nie jest to, czego ona chce. Już pominę, że się nią mało interesowałem i prędzej czy później sam bym to zakończył. Zapytasz teraz co zrobiłem i dlaczego. 

- No... co zrobiłeś i dlaczego?

- Nic...

- Jak to nic?

On nic nie kumał. I niektórzy z was też nie kumają. Nie jest dla mnie facetem ten, kto żebrze o czyjąś miłość lub akceptację. No czy wy kurwa nie macie honoru? 

- No nic, po prostu nic.

- No, ale wtedy ta osoba zda sobie sprawę, że nic do niej nie czułeś. Albo poczuje się... 

- Brawo! Zocha! Właśnie o to chodzi! Ty nie rozumiesz, że to ona wyrządza ci krzywdę? Czy ta osoba ma prawo...

- To jest genialne graf, bo... ta osoba nie ma prawa kwestionować twoich uczuć, kiedy sama chce przecież zerwać! 

- Jestem z ciebie dumny! Jestem z ciebie tak cholernie dumny Zocha, że nawet ci się przyznam, że splunąłem do butelki już po pierwszym łyku... 

I chociaż rzeczywiście trudno jest zaakceptować fakt, że dostało się kosza, należy trzymać fason. Nikogo nie zamierzam trzymać przy sobie siłą, to chyba oczywiste. Ja jestem przeciwny jakimkolwiek toksycznym relacjom. Jutro dam tekst o tym. Rozmowa z Ewą, w wielkim skrócie, wyglądała mniej więcej tak:

- Po prostu nie chcę tego dłużej ciągnąć, zrozum...

- Rozumiem.

- Nie mogę, zaakceptuj to...

- Akceptuję.

- Pogódź się z tym, znajdź sobie nową dziewczynę...

- Już się z tym pogodziłem, a jak to po każdej innej dziewczynie, mała przerwa.

- Jesteś fajnym chłopakiem, ale ja nie mogę dłużej...

- No, teraz ja już też nie mogę.

- Nawet o mnie nie walczysz...

- Bo nie ma sensu, skoro mnie nie chcesz.

- Mógłbyś się chociaż postarać...

- Nie.

Opcjonalnie, dla twardzieli, można wykończyć ten tekst dodając trochę pikanterii, ale z racji tego, że graf jest kulturalny :), nie dodawał tego o czym myślał:

    • I tak cię zdradzałem. (chociaż wyznaję teorię, że nie należy się przyznawać). 
    • Robiłaś chujowe lody.
    • W sumie to nawet nie potrafisz się ruchać.
    • Twoja siostra i stara są lepsze w łóżku.
    • I twój stary też.

To się zawsze kończy w jeden sposób:

- Bo ty nigdy nic do mnie nie czułeś!!! 

I mówi to osoba, która mnie rzuca. 

Nigdy nie pokazujcie słabości wobec partnera, zwłaszcza byłego. No, właściwie róbcie se co tam chcecie w sumie, jeśli nie macie honoru. Ja w takiej sytuacji nie ugiąłbym się, nie zacząłbym żebrać o jeszcze jedną szansę. A że w takich sytuacjach ludzie zapominają, gdzie mają mózg, to jak te pizdy wyrażają to, co czują, pokazując wszystkie swoje słabości. Jak pijany. W sumie dopiero zacząłem tu pisać, a niektórzy zachowują się podobnie. 

Jeśli ta osoba wam ulegnie i znów będziecie tworzyć szczęśliwy związek, po najdalej miesiącu sytuacja się powtórzy. Dajecie satysfakcję swoim byłym i nie potraficie odejść z szacunkiem. Bo wiecie co? Ci, którzy rzucają swoje dziewczyny, niby nie chcą tego robić, ale gdzieś w podświadomości wiedzą, że one będą cierpieć i będą płakać do poduszki z ich powodu. I faceci chcą, by one płakały.

Tak samo jak i kobiety, które rzucając swoich mężczyzn też niby nie chcą ich ranić, ale kiedy taki ogarnięty typ jak ja, po tygodniu od dostania kosza od Ewy poznał inną dziewczynę, kurwica ją brała, jak mnie z nią widziała. Bo kiedy nasi byli partnerzy zobaczą cię z kimś innym, są zazdrośni albo źli, że tak szybko stanęliście na nogi.

Nawet jeśli coś do niej czułem, to zachowując pokerową twarz pokazałem, że mam ją w dupie. Bo nie ma niczego gorszego od ignorancji. Człowiek ignorowany będzie was atakował tak długo, aż dojdzie do złudnego wrażenia, że to jego opinia leży na wierzchu. To nic, że wewnętrznie czegoś mu będzie brakować. Będzie to złudzenie. 

Bo człowiek ignorowany tak naprawdę nie wie jak cię podejść. Dlatego kiedy jego wkurwienie sięga apogeum, wypisuje bądź mówi kompletne bzdury, robiąc z siebie jeszcze większego błazna.

I do dzisiaj śmiech mnie bierze na myśl, że ona miała czelność wymagać ode mnie uczucia, którego sama mi nie dała. Takich ludzi nazywa się chyba... egoistami? A może hipokrytami? A może jednymi i drugimi?

A teraz przypomnijcie sobie, ilu z was postawionych było przed taką sytuacją, gdzie żebraliście o czyjąś akceptację. Jeśli komuś zrobiło się chociaż przez moment głupio po przeczytaniu tego tekstu, to niech tego nie komentuje, bo załączy się w nim chęć rewanżu, co grozi kompromitacją.