Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz – mamrotają pod nosem dobrodzieje,którzy za sowite „ co łaska” uczestniczą w obrządkach pogrzebowych.
Otóż ostatnio nasz Kraj dostąpił zaszczytu zwrócenia wzroku Watykanu.
Watykańscy urzędnicy dostrzegli wypaczenia w stosowanym przez kościół
katolicki w Polsce obrządku pogrzebowym.
Msza św. pogrzebowa powinna być sprawowana nad trumną z ciałem, a nie nad urną z
prochami - mówią wytyczne watykańskie.
Czyli mówiąc po ludzku trzeba najpierw delikwenta dostarczyć w całości, w opakowaniu
(w trumnie), postawić na katafalku, odprawić za „co łaska” mszę za spokój…rodziny
zmarłego(co by nie być na językach sąsiadów), potem delikwenta(płeć nie ma znaczenia)
z trumną dostarczyć do krematorium, spopielić, zapakować do urny i z powrotem do
domu pogrzebowego. Dzień – dwa po mszy, najbliższa rodzina wraz z dobrodziejem
wynajętym za kolejne „co łaska” zaniesie urnę do grobu, gdzie ją zakopią pracownicy
cmentarza.
Prawo polskie nie pozwala na trzymanie urny w domu lub na rozsypanie prochów we
wskazanym przez zmarłego(za życia) miejscu. Bo nasze Państwo bardziej dba o nasze ciało
po śmierci, niż przed nią(służba zdrowia). Dba też o interes kościoła katolickiego, bo ten
robi wszystko, aby zbijać kokosy na mszach, pochówkach i modłach. Oczywiście w intencji.
Jak Watykan każe, tak dzielni jego urzędnicy muszą, czyli biskupi chcą wprowadzać
prawidłowy porządek pochówków osób, które po śmierci zostały poddane kremacji.
Zastrzegają przy tym, że nie ma prawnego, ani kanonicznego zakazu wprowadzania urn
na msze święte pogrzebowe, ale… no właśnie. Jak dobrodziej się uprze, to nie odprawi mszy
świętej nad urną i nikt mu nic nie zrobi. No chyba, że rodzina zmarłego przekona dobrodzieja
odpowiednio wysokim „co łaska”.
Watykan dając wytyczne polskim biskupom(po rocznych konsultacjach) zapomniał o jednym.
W innych państwach stosunki Państwo – kościół są uregulowane na cywilizowanym pozio-
mie. Tam kościół płaci podatki, ma oficjalne cenniki usług( jak każdy usługodawca), więc nie
zdziera z wiernych. Ponadto w innych państwach krematoria często znajdują się za ścianą
kaplicy, więc faktycznie można mszę odprawić z trumną, spopielić zmarłego i pół godziny
później udać się na cmentarz lub wziąć delikwenta pod pachę i zanieść do domu lub do
ogródka.
Nasz Episkopat pracuje nad listem do wiernych, w którym biskupi wytłumaczą jak powinien
poprawnie wyglądać pogrzeb z kremacją. By go opracować zasięgnięto szerokich konsultacji
z duszpasterzami w całym kraju z parafii przy dużych cmentarzach gdzie są spopielarnie.
Listem biskupi zajmą się prawdopodobnie na październikowym zebraniu plenarnym KEP.
Zapomną dodać, że teraz dobrodzieje tym bardziej będą robić łaskę wiernym z pochówkiem
lub zdzierać dużo większe kwoty.
Kościół ma też dawać do zrozumienia, że wyżej ceni zwyczaj grzebania zwłok, ponieważ sam
Chrystus chciał być pogrzebany. Tyle, że według kościoła po trzech Jezus zmartwychwstał,
a naprawdę nigdy nie umarł po ukrzyżowaniu. Ponadto dzisiejszy dobrodziej nigdy by Jezusa
nie pochował, ani tym bardziej nie odprawiłby mszy nad nim, bo Jezus nigdy nie został
chrześcijaninem i umarł jako żyd i w dodatku w Indiach. Czy tam wyrażał życzenie, jak ma
być pochowany? I tu urzędnicy kościelni liczą na ciemnotę wiernych i…chyba się nie
zawiodą.
Dodam, że wprawdzie nie ma kategorycznego zakazu wprowadzenia urny na mszę
pogrzebową, ale kościół już wspomina, aby uważać na to, aby tym faktem nie wywołać
zgorszenia. Czyż może być lepsze wytłumaczenie dla odmowy mszy nad urną lub zażą-
dania za to większego „co łaska”?
Nasz konserwatyzm katolicki docenił nawet Norweg, który wymordował – oczywiście
z Bogiem na ustach – dziesiątki bezbronnych ludzi. Zastanawiam się, na jak wiele jeszcze
pozwolą nasze władze i nasz naród, kościołowi. Mam wrażenie, że czasy się zmieniły, bo
mamy komputery i samochody, ale ciemnota ludzi jeśli chodzi o wiarę(jaką bądź) jest taka
sama. I to wykorzystuje kościół w Polsce. Gdyby luzie zaczęli się spopielać bez mszy,
bez obrządków, to kościołowi wyschłą by rzeka pieniędzy.
W Polsce najbardziej rozrastają się dwie rzeczy: śmietniska i cmentarze. W obu przypadkach
to efekt ciemnoty naszego narodu.
Mam swoje pojęcie Boga, swoje pojęcie wiary i swój sposób rozumienia po co tu jestem.
Do mojego pogrzebu nie jest mi potrzebny ani ksiądz, ani msza, ani tłum przybyłych z
obowiązku. Chcę być rozsypany w moim ulubionym za życia miejscu. I będę. W tym nie
przeszkodzi mi ani kościół, ani państwo.
ps. zdjęcie urny pochodzi z Wikipedii