JustPaste.it

Kościół Katolicki, a religia.

1e0e7b0d218ae8756256d0f83d762d75.jpg

Coraz więcej osób wyraża swoje opinie na temat kościoła katolickiego i nie są to opinie pochlebne, więc pewnie coś z tym kościołem jest nie tak. Postanowiłem też dorzucić niewielki kamyczek do tego ogródka. Bez uczonych wywodów historycznych i filozoficznych. Przedstawię po prostu jak ja, przeciętny, nieprzesadnie religijny obywatel ten katolicyzm widzę i czuję:

  • Praktykowanie. Bardzo nie lubię gdy ktoś mnie pyta czy jestem praktykującym katolikiem. Czy wiarę można praktykować? w jaki sposób? Czy to, że ktoś chodzi często do kościoła i w odpowiednich momentach klęka, wstaje i bije się w piersi czyni go bardziej wartościowym katolikiem? Mocniej wierzącym? Nie ma żadnego znaczenia, że później ta sama osoba wynosi worki śmieci do lasu? terroryzuje rodzinę? Wymusza po chamsku pierwszeństwo na ulicy? Ubliża, nie przebierając w słowach sąsiadowi za to, że ten nie chodzi do kościoła? Właśnie tak, wydaje się że według Kościoła Katolickiego (KK) bycie chrześcijaninem polega na bezbłędnym klepaniu pacierzy. Taką wiedzę wynoszą młodzi ludzie z lekcji religii.
  • Biblia. KK wydaje się mieć tyle samo wspólnego z religią chrześcijańską ile wspólnego ma biblijny Chrystus, który chodził zawsze boso z biskupim pałacem albo biskupim mercedesem – limuzyną. Nigdy nie przeczytałem biblii, jak to się mówi „od deski do deski” ale w tych fragmentach, z którymi się zapoznałem nigdzie nie napotkałem wzmianki o potężnych katedrach, bazylikach i pałacach. Czyżby więc te budowle miały świadczyć o wielkości Boga i religii? Czy raczej biskupów i kardynałów?
  • Miłosierdzie KK jest dość powszechnie znane. Nawracanie ogniem i mieczem w Europie, Azji, Afryce i Amerykach tkwi przecież w ludzkiej pamięci od setek lat. Podobnie zresztą jak działalność pobożnej i świętej inkwizycji i nie kończące się do dzisiejszych czasów ekskomuniki. KK słynie przecież z tego, że jest nietolerancyjny, nieprzejednany i mściwy, czy tak nauczał Chrystus? Z tego co udało mi się wywnioskować z biblii, był raczej miłosierny, zalecał pokorę i o ile dobrze pamiętam to nikogo, naprawdę nikogo nie nienawidził.
  • Pieniądze. Chrzest, przyjęcie, ślub, pogrzeb, za te rzeczy już płaciłem. Podczas każdego nabożeństwa krąży taca – k a ż d e g o, nawet jeżeli już za to nabożeństwo zapłacono wcześniej. Mam wrażenie, że dla kościoła nie liczą się ludzie ani to jak żyją, ani ich potrzeby, byleby tylko płacili. Potrzeby KK są aż nadto widoczne, chodzi mu o kasę. Za kasę można mieć wszystko, jeden dzień przed ślubem byłem przyjęty i bierzmowany, bo było mnie na to stać. Często chciwość kościoła jest jednak mniej stosowna, nigdy nie zapomnę pogrzebu bliskiej mi osoby, gdy ksiądz bardzo się spieszył i kilkanaście razy spoglądał na zegarek.
  • Polityka. Przyspiesza rozpad KK, powoduje, że w niektórych państwach nie dość, że ubywa wyznawców, to nie ma chętnych do stanu duchownego. Po części wynika to z wewnętrznej polityki KK, w którym obowiązuje celibat i zakaz wyświęcania kobiet. KK nie przyjmuje do wiadomości, że kobiety mogą mieć powołanie do posługi kapłańskiej i chociaż na świecie zaszły pewne zmiany, KK postanowił nie zauważać emancypacji i równouprawnienia. Wydaje się jednak, że wewnętrzna polityka KK to mały pikuś w porównaniu z faktem, że Kościół miesza się do polityki państwowej. Nie ma już na świecie rodzin panujących i feudałów, którzy byli naturalnymi filarami Kościoła. Państwami rządzą partie polityczne, niektóre z nich wykorzystują Kościół dodając sobie w nazwie przymiotnik „chrześcijańska”, jeżeli jednak taka partia wygra dzięki poparciu KK to jak będą się czuli w kościele zwolennicy tej drugiej partii? Jak gorsi wyznawcy? Czy nikt nie zauważa, że KK może przy tym mieszaniu się do polityki tylko przegrać?
  • Biurokracja. KK nie jest organizacją prężną i elastyczną. Jest ogromnym biurokratycznym molochem, który oprze się wszelkim próbom zreformowania. Jest obarczony dużym bezwładem decyzyjnym. Świat się zmienia, KK nie. Wśród jego członków nie brakuje ludzi inteligentnych i zdających sobie sprawę, że w takiej postaci KK nie ma dzisiaj żadnej racji bytu. Nie mogą oni jednak nic zrobić, nawet ich nie widać w skostniałej masie.

 

Być może moje spojrzenie na te sprawy jest naiwne i subiektywne, sądzę jednak że wolno każdemu mieć swój własny pogląd, a mój jest właśnie taki. Jeżeli religia według każdej encyklopedii jest zjawiskiem społecznym to jak zdefiniować KK?