JustPaste.it

Nie będziesz zabijał!

Dzisiaj około godziny 5. rano polskiego czasu stracony został Troy Davis, czarnoskóry mężczyzna skazany za zabójstwo policjanta, do którego doszło ponad 20 lat temu. Wokół sprawy narosły liczne kontrowersje, spowodowane niepewnością co do winy skazanego.

Jest to wręcz podręcznikowy przykład materializacji argumentu przeciwników kary śmierci: niepewność winy. Stąd być może to znaczące milczenie na Salonie24. W majestacie prawa uśmiercony został człowiek, który mógł być niewinny. Z całą pewnością wywołało to pewien dyskomfort u zwolenników kary śmierci, jak bowiem odnieść się do takiego przypadku?

O ile w dyskusjach abstrakcyjna argumentacja typu „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą” pojawia się nierzadko, tak w momencie, w którym hipotetyczna osoba stracona „za niewinność” zostaje spersonifikowana, obdarzona konkretną twarzą, konkretną historią, ma rodzinę, która walczy o jej ułaskawienie trudno jest pozostawać w zobojętnieniu.

Lepiej więc nie mówić nic. Lepiej jest milczeć, bo każde słowo może być swego rodzaju wyrzutem sumienia, może rodzić dyskomfort i wikłać w dysonanse. A doktrynerstwo nie lubi dysonansów.

Pamiętam czas, w którym prawica (i Salon24 kilka miesięcy po wydarzeniu) ekscytowała się śmiercią Terri Schiavo. O uśmierceniu (poprzez zagłodzenie) kobiety pogrążonej od kilkunastu lat w stanie wegetatywnym zdecydował jej mąż Michael.

Wtedy, te kilka lat temu, śmierć człowieka w stanie wegetatywnym, który nie czuje, nie myśli, nie tęskni, nie marzy, była wśród prawicy czytana jako (kolejny) początek końca upadku naszej cywilizacji. Dzisiaj prawica milczy. Bo nie wie co powiedzieć. Bo śmierci Troja Davisa nie da się podpiąć pod ideologiczną konstrukcję. A, niestety bardzo często właśnie o nią (i tylko o nią) chodzi. Nie liczy się cierpienie osoby, lęk, tylko ideologiczna walka ze złem wyobrażonym, wymyślonym.

Zdaję sobie sprawę z przypadkowości ludzkiego losu. Z tego, że on sam, ów los, z wyżyn swojej ironii uśmierca ludzi w sposób tak fantazyjnie absurdalny, że w swoim absurdzie zabawny. I często tak właśnie o życiu myślę. Że w świetle naszej samoświadomości śmierć jest absurdem śmiesznym do rozpuku. Obok jednak tego aspektu zawsze pozostaje tragizm. Zwłaszcza jeżeli śmierć jest do uniknięcia.

Troy Davies, choć mógłby zostać ułaskawiony, został stracony. Decyzja sądu była raczej spowodowana konsekwencją judykatywy (egzekutywy?), niż chęcią minimalizacji strat. Zabawne w swojej absurdalności. Troy Davies śmiertelną ofiarą złożoną na ołtarzu PRu (jeśli PR może w konsekwencji prowadzić do uśmiercania, to już się nobilitował na tyle, żeby dochrapać się ołtarza). A może zwyczaju?

Z całą pewnością natomiast systemu penitencjarnego, w którym dopuszczalne jest pozbawianie życia ludzi.



Ezekiel


za: http://ponowoczesny.salon24.pl/345240,skad-ta-cisza-po-egzekucji-troya-davisa

 

Źródło: Ezekiel

Licencja: Domena publiczna