JustPaste.it

Wybory parlamentarne 2011

Wybory są jedną z oznak demokracji. Dla jednych to zaszczyt dla innych uciążliwyobowiązek.

Wybory są jedną z oznak demokracji. Dla jednych to zaszczyt dla innych uciążliwyobowiązek.

 

Jednak wybory, to coraz częściej fikcja demokracji. Przynajmniej w Polsce, gdzie nie ma

okręgów jednomandatowych do sejmu.

Głosujemy więc nie na konkretną osobę, którą uważamy za tą, która może pomóc nam,’

czy miejscowości. Głosujemy de facto na partię, albo…przeciw partii, która nam się

nie podoba. Jeżeli utożsamiamy się z jakąś partią oddajemy głos na byle jakiego kandy-

data, byle był z „naszej” partii. Gdy nie mamy priorytetów, ale nie chcemy jakieś partii,

to też głosujemy na jakiegoś kandydata, byle tylko nie był z partii, której rządów sobie

nie życzymy. To głosowanie na „nie”, lub jak kto woli „przeciw”.

Obecny system głosowania dopuszcza do takich kuriozalnych sytuacji, jak umieszczanie

na listach z numerem „1” osób, które nigdy wcześniej nie były w okręgu wyborczym,

z którego startują.

Uważam taką sytuację za:

1.szczyt chamstwa polityków, którzy lekceważą wyborców dając im kogoś nieznanego i

który nigdy się nie zajmie problemami „swoich” wyborców. Z góry wiadomo, że po

wyborach(wygranych lub przegranych) nigdy więcej się taki kandydat nie pojawi. Chyba

że przed kolejnymi wyborami.

2.szczyt głupoty wyborców, którzy wybierają takich „turystów”. Łudzą się chyba,

że taki poseł im pomoże. Swoim głosowaniem dają jasny dowód swojej niedojrzałości

i swojej naiwności, z której korzystają politycy i kler.

3.szczyt obłudy kleru katolickiego, który nie dość, że wyraża zgodę na agitację w kościołach

uprawianą przez takich kandydatów, to jeszcze im w tym pomaga.

Historia w ogóle uczy, że jeszcze nikogo niczego nie nauczyła. Wyraźnie to widać w Polsce.

PO obejmując władzę 4 lata temu obiecywała dużo. Część z tych obietnic została dotrzymana,

inne nie. Dlaczego nie? Właśnie dlatego, że nie wyciągnęła wniosków z historii, czyli z okresów rządów SLD i PiS. Cała wymieniona trójka miała na początku duży kredyt zaufania

społeczeństwa i go zaprzepaściła.

W Polsce to chyba choroba rządzących, że od razu, gdy tylko otrzymają władzę odcinają się

od społeczeństwa i są głusi na rozsądne głosy płynące „z dołów”. Wszelkie krytykowanie, czy

wskazywanie na błędy rządzący odbiera jako atak na siebie i nie zastanawia się czy, aby

czegoś nie należałoby zmienić.

W ten sposób rządzący zaprzepaścili szansę na zmodernizowanie Kraju, szansę na przepro-

wadzenie reform, na początku bolesnych, ale koniecznych. W dodatku Społeczeństwo było

przygotowane na nie, a wiec można było reformy przeprowadzać. Żadna z wymienionych

partii tego nie zrobiła.

W tej chwili większość gałęzi na których siedzimy, jako obywatele państwa o nazwie Polska

jest nadbutwiała i trzeba je szybko wzmocnić. Służba zdrowia kuleje (to delikatne stwierdze-

nie). Transport i komunikacja są w fatalnym stanie. Szkolnictwo obrasta w skutki kuriozal-

nich decyzji kolejnych ministrów( p. Hall w tym celuje). Sfera gospodarcza jest tak obwaro-

wana bzdurnymi przepisami, że prowadzenie własnej działalności gospodarczej staje się

samobójstwem. Itd., itd.

Nasi premierzy, jak do tej pory bali się wymieniać ludzi niekompetentnych w ogóle,

lub takich którzy przekroczyli tzw. „płaskowyż Petera”( Laurence J. Peter). Przyczyna

takiego stanu rzeczy jest, aż nadto widoczna. Boją się wymieniać ministrów, bo ci mają

za sobą tzw. frakcje, które ewentualnie mogą się zbuntować przeciw liderowi( premierowi).

I tak właśnie interes jednostki(w tym przypadku premiera) bierze górę nad interesem ogółu,

(w tym przypadku Społeczeństwa).

 

Dlatego nie lubię polityki i polityków. Cała ta dziedzina opiera się z jednej strony na

obłudzie, kłamstwach, interesach, interesikach prowadzących do zdobycia lub utrzymania

władzy i bogactwa, a z drugiej strony istnieje dzięki głupocie i naiwności społeczeństwa,

które daje się manipulować, daje się skłócać. W skrajnych przypadkach prowadzi to do

wynaturzeń w majestacie prawa, takich jak faszyzm, czy komunizm (Hitler doszedł do

władzy legalnie).

 

Uważam, że dopóki w Polsce nie będzie okręgów jednomandatowych zarówno w wyborach

do wszelkich Izb czy to Państwowych czy Samorządowych – tak długo zwykły przeciętny

człowiek nie będzie miał wpływu na to, co się dzieje w Państwie. Będzie tylko ubezwłasno-

wolnionym obywatelem, który będzie musiał przyjąć to, co mu politycy zafundują.

Poza brakiem okręgów jednomandatowych, przyczyną obecnej degrengolady jest niska świa-

domość społeczeństwa, która daje sobą manipulować i wierzy politykom nawet z zgrane

chwyty.

 

Na kogo więc głosować? Przede wszystkim trzeba zacząć od stwierdzenia, że powinno się

iść na wybory. Choćby dla własnego „świętego spokoju”, że coś się próbowało zrobić.

Skoro ktoś pójdzie, to sam powinien zdecydować na kogo odda głos.

Osobiście nie odpowiada mi żadna partia i będę głosował na zasadzie „na nie”, bo bardzo

bym nie chciał, aby nastąpiła powtórka rządów partii populistycznej, proklerykalnej, której

szef opanował do perfekcji sztukę zmiany emploi, a członkowie najlepiej czują się wśród

rozhisteryzowanej gawiedzi kościelnej i obiecują co popadnie, a to darmowe przedszkola, a

to darmowe studia, a to stypendia dla studentów. Ci chcą wierzyć lub są nawiedzeni lub

mają krótką pamięć – niech na nich głosują.

Nie bardzo bym też chciał rządów partii, która sama nie wie czego chce, bo tarcia pomiędzy

starą ekipą a młodą są duże. Raz mieli już szansę zmienić coś na lepsze, a teraz tylko mówią

co jest złe, zamiast zmienić to „złe” , gdy byli u władzy.

O mniejszych partiach, czy ugrupowaniach nie będę pisał, bo nie jestem ani rolnikiem, ani

zwolennikiem wrzawy wokół kochających inaczej.

Pozostaje mi więc jedna partia, której nie jestem ani członkiem, ani nawet sympatykiem.

Po prostu nie ma  - moim zdaniem – lepszej alternatywy. Mimo więc iż oni też przespali

swoje 5 minut, zachowują się nadal jak „mameje”, to jednak gwarantują w miarę spokojną

szarość dnia codziennego i to, że nie będę słuchał obowiązkowo Radia Maryja, nie będę

musiał biegać codziennie do kościoła, a nasze Państwo nie stanie się katolickim Iranem,

czy w ogóle nie zamieni się w Watykan, a ja nie będę się potykał o wszechobecne pomniki

ku czci bohaterów spod Smoleńska i nie będę chodził ulicami noszącymi miana

poszczególnych męczenników smoleńskich, co już lider – kameleon zapowiedział i to

wcale nie między wierszami.