JustPaste.it

Wiadomość o pierwszym, ale nie ostatnim deszczowym wieczorze jesieni.

grupka nie beznadziejnych, ale tych bez nadziei.
     Wróciłam właśnie z Mcdonaldu – na dworze przeszywające zimno,  przede mną nikogo, tylko auta, które mkną jeszcze szybciej jak zwykle. Światła latarni odbijają się o mokre chodniki, a deszcz tworzy wielkie kałuże na nierównym asfalcie. Auta albo się lekko ‘odsuwają’ przejeżdżając obok mnie, albo przyśpieszają i jawnie próbują mnie zmoczyć, chociaż i tak to już się stało. Włosy jeszcze suche – zakryte chustą na szyję, Kurtka zapięta na ostatni guzik - tuż przy szyi. Przyśpieszałam lekko, aż zaczęłam biec.. nie minęła chwila, jak zwolniłam. Bez powodu.
   Z Pode łba prawie cała zasłonięta chustą widzę ludzi, których teraz jakby więcej. Jestem na osiedlu. Większość ze spuszczonymi głowami, ciekawe, o czym myślą..  nieliczni mkną tak, jak przed chwilą ja, byle szybciej znaleźć się w domu, biegną. Pozostali? A właściwie jednostki pod parasolami mknął chyba gdzieś dalej cieplej ubrani.

   Jeszcze została jedna grupa – tych siedzących na przystankach, jedni czekają na autobus, drudzy nie. Więc na co czekają?  Grupka nie beznadziejnych, ale tych bez nadziei. Czekających na koniec ulewy, koniec nocy, którą jako jedną z pierwszych tej jesieni będą zastanawiali się jak przetrwać.

    Wreszcie w klatce. Wszystko cichsze, słychać już stłumiony dźwięk deszczu stukającego o wszystko – w pobliżu – okna, ławki, chodnik. Głośny szum wody w rynnach.

   Wreszcie w domu. Ciepła herbata, koc i Internet, dzięki któremu mogę poinformować Cię, co słychać.