Zaczęło się ponad 20 lat temu od Williama Steiga, który na kartach książki powołał do życia zielonego i brzydkiego stwora, mieszkającego na podmokłych bagnach.
A jego imię, różnorako pisane, pochodzi z języka niemieckiego i jidysz, oznacza strach i trwogę. Shreka w Muzycznym można było oglądać od 30 września do 16 października w sekcjach rannych i wieczornych. Będzie to trzecie tournee zaraz po Londynie w maju i Stanach Zjednoczonych.
Wszyscy chyba pamiętają ten znakomity dubbing w wykonaniu Zbigniewa Zamachowskiego, który wcielił się w zielonego, przerośniętego ogra Shreka, oraz Jerzego Stuhra w kapitalnej kreacji przemądrzałego, ale poczciwego Osła.
Po spektakularnym sukcesie filmowym na wielkim, szklanym ekranie i nagrodzeniu Oskarem trafia właśnie na klasyczne deski teatru. Dla Gdyńskiego „Muzyka” to do tej pory największa tego typu produkcja w Polsce. Po za naszym krajem musical będzie można podziwiać w Londynie i Nowym Jorku.
Według Macieja Korwina to niesamowity zaszczyt dostać niepowtarzalna propozycję wystawienie u siebie i to od broadwayowskich producentów. I jak tu nie podjąć tak szlachetnie rzuconej rękawicy.
W ruch poszła najnowocześniejsza technika teatralna i wysoce skomplikowana charakteryzacja. Bo od jesieni zeszłego roku trwają prace nad musicalem światowego formatu. Silikonowe ogrowe maski, ponad 200 cudacznych kostiumów, a scena będzie musiała pomieścić nie tylko postać tytułowego Shreka, Osła czy księżniczki Fiony. Publiczność spotka się jeszcze z Piotrusiem Panem, Pinokiem, czy Ślepymi Myszkami. Będzie wszystko to, co widzowie znają na przykład z kinowych sal.
Nie zabrakło chwil, gdy drewnianemu pajacykowi w momencie, gdy skłamie rośnie nos, jak księżniczka Fiona przeobraża się w zieloną Ogrzycę, albo zalotne trzepotanie rzęsami wielkiej Smoczycy. Mądrości osła zawsze pozostaną ponadczasowe oraz ponad przestrzenne. Niezależnie czy to kino, czy to teatr.