Halloween to święto pogan? Ha, klawo być poganinem, na Croma!
Czy więcej było upiorów, czy jednak cukru w ową noc deszczową, halloweenową? Dobre to pytanie... Czy bardziej grożą człowiekowi upiory, czy jednak cukier właśnie? Frapujące to pytanie...
W Halloween zmierzyliśmy się i z upiorami, i z cukrem.
Ten drugi okazał się - jak zwykle - nad wyraz przebiegły. Pozwoliwszy nabrać się garściami do niewoli, pokusił, zmysłami zawładnął - i żołądki bezpardonowym Blitzkriegem przejął...
Na zdjęciu widok być może niepokojący - ale w czasie Halloween różni goście w progi przybywają. Ten trafił na Irish Breakfast. Zaprawdę dobrze trafił...
Naturalnie mieliśmy swoją własną, odpowiednio drapieżną dynię, która osłaniała włości.
By nastrój się pogłębił, obejrzeliśmy przed wyjściem coś adekwatnego - przebój z lat 80. - Ghostbusters.
Szkielety i koty wokół grobu, w którym leży...
No, zgadnijcie kto. W każdym razie ciepło, sucho, i jeszcze warta przyboczna!
Po 18.00 padło hasło do montowania ekipy. Ciekawe, jak odnieść charakter owej ekipy do krzyża widocznego na prawo od czarownego kapelusza spiczastego?...
Poniżej: to nie miejsce morderstwa. To wymyślna dekoracja halloweenowa. Z wnętrza nie wychynęła ręka uzbrojona w zakrwawiony nóż, lecz w kosz pełen cukierków.
Co prawda... nikt przecież nie wie, co tam się w środku działo.
Diabeł w pełni rozgrzany, wręcz chciwy akcji. Marny los tych, którzy odmówią poczęstunku i zignorują potęgę trójzębu...
Na szczęście nie znaleźli się tacy.
W Irlandii zdarza się, że ktoś drzwi nie otworzy, bo ma serce zwietrzałe jak ten marcepan, co zaginął na strychu 600 lat wcześniej... To tak jak w Polsce - też nie wszyscy uśmiechają się na ulicy... [pod ten ponury żart podkładam śmiech Jabby, pana na zamku na Tatooine]. Ale przypadek to zaiste rzadki - mniej więcej, jeden marcepan na trzy ulice... Być może w Polsce też jest relatywnie: jeden nieuśmiechnięty przypada na trzy ulice... Ciekawe, że znów słychać śmiech Jabby.
Mimo wszystko jest faktem, że gdzie ciała rozmaite - czy to dyniowe, czy szkieletowe - rozwieszono, wizyta miała szczególnie serdeczny charakter. Jest bowiem czysto logiczną regułą...
...że tam, gdzie domy są z wyraźnym zaangażowaniem przystrojone, tam jest prawdziwe serce dla Halloween.
Diabeł najwyraźniej wciąż budzi respekt w cywilizowanym jakoby społeczeństwie. Niezależnie bowiem od swojej wysokości, szerokości i ciała ciężkości - no i głowy rożkości - zbiera oczywiste obfite żniwo.
Żniwo, nad którym spędziliśmy krótką chwilę - rozważając otwarcie cukierni - i dłuższą (ale nie aż tak bardzo dłuższą) chwilę - dokonując masowej eksterminacji łupów.
Albo też - eksterminacji dokonał na nas przebiegły cukier.
Ale w Halloween można z nim poprzegrywać, czyż nie?