JustPaste.it

„Tolerancja” oczami tolerancyjnej Pitery

.Krew mnie zalewa, jak Tuski i Pitery przez kupę czasu rozprawiały, jaką to pożyteczną robotę pani minister robi, ale nie można jej pokazać, bo....

.Krew mnie zalewa, jak Tuski i Pitery przez kupę czasu rozprawiały, jaką to pożyteczną robotę pani minister robi, ale nie można jej pokazać, bo....

 

Oglądałem (tak, tak, niesłowny jestem i nie wytrzymałem w bojkocie tvn24) występ Pitera vs. Biedroń. I włos mi się jeży na głowie. Jeży mi się od dawna, ale co na moment opadnie (i da nadzieję, że wszystko się uspokoi), to znów staje dęba. Wczoraj Julia Pitera w wymianie zdań z żółtodziobem, ja by nie było, medialnym – sejmowym, Biedroniem, dała pokaz udowadniania – wkładania łopatą do pedalskiej głowy zboczeńca, definicji i oczywistego pojmowania tolerancji – chrześcijańskiej oczywiście, jak najbardziej.

„Ja jestem tolerancyjna, ale nie zgadzam się z wypowiedziami pani Nowickiej…”, to cytat z pamięci, ale takich było kilka… naście (dziesiąt?), podczas tej kilkunastominutowej audycji. Kobito, nie zgadzaj się, ale bądź tolerancyjna na to, z czym się nie zgadzasz!!! Tolerancja jest tak idiotycznie pojmowana w naszym kraju, że sens tolerancji został kompletnie zatracony, zgubiony. Jest u nas tak, że jestem tolerancyjny, „rozumiem – ma inne zdanie, ale niech spada, bo ja tego nie kupuję”.

Jest takie powiedzenie: „Głodnemu chleb na myśli”. Jakie figury inteligentny człowiek musi robić, żeby osobę, bez względu na to co mówi, kojarzyć seksualnie? Jeśli mówi o seksualności, albo wykonuje „posuwiste” gesty, to oczywiste, ale kojarzenie seksualne geja, który kupuje np. gazetę, albo wyprowadza psa, albo mówi na mównicy sejmowej o sprwach wyjątkowo nieseksualnych, śmierdzi mi jakimś zboczeniem. Albo idiotycznym tłumaczeniem, nieprzemyślanym kompletnie, bo Platforma uznała, że myśleć nie musi: frajerzy zagłosowali, frajerzy – nie wpierdalać się!

Bywa że los zadrwi z człowieka, ale dzieje się tak z reguły po czasie, po doświadczeniach jakichś wynikłych źle podjętej decyzji. Tym razem los zadrwił z nas natychmiast post fatum.

Jestem w ogóle kompletnie zdziwiony wypuszczeniem pani Pitery do mediów. Ciekawy jestem, czy pani minister dostanie znowu, jakiś wyjątkowo pożyteczny, a nade wszystko potrzebny resort, gdzie w ciszy gabinetu będzie naprawiać przeżartą korupcją Rzeczpospolitą. Bój się jakiś minister ku, jak kupisz oranżadę za służbowe pieniądze, że o dwóch bułkach z piętnasto dekowym salcesonem nie wspomnę – to już jest kryminał – jak w banku.

c54e3f4ed77625ba743d95e24d573aec.jpg

Krew mnie zalewa, jak Tuski i Pitery przez kupę czasu rozprawiały, jaką to pożyteczną robotę pani minister robi, ale nie można jej pokazać, bo o efekty chodzi, a nie o… medialność. A dorsz za 8 złotych to efekty były czy medialność, że spytam?

Żądam, żeby pani minister rozliczyła się ze swojej czteroletniej ministerialnej posadki – zgodnie z obiecaną (eee, pewnie zapomniał, ale niniejszym mu przypominam) transparentnością działań swojego rządu!

Przyznaję, że piszę w… emocjach, ale nie sposób, interesując się sprawami bieżącymi, przejść obojętnie nad skrajnie „rasistowską – absolutnie słuszną” postawą minister tego rządu, której za kilka sekund, w zajadłości udowadniania swojej tolerancji pociekłaby piana z ust. Długo nie zapomnę ściśniętych zębów, niemal szczękościsku Julii Pitery w momencie wypowiadania słów: „Ja jestem tolerancyjna panie pośle (Biedroń – mój przypis) i… jej „tolerancyjnej” bezradności. Wszystko idzie w w górę od nowego roku, proponuję więc, aby telewizje poszczególne podniosły ceny za reklamy, ale w zamian za to, dla zaproszonych polityków „na odległość”, wyposażyli ich w jakieś odważniki, żelazne kule, albo inne hantle. Żeby prezentując swoją tolerancję…, ulżyli sobie. Jak jajkiem w prezydenta, tak odważnikiem w monitor studyjny – Biedronia np. Koszty wzrosną w oczywisty sposób, stąd podwyżka cen reklam będzie uzasadniona.

Innemu posłowi, do niedawna bardzo ważnemu, nie podoba się uśmiech Biedronia. Ta się jakoś dziwnie składa, że mnie jego uśmiech tez się nie podoba, kiedy widzę go np. u Rymanowskiego. I gdybym nie wiedział kto zacz, i gdybym nie wiedział, ze ma przed nazwiskiem cztery literki z kropką, miałbym pełne prawo myśleć o „głupowatym uśmiechu”. Może by warto czasem panie pośle i pani posłanko, uśmiechając się, albo szczękościskiem wypowiadając słowo „tolerancja” spojrzeć w lustro – tak dla… sprawdzenia, samokontroli.

Że co? Że buta? Buta. Ze swoją fizjonomią i zupełnie przeciętną inteligencją, daję sobie prawo, do dyskredytowania „tajemniczo – pożytecznej”, szczękościskowo wysławiającej wartości chrześcijańskie posłanki i głupkowato śmiejącego się posła, któremu nie podoba się uśmiech, zupełnie bez wyrazu, innego posła.

Znam kilka osób homo… Często „mam skojarzenia”, to oczywiste. Ale kiedy rozmawiamy o rzeczach poważnych, bo rozmawiamy, to „przypadkiem” ludzie wyjątkowo usytuowani i ukrywający swoją… opcję, nigdy takie skojarzenie mi do głowy nie przyszło. W przeciwieństwie do rechoczącego (chyba mu nawet łzy ze śmiechu poleciały) Tuska i reszty hołoty.

Ps. Podobno są jakieś zarzuty w stosunku do Nowackiej. Nie wnikam, nie opowiadam się za, ani przeciw, ale… wczoraj ich nie było. I niczego „z wczoraj” to nie zmienia, nie może zmieniac. Choć jak znam życie, Niesiołowski wyskoczy: „A nie mówiłem! Wiedziałem!”, bo on to po uśmiechu… posła poznaje.