JustPaste.it

Przyjaźń prawdziwa

Czy rzeczywiście wszystko się kiedyś kończy? ...ot tak z czasem? Nawet ludzkie uczucia...? Nawet prawdziwa przyjaźń...?

Czy rzeczywiście wszystko się kiedyś kończy? ...ot tak z czasem? Nawet ludzkie uczucia...? Nawet prawdziwa przyjaźń...?

 

Wszystko się kiedyś kończy i czas zamknąć to co mija.

Czy rzeczywiście wszystko się kiedyś skończy? ...ot tak, z czasem?

Nawet ludzkie uczucia...?

Nawet prawdziwa przyjaźń...?

Przecież  "to, co za nami, i to, co przed nami, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co jest w nas." (Oliver Wendell Holmes)

Wszystko przemija?

Owszem, ale „przeminąć” to nie to samo co „przestać istnieć”.

Jedynie człowiek potrafi uprościć tak własną egzystencję i sprowadzić wszystkie aspekty siebie i swojego życia do bezsensu…  bo to bez sensu taka egzystencja...  jeżeli wszystko się kończy to po co istnieje?

Po co targają nami takie silne uczucia, jeżeli ich cudowność, ich doskonałość to złudzenia?

Po co istnieje o tak specyficznym „kształcie” skoro ten „kształt” zmyla?

To, jak odczuwamy i postrzegamy miłość oraz co za tym idzie, ma ogromne znaczenie właśnie. Uczucia nie pozostają obojętne nigdy dla nikogo. Miłość to broń obosieczna, jest uczuciem, które zabija człowieka od środka, często tak boleśnie że chce się nie być. Mam tu na myśli tęsknotę za kimś kogo kochamy świadomym, szczerym uczuciem – jak brata, siostrę, własne dziecko. Trudno by taka miłość mogła przeminąć, skończyć się ot tak...  bez jawnej przyczyny.

Zatem tym bardziej prawdziwa przyjaźń nie może się skończyć, bo jak ma się wypalić coś, co jest bezinteresowne?

Jeżeli zatem ktoś obstaje przy twierdzeniu, iż nawet przyjaźń przemija, to sam nie dojrzał do roli przyjaciela.

Dlaczego?

Proste, bo jeśli destruktorem więzi ma być jedynie upływ czasu, to czy zakłada że się znudzi tą osobą po prostu?

To już sprzeczność. Prawdziwy przyjaciel, to właśnie osoba świadoma uniwersalności takiej relacji. Świadoma swojej bezinteresownej miłości, tego dlaczego taka się stała oraz dlaczego już taka pozostanie.

Pozostanie, ponieważ taka jest konsekwencja kochania, uwielbiania kogoś za bycie nim samym. Za to, że jest nie podobny do nas, inny, często wręcz do nas sprzeczny, przeciwny, opozycyjny.

Z takich rzeczy czerpie się wtedy radość. Poznawanie tego kogoś, to poznawanie więcej niż jego charakteru, osobowości, czy psychiki nawet. To możliwość spojrzenia na wszystko inne jego oczyma, a wtedy pojęcie akceptacji, wolności, tolerancji, odmienności, nabierają nowego kształtu. Po prostu dojrzewa nasz światopogląd i dodatkowo poznajemy też w ten sposób siebie. Przecież to nadaje sens życiu człowieka, bowiem dąży do odkrywania wartości które stanowią o jego istocie.

Nic nie zaczyna się samo i nic nie kończy się samo .

Jak coś mija, to w końcu minie… nas do tego nie potrzeba, chyba że to my tak de fakto chcemy tego końca.

Wszystko jest powodem naszych czynów. Również tych nie do końca świadomych .

Pieprzenie, że wszystko ma swój koniec, pieprzenie że wszystko mija, pieprzenie że wszystko czasem trzeba zakończyć. Pieprzenie, które ma usprawiedliwiać nic innego jak właśnie tego typu wybory.

Przyjaciel tak nie robi, bo zna przecież nasze uczucia.

On nie odchodzi, nie zrywa kontaktu, nie zapomina. Przemija jedynie karykatura przyjaźni. Prawdziwa przyjaźń, to czerpanie korzyści z samego istnienia danej osoby.

Wszelkie prawidła rzeczywistości przeczą twierdzeniu, że niby wszystko się kiedyś kończy i czas zamknąć to co mija.

Natura jest cykliczna, to niekończący się proces przemian, a nie trwanie w stagnacji. 

Przemija, czyli się zmienia, przeobraża, ulega transformacji. Właśnie dzięki temu jest wieczne, a śmierć tak naprawdę jest dowodem, że we wszechświecie żaden byt, nigdy tego z czym dane mu było współistnieć, nie porzuci. Wystarcza mu samo bycie obok , by widzieć inną złożoność niż jego własna.

Człowiek również nieustannie wewnętrznie się zmienia.

Ludzie nie kończą, gdyż nie chcą tego przede wszystkim. Po co!?  W końcu dojrzałe uczucie między ludźmi, które tym relacjom gwarantuje trwanie, spokojne, bezinteresowne… bez rywalizacji, chęci dominacji, czy innych śmiesznych podziałów ról, to właśnie przyjaźń. Ona może się narodzić w każdym związku i wtedy uczyni go wiecznym.

To właśnie ten aspekt  osobowości człowieka, powinien dominować nad aspektem indywidualności w związku, bo ten drugi zostaje często wypaczony i znaczy tyle co „każdy sobie”.

Znam np. takie stwierdzenia, że kochamy, bo chcemy kogoś kochać… bo mamy potrzebę kochania i trzeba ją zaspokoić… dać ujście emocjom jakie się nagromadziły, bo zachciało nam się kochania kogoś i tyle!

Rzeczywiście, z tej perspektywy taka przyjaźń się kończy, o ile to przyjaźnią możną nazwać.

Uświadomić należy, że ludzie nie koniecznie przyjaźnią się z kimś, bo nie chcą być samotni. Ludzie nie cierpią gdy ta druga osoba ich zostawia, dlatego bo są przerażeni, że sobie nie poradzą, czy że boją się samotności i samodzielnego życia.

Kto tak podchodzi jest o krok od tego, by uczynić człowieka (przyjaciela, partnera) jednym ze swoich mechanizmów. Wtedy rzeczywiście nie sposób nie widzieć skończoności każdego takiego związku.

Jednak nie miłość, lecz sex może być towarem konsumpcyjnym. Przerabiając tak uczucia, stworzymy jedynie sztuczne potrzeby i fikcyjną otoczkę dla ludzkich związków. Miłość, przyjaźń, nawet relacje kumpelskie osnute wokół produkcji i konsumpcji, to wypaczenie. Wątpię by wielu ludzi świadomie, tak do tego podchodziło.

Zostawić można kochanka, nieudane małżeństwo, pracodawcę, ale właśnie nie przyjaciela. Przyjaźń może być zerwana tylko przez kogoś kto nigdy nie był przyjacielem, lub dzieciaka co niedojrzał do takiej roli. Ponieważ niby co stanowić ma powód, jeżeli przyjaźń to uczucie bezinteresowne? I jeżeli akceptujemy przyjaciela za bycie nim samym?

Jeżeli porzucasz, jeżeli musisz kończyć, to przecież wiesz, że kończysz tylko ty! Zdajesz sobie sprawę, że wszelkie konsekwencje tego kroku, tak naprawdę ponosi ta porzucona osoba? Nie dajesz jej wyboru, a przyczyniasz się do szeregu konsekwencji! Stawiasz przed faktem dokonamym i zostawiasz smą z tym wszystkim.

"Gdy kogoś oswoisz , ”wiążesz” go z sobą. Najlepiej oswoić, zdobyć zaufanie, przyzwyczaić, a potem porzucić… dlatego zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś.” (Mały Książę)

Ty jesteś odpowiedzialny za te emocje, za uczucia, za zniszczony nastrój...

Odpowiedzialny za ucisk w klatce piersiowej, za żal, za smutek, za rozhuśtane emocje...

Odpowiedzialny przede wszystkim za ból, na który nie było się przygotowanym. Za tęsknotę za kimś, za kim nie trzeba było tęsknić, bo go nigdy nie brakowało …i nagle brakuje, lecz nie można po prostu tęsknić… należy już godzić się ze stratą…

"Koniec" to tylko słowo... - jakże ludzkie słowo...

Słowo "koniec" - kończy wszystko

...i nic nie zaczyna, choć myślisz, że przecież musi rozpoczynać coś nowego.

"Wszystko jest cykliczne. Wszystko.

Kiedy to zrozumiesz, staniesz się bardziej zdolna/y do cieszenia się Procesem, zamiast ledwie go znosić.

Mądry jest ten, kto to rozumie. Sprytny jest ten, który to wykorzysta..."  (Neal Donald Walsch „Rozmowy z Bogiem” tom1)