JustPaste.it

Bądź piękna i krzycz!

I zawsze pamiętajcie - Ginger Rogers w tańcu robiła to samo co Fred Astaire, tyle że tyłem i na wysokich obcasach (A.Earhart)

I zawsze pamiętajcie - Ginger Rogers w tańcu robiła to samo co Fred Astaire, tyle że tyłem i na wysokich obcasach (A.Earhart)

 

Płeć i miejsce urodzenia decydują o Twojej wartości.

Jeśli los Ci sprzyja rodzisz się chłopcem.

Jeśli masz pecha, zostajesz powołana do życia w kraju, gdzie dziewczynka może nie zaznać radości przyjścia na świat, bo jest niemile widziana.

Przy odrobinie szczęścia rodzisz się, choć nikt nie wita Cię z uśmiechem, a własna matka zanosi Cię do przytułku, bo gdybyś została w rodzinie bardzo zaniżyłoby to standard życia Twoich bliskich.

Jeśli masz trochę więcej szczęścia zostaniesz w domu rodzinnym, gdzie od najmłodszych lat będziesz szykowana do roli praczki, sprzątaczki, kucharki, służącej - czyli żony, własności swojego męża… Będziesz zjadała resztki po ojcu i braciach, natomiast  gdy wyjdziesz za mąż, będziesz bez końca usługiwała mężowi i jego rodzinie, a resztki z rodzinnego stołu będziesz wspominała jako tłuste kąski. Każdy będzie miał prawo Ci rozkazywać i karać biciem.

Gdy będziesz miała jeszcze mniej szczęścia i urodzisz się np. w Somalii – w wieku 4-10 lat zostaniesz poddana rytuałowi obrzezania. Okaleczona na ciele i duszy, będziesz leżeć ze związanymi nogami – krwawiąca, cierpiąca, wyjąca jak zwierzę. W tym czasie Twoja rodzina będzie świętować…

Jeśli jesteś szczęśliwą Europejką, żoną swojego męża (czyli całkowicie na jego utrzymaniu), albo pracujesz i zasuwasz w domu (bo on wraca oczywiście bardziej zmęczony i zarabia więcej), albo kobietą, której z jakiegoś powodu nikt nie chciał poślubić (co najwyżej zrobił Ci dziecko), albo głupią blondynką, niedouczoną wieśniaczką, prostytutką, śmieciem – pogódź się z tym: wiele pokoleń ciężko pracowało nad tym, abyś uwierzyła, że masz mniejszy mózg.

Jeśli jesteś literatką, pisarką musisz być przygotowana, że to co wyjdzie spod twojego pióra zostanie wrzucone w worek z napisem „literatura kobieca” (niestety ten przymiotnik nie wynosi jej na szczyty), a jeśli to ci się nie spodoba to jest jeszcze drugi wór: plastikowy i utytłany (żaden facet go nie dotknie, zapewniam!) z obskórną naklejką: „literatura menstruacyjna”. Bardzo śmieszne, prawda?

Świat męski nie manipuluje już tobą używając mięśni, cytatów z tzw. świętych ksiąg, czy obliczonych na wiadomy efekt komplementów, teraz wrócił do źródeł: upokarza cię przypominając o twojej fizjologii. Jest doskonale zorientowany w szczegółach: wie, że dokucza ci napięcie przedmiesiączkowe, ciąża i okres opieki nad dziećmi odbiera szansę na awans i rozwój zawodowy, menstruacja pozbawia sił, a menopauza - zdrowia i że wszystko to ma wpływ na twoją psychikę. Jego anegdotyczna już niemożność zrozumienia twojego toku myślenia, pragnień, żartów wynika – w domyśle – stąd, że twój umysł zalany tymi czy innymi hormonami nie jest w stanie jasno sformułować myśli, które mogłyby go zainteresować. Poza tym zafiksowana na menstruacji, sprzątaniu, ciąży lub jej zapobieganiu, zakupach, dbaniu o wciąż zagrożoną świeżość ciała i urodę, strachu przed nadciągającym klimakterium, walce o szczupłą sylwetkę, trosce o kupki waszych dzieci i świeżość jego bielizny – nie jesteś w stanie ogarnąć tego, co w życiu ważne: polityki, piłki nożnej, wyścigów samochodowych, giełdy, filozofii, wyrafinowanej sztuki i wysublimowanej poezji.

               W pradawnych czasach brudny i okrutny świat mężczyzn narzucił kobietom sposób myślenia i życia. W tym podłym i prymitywnym świecie władzy i zaspokajania często po prostu chorych potrzeb, napisano tzw. święte księgi. Być może miały one uporządkować i ucywilizować rzeczywistość, w przeczuciu, że nie jest doskonała, ale nie zauważono, aby sytuacja kobiety była jakimś szczególnym problemem. Jeśli już któryś z autorów tej czy owej księgi coś zauważył, to szybko gubił się w morzu spraw i poprzestawał na sugestii, że warto w kobiecie spróbować zobaczyć człowieka. Próby odzwierzęcenia kobiety trwają do dziś. Przejawiają się w ruchu feministycznym, dyskusjach o aborcji i in vitro, drobnych, ale ważnych zmianach prawnych.

Czy wychodząc za mąż i przyjmując nazwisko męża myślałaś, że w tym momencie stajesz się inną osobą? Porzucając swoje nazwisko pozbawiłaś znajomych z młodości możliwości odszukania Cię po latach, jeśli nie wpadną na to, że trzeba przeprowadzić swoiste śledztwo. Co ciekawe, mężczyzna przyjmujący nazwisko żony jest postrzegany przez swoją rodzinę jako ten, który pogardził swoim rodem…

Ile razy spotkałaś się z lekceważeniem tego czy innego urzędnika, bo okazuje się, że telefon, samochód, konto, mieszkanie, zapisane są na twojego męża? Jeśli tak właśnie masz zorganizowane życie i nie przeszkadza ci to, pomyśl, że w ten sposób pozbawiasz się kontroli nad ważnymi sprawami, umiejętności  zarządzania nimi i w końcu – choćby w chwili śmierci męża – możliwości decydowania o własnym życiu, dopóki nie uregulujesz wszystkiego od nowa.

Oczywiście im mniej Ciebie w tym tekście – tym lepiej.

Znaczy to, że zbudowałaś sobie przyzwoite poczucie wartości, wychowałaś się w zdrowej rodzinie, a Twój towarzysz życia jest prawdziwym partnerem.

Może to jednak oznaczać także, że nie chciałaś tu siebie zobaczyć. Dlaczego?