JustPaste.it

(Nie)sportowa wpadka znanego portalu

Nie gańcie dnia przed zachodem słońca!
srogie lanie

W historii dziennikarstwa znane są przypadki zbyt pospiesznego wydania opinii, przekazania istotnej wiadomości. Zagranie bywa pokerowe, bowiem dziennikarz ryzykuje, lecz dzięki temu wyprzedza inne agencje, co przekłada się na wzrost jego poczytności, słuchalności lub oglądalności. Jednak od czasu do czasu media zaliczają wpadkę, która - jeśli jest znaczna - przechodzi do historii dziennikarstwa.

Oczywiście, każdy znany przypadek takiej wpadki jest analizowany i stanowi przestrogę dla kolejnych pokoleń dziennikarzy. Trudno powiedzieć, na ile są oni przez to ostrożniejsi, ale wpadki wydarzały się, wydarzają, będą wydarzać, bowiem jest to ściśle związane z wykonywanym zawodem, który czasami sprawia zawód swoim czytelnikom, słuchaczom i widzom.

Można powiedzieć - nie myli się tylko ten, co nic nie robi, jednak w pracy dziennikarza niezupełnie jest to trafne opisanie sytuacji, bowiem pośpiech bywa z reguły wskazany, jak podczas łapania pcheł. Ulega emocjom, kolegom lub szefowi.

2 grudnia 2011 odbyło się spotkanie w Japonii drużyny polskiej i italskiej. Stawką jest awans do olimpijskiej puli - wchodzą trzy pierwsze drużyny.

Owszem, Itale byli w tak doskonałej formie, że pierwsze dwa sety dość wysoko wygrali. Wszystko wskazywało na to, że przegramy 3:0 ten mecz. Jednak dziennikarze powinni w takiej sytuacji trzymać się zasady ostrożnego typowania ostatecznego wyniku. Taka zasada obowiązuje także podczas poszukiwań zaginionych osób. Jeśli statek tonie, to agencje podają, że uratowano X osób , zaś Y uznaje się za zaginione, nawet jeśli jest to środek oceanu, mroźna noc i statek wcześniej spłonął. Bywały przypadki cudownego ocalenia, zatem agencje nauczyły się trzymania języka na wodzy. Ubezpieczyciele dają sobie nawet cały rok na uznanie osób za zmarłych, choć wszystko wskazuje na ich fatalny koniec.

 

na początek srogie lanie

Niestety, defetyzm w portalu tvn.24 dał się we znaki - po dwóch przegranych setach, redakcja zamieściła na głównej stronie, i to na samym szczycie, jakże fatalistyczny tytuł - "Srogie lanie od Włochów. Awans nie dziś". Podczas działań wojennych rozstrzeliwano własnych żołnierzy za znacznie mniej pesymistyczne wypowiedzi szeptane podczas odwrotu. Całe szczęście, że to minione czasy...

mamy remis

 

Wracając do meczu - nasi się zmobilizowali i redakcja poszła po rozum do głowy, zmiękczając pierwszą - jakże srogą - ocenę, podpisując (przy stanie 2:2) kolejną fotkę: "Na początek srogie lanie, potem set dla nas. Awans jednak nie dziś".

Prawda, że w obu przypadkach określenia po kropce są prawdziwe, bowiem dopiero następnego dnia (wygrywając pierwsze dwa sety z Brazylią, choć cały mecz przegraliśmy 3:2) awansowaliśmy do olimpijskiej londyńskiej puli, jednak zdecydowane postawienie krzyżyka na naszej reprezentacji po dwóch przegranych setach, to jednak oczywista dziennikarska poruta.

 

 

Polacy wygrywają po horrorze. Do Londynu brakuje punktu

 

 

Ostatnia informacja na tvn24.pl, to elegancka próba zagadania czytelników i zatuszowanie opisywanej wsypy – „To był prawdziwy horror. Polscy siatkarze po niesamowitej pogoni wygrali z reprezentacją Włoch 3:2 (17:25, 20:25, 25:23, 25:20, 15:12) w swoim 9. występie na Pucharze Świata w Japonii. Spotkanie, które po 40 minutach zapowiadało absolutną klęskę biało-czerwonych dało im 2 punkty i do awansu do Igrzysk Olimpijskich w Londynie brakuje im już tylko punktu”.

Okazało się, że to nie Polacy, lecz Itale dostali lanie, choć oczywiście nie było ono srogie. Srogie to mogą być oceny osób, które przedwcześnie wpisują defetystyczne teksty, w szczególności tytuły. Zatem drodzy dziennikarze, miłujący polską siatkówkę – nie gańcie dnia przed zachodem słońca!