JustPaste.it

Pociąg do przeszłości

Znasz mnie, nie znasz, mijasz w drodze po zakupy. Bywam tu, tam i po drugiej stronie ulicy, rowerem w parku, samochodem
na przejściu dla pieszych. Z bagażem niewielu wciąż doświadczeń, czarnym parasolem nad głową i wydatnymi ustami.

Dość często wysyłam się w podróż. Daleką, sentymentalną, za siedem gór, osiem łez, za jeden uśmiech. Za chwilę ruszy mój pociąg. Ruszy i zatrzyma się na mój znak. Moja podróż. Mój pociąg do… No właśnie, do czego tym razem? Tyle ich mam.
Do miasta, do wsi, do wina, do Ciebie… I wreszcie ten, którym podróż trudniejsza, trasa codziennie uboższa o kilka umykających szczegółów. Ten, codziennie odjeżdżający z innego peronu. Mój pociąg do minionych dni. Do ludzi spotykanych kiedyś - niedzisiejszych, do gestów z datą ważności do wczoraj, do letnich min i odgrzewanych myśli. Do wszystkiego, co się wydarzyło mimo woli zniewolonego umysłu. Gdy szara rzeczywistość nuży zbyt i przytłacza, odjeżdżam. Czasami można sobie pozwolić na luksus uciekania wstecz, w przeszłość. Tam wszystko jest już dopowiedziane. Prawdopodobieństwo zdarzeń równe jedynce. Trudne rozmowy zakończone milczeniem, milczenie przerwane dźwiękiem stóp uciekających z miejsca spotkania. I nie ma mowy o innym, nierealnym zakończeniu. Zakończenie znane, lepsze jest wręcz od happyendu. I nawet jeśli nie bawi, to wywołuje tylko nieszkodliwe, bo wyczekiwane łzy.

My – ludzie, mózgi mamy do wielkich pamiętników podobne. Archiwum zapełnione notatkami z kiedyś, wczoraj i sprzed minuty. Seksrety, tajemnice, zdarzenia ważne, ważniejsze i te, o których wolelibyśmy zapomnieć, na karku nosimy. Ludzi nie w sercu,
a w głowie chowamy.
                Wspomnienie na kartkę przeniesione, by zapisane pozostało niezmiennym, zyskuje nadinterpretacji tyle, ilu miało czytelników. Wykrzyczane – nigdy nie jest wystarczająco głośne, żeby czas cofnąć; przemilczane – nikogo nie ostrzeże. Wspomnienie jest jedynie subiektywne i najbardziej może (po)cieszyć właściciela, jego najbardziej  ranić.

Jak domy są budowane z cegły, tak ze wspomnień - człowiek. Ze wspomnień własnych, bądź kradzionych - od przyjaciół
czy obcych… Stoi tak potem jeden przy drugim człowiek jednorodzinny,  bliźniaczy, publiczny, z nierównościami pod sufitem, człowiek na sprzedaż, do wynajęcia lub rozbiórki. Jak domy wymagają renowacji, tak ludzie potrzebują wspomnień szczęśliwych, żeby się w ruinę nie zmienić zbyt szybko…

Zapomnieć wspomnienia – największe to szczęście, czy najcięższa tortura?