JustPaste.it

Dwóch kumpli

... czyli, któreś tam z koli "państwo w państwie".

... czyli, któreś tam z koli "państwo w państwie".

 

Chichot z polskiej opinii publicznej, ogromnej, bo będącej kibicami piłki nożnej (nie mylić z kibolami), urządziły sobie władze PZPN.

Oto odbyło się, za podniesionym wielkim larum, odwołanie sekretarza PZPN, Zdzisława Kręciny. Strasznie się miotał chłop, chciał się, bo on to tak naprawdę nic nie mógł i tylko „robotnikiem” był w związku piłkarskim, i się starał, i dobry był, i dbał o wszystko. I nawet na swój fanklub "kozła ofiarnego".

Głowa jednak poleciała. Ale… nie do końca.

Oto, przed odwołaniem sekretarza, władze związku musiały uchwalić sobie wypłaty, czyli wynagrodzenie. Za pracę, normalnie jest wynagrodzenie, ale w związku (i zresztą w kilku innych ważnych miejscach) jest za… stanowisko, które niekoniecznie się piastuje. I pan prezes Lato „zaproponował” dla pana sekretarza 38 tys. Miesięcznie do końca 2012 roku. Kontrakt (czteroletni) opiewa bowiem do tego czasu, a wypłata to tylko szczególik taki. Że co? Że nie będzie przecież sekretarzem. Nie szkodzi, przegłosowane jest, przyklepane i… się należy.

Działacze(!) fot. Leszek Szymański/PAP

Ale nie ma nic za darmo. Pan Grześ aż tak lekkiej ręki nie ma do rozdawania. Dobrze wie, że też jest na gorącym stołku i w każdej chwili może mu się „dupa zapalić”. Pan sekretarz więc podpisał „zgodę” na wynagrodzenie pana prezesa w wysokości 50 tyś miesięcznie. Nieważne więc kiedy prezes straci stołek, czy „już”, czy po Euro. Kasa będzie płynąć.

I jak ta nasza Polska ma „zdrowieć”, jeśli tyle „państw w państwie” panoszy się w tym kraju. Że wspomnę wojsko, PKP, teraz PZPN… Ile jeszcze takich „państw w państwie” zobaczymy? W ilu jeszcze obszarach przekonamy się, że tak naprawdę premier, prezydent, rząd, sejm i co tam jeszcze, nic nie mogą z tym zrobić?