JustPaste.it

Jak rzuciłem palenie

Nie palę już 16 lat… A TY ?

Nie palę już 16 lat… A TY ?

 

Okoliczności

Poznałem kiedyś człowieka, dzięki któremu zainteresowałem się zasadami zdrowego stylu życia. Był ku temu najwyższy czas, bo lat przybywało i zdrowie coraz wyraźniej nie dopisywało. Był to zresztą dla mnie szczególny czas. Zacząłem wtedy interesować się sprawami, którymi nigdy wcześniej się nie interesowałem. Dowiedziałem się wówczas na przykład, że pogląd o istnieniu piekła i czyśćca, nie ma potwierdzenia w przesłaniu Biblii, że przykazania Boże zostały sfałszowane i wiele innych podobnych ciekawostek. Dowiedziałem się też, że Bogu naprawdę zależy na moim zdrowiu i jest Mu przykro, że nie przestrzegam zasad zdrowia, które On zalecił i przekazał odpowiednim ludziom (prorokom), aby je zapisali w Piśmie Świętym. Ta Boża troska została wyrażona w Biblii następującymi słowami:

Umiłowany, życzę ci wszelkiej pomyślności i zdrowia, podobnie jak doznaje powodzenia twoja dusza. [1]

I rzekł: Jeżeli pilnie słuchać będziesz głosu Pana, Boga twego, i czynić będziesz to, co prawe w oczach jego, i jeżeli zważać będziesz na przykazania jego, i strzec będziesz wszystkich przepisów jego, to żadną chorobą, którą dotknąłem Egipt, nie dotknę ciebie, bom Ja, Pan, twój lekarz. [2]

Nie pozostało więc, nic innego jak, z Bożą pomocą zrealizować ten postulat.

Prze-bieg

Nie było łatwo. Ale nie było też, aż tak trudno, jak się wcześniej obawiałem. Zwłaszcza, że za dodatkową pomoc posłużył warszawski lasek na Bielanach.

Była końcówka sierpnia 1995 r. i także końcówka mojego urlopu, a właściwie wakacji. Pracowałem wówczas w szkole. Znałem - tak przypadkiem - podstawowe zasady, jakimi należy się kierować podczas rzucania palenia. Wiedziałem, że między innymi, intensywny wysiłek fizyczny jest bardzo pomocny. Postanowiłem po prostu biegać po Lasku Bielańskim.

Ogłosiłem w domu, że od jutra nie palę. Następnego dnia, rano, po śniadaniu, założyłem adidasy, krótkie spodnie i coś na plecy i pobiegłem w kierunku lasu. Jednak nie zapomniałem - na wszelki wypadek - zabrać, ukrytej skrzętnie przed rodziną, rozpoczętej paczki papierosów i pudełka zapałek.

Kiedy odbiegłem na bezpieczną odległość od okien budynku, w którym mieszkałem, sięgnąłem po ukryty „skarb”. Wypaliłem jednego papierosa, a swój „skarb” ukryłem pod drzewem, w ściółce leśnej. Jednak nie zrezygnowałem z biegania. Przebiegłem wtedy Lasek Bielański w szerz i wzdłuż i jeszcze dookoła. Oczywiście nie cały czas biegłem. Czasem trochę odpoczywałem i znowu biegłem. A jak już dobiegłem nieziemsko zmęczony, zlany potem do domu, to padłem i…   - i naprawdę (uwierzycie?) nie chciało mi się zapalić papierosa i tak zostało już do wieczora.

Na drugi dzień, gdy wybiegłem, to zgadnijcie gdzie skierowałem swoje pierwsze kroki?

Tak. - Pobiegłem sprawdzić jak się ma mój ukryty „skarb”. No i niestety zapaliłem, ale na szczęście był to znowu jedyny papieros tego dnia. „Skarb” znowu ukryłem, a dalej wypadki potoczyły się podobnie, jak w dniu poprzednim.

Trzeci dzień, to była też powtórka z wczoraj i przedwczoraj. Jednak tego dnia wypaliłem ostatniego papierosa w swoim życiu, a następnie porwałem w drobne strzępy wszystkie pozostałości mojego „skarbu” i pobiegłem dalej. Nie pamiętam nawet dokładnej daty tego wydarzenia.

Tymczasem bieganie bardzo mi się spodobało. Biegałem tak jeszcze około dwóch tygodni. Jednak w pewnym momencie musiałem przerwać. Co prawda nic mnie nie bolało, ale zaczęło mi się pojawiać opuchnięcie w okolicach stawów (kostek) nad stopami. Okazało się, że „co za dużo, to niezdrowo”. Po kilku dniach odpoczynku, wszystko wróciło do normy. Poza tym skończyły się wakacje i trzeba było wrócić do pracy, ale nowy rok szkolny powitałem już jako osoba NIEPALĄCA.

Efekty

Pierwszy, widoczny efekt jaki się pojawił, to wspaniałe, cudowne poczucie wolności i zwycięstwa. Chęć zapalenia nie znikła w jednej chwili, ale jednocześnie była świadomość, że nie muszę już nigdy więcej kupować tego świństwa. Że mam teraz inne, o wiele bardziej wartościowe „skarby”. Do tego dołączyło wkrótce, autentyczne obrzydzenie do tytoniu i do wszystkiego co jest z nim związane.

Drugi efekt, który zauważyłem też dosyć szybko, to wyraźna poprawa sytuacji finansowej w mojej rodzinie. Papierosy są drogie, a ja tymczasem czułem się trochę tak, jakbym dostał w pracy sporą podwyżkę.

Wyraźnie poprawiło się moje zdrowie i kondycja.

 Wiele lat wcześniej, jako młody chłopak, palący niestety papierosy, byłem jednak nieźle wysportowany. Nie trenowałem, co prawda nigdy pływania, ale umiałem pływać. Znałem - przynajmniej teoretycznie - podstawy dotyczące różnych stylów pływackich. Trenowałem ponadto przez jakiś czas kulturystykę, a nawet trochę boksowałem z kolegami na podwórku. Pamiętam, że do tych,  takich koleżeńskich sparingów używaliśmy starych, trochę zużytych rękawic bokserskich. Jednak paląc te papierosy, niestety miałem słabą kondycję.

W tamtych czasach funkcjonowały tak zwane „karty pływackie”. Żeby taką zdobyć trzeba było zdać egzamin, przepływając 200 metrów. Pamiętam, że było to dla mnie trudne wyzwanie i nie lada wyczyn. Po takim dystansie wychodziłem z wody ledwie żywy.

Kiedy po latach rzuciłem palenie, pojechałem w kolejne wakacje ze swoją rodziną nad znajome jezioro. Pewnego dnia wypożyczyliśmy łódkę wiosłową i popłynęliśmy na lody do ośrodka po drugiej stronie jeziora, oddalonego około 3 i pół kilometra. Wracając, ja i mój syn poprosiliśmy moją żonę, żeby trochę sama powiosłowała, a my popłyniemy za łódką wpław, a jak się już zmęczymy, to wskoczymy na łódkę. Przepłynąłem wówczas, bez żadnego trudu cały 3 i pół kilometrowy dystans i jak dopłynąłem do przystani, to czułem że mógłbym płynąć drugie tyle. Nie mogłem wręcz uwierzyć, że w efekcie porzucenia nałogu, zyskałem tyle sprawności i to w wieku, w którym młodzieńcza werwa już dawno minęła.

Dzisiaj też nie zaniedbuję aktywności fizycznej. Polecam swój wcześniejszy artykuł na ten temat: http://www.eioba.pl/a/3gd1/zamiast-biegania

Rzuć palenie

Dawno nie widziałem paczki z papierosami, ale zdaje mi się, że jest na niej napisane coś na temat szkodliwości nałogu palenia. Radzę wziąć tę informację na poważnie. A gdybyś się zdecydowała/zdecydował też rzucić ten „skarb”, to polecam  swój wcześniejszy artykuł na ten temat: http://www.eioba.pl/a/28oi/list-do-palacza-czyli-rzuc-palenie-to-nie-takie-trudne Jest to zawierający porady i wskazówki, opis wszystkich aspektów rzucania palenia.

Obecnie mógłbym poprowadzić (bezpłatnie) pięciodniowy kurs rzucenia palenia. Znam też inne osoby z różnych miejsc Polski, które zrobią to samo. Wystarczy zebrać grupę kilkunastu do kilkudziesięciu osób chętnych rzucić palenie. W grupie jest znacznie łatwiej rzucić niż samodzielnie.

Adam Szczepański

Teksty biblijne: [1] - 3 Jn 1:2 BT, [2] - 2 Moj. 15:26 BW