JustPaste.it

Nie było wczoraj

Rozpamiętujemy, wspominamy, rozmyślamy... Ale co nam da rozmyślanie "co było gdyby..."?

Rozpamiętujemy, wspominamy, rozmyślamy... Ale co nam da rozmyślanie "co było gdyby..."?

 

spacer.gifCzłowiek posiada pewną niezbyt pozytywną cechę – zdolność rozpamiętywania przeszłości. Na własne nieszczęście potrafi dniami, nocami, miesiącami, a nawet latami rozpamiętywać własne błędy. Obserwując najbliższych zauważyłam zatrważającą ilość powtórzeń słów pokroju „gdyby...”. Co by było, gdybym 28 stycznia 2006 roku (zgodnie ze swoimi zamierzeniami) poszła na VII Międzynarodowe Targi Gołębi? Co by było gdybym odwiedziła mojego dziadka już dzień po sylwestrze? Jak potoczyłoby się moje życie gdybym 1 maja 2011 roku poszła do kościoła z rana zamiast udając się do tamtego domu? Czy coś by się zmieniło gdybym przytrzymała ojca gdy podniósł po raz pierwszy rękę na moją matkę? Nigdy nie uzyskam odpowiedzi. Mogą mnie męczyć, nurtować... Intuicja może mówić mi że mogłam więcej, że mogłam być w zupełnie innym momencie własnego życia. Problem zawiera się w fakcie że nie chciałabym być w innym momencie życia. Mimo wszystkich problemów i niepowodzeń, fascynuje mnie mój mały świat takim jakim jest. Wielu moich bliskich na pytanie co chcieliby zmienić w swojej przeszłości odpowiadają wspominając fakt, który uważają za swój największy błąd. Od miesiąca zastanawiam się jak Ja w zgodzie ze swoim wewnętrznym głosem odpowiem na to pytanie... Zasadniczy kłopot tkwi w niemożności odpowiedzenia. Nie wiem czy chciałabym cofnąć tamten toksyczny związek. Nie wiem czy przeżyłabym zawalenie się katowickiej hali. Nie wiem czy powstrzymałabym mojego ojca przed uderzeniem matki. Każdy mój błąd był lekcją – z każdej pomyłki wyciągałam wnioski. Dzięki własnym porażką jestem dziś mądrzejsza. Czy w związku z tym powinnam cokolwiek zmieniać? Chyba nie. Przecież gdybym nie była wówczas w tamtym toksycznym związku nie poznałabym najważniejszego człowieka w moim życiu i nie ustabilizowała swojego życia. Gdybym nie miała świadomości otarcia się o tragedię w 2006 roku, nigdy nie doceniłabym największego daru – życia. Gdyby nie śmierć mojego dziadka, nie wiadomo czy kiedykolwiek wyszłyby na światło dzienne problemy mojej matki. Wszystko co przeżyłam miało swoje przyczyny  i skutki – dobre i złe. Z dobrych mogłam się cieszyć, nad złymi – pomyśleć. Wszystko to coś mi w życiu dało, w jakiś sposób każda jesień podpowiedziała mi jaki kolor mają letnie kwiaty, a każda zima kazała zastanowić się nad ferią jesiennych barw. Wszystko co osiągnęłam to summa summarum moich wniosków, przemyśleń, decyzji. Niczego w życiu nie żałuje. Niczego bym nie zmieniła. Nic nie było najgorsze, nic nie było najlepsze. W tym momencie mam stuprocentową świadomość tego co przeżyłam i co mam szansę przeżyć. Czując umykający czas i świat u swoich sto powtarzam sobie co rano – idź. Nie płacz, nie gdybaj. Żyj jakby nie było wczoraj.