JustPaste.it

Rodzaj trzeci - odpadki po uczcie bogów.

Produkcja dowodowych papierów osiągnęła u nas kto wie, czy nie skalę przemysłową.

Produkcja dowodowych papierów osiągnęła u nas kto wie, czy nie skalę przemysłową.

 

Rodzaj  trzeci – odpadki  po  uczcie  bogów.

Z tym jest wielki kłopot. Taki wielki kłopot, jak z dowodami, czyli papierami w polskim sądzie. Nie ma papierów, czyli dowodów – nie ma winy. Bez papierów nie może być winy. W żaden sposób.

Dlatego produkcja dowodowych papierów osiągnęła u nas kto wie, czy nie skalę przemysłową. Sęk w tym, że bez winnych nie można się obejść. Ktoś, gdzieś, kiedyś – musi być winnym. Nawet dzieciaki to rozumieją i gdyby nie humanitaryści – same by nadstawiały tyłki do lania. Ale póki co, dzieciaków bić nie wolno i też wszyscy to rozumieją. Chociaż nie wszyscy się godzą. Niektórzy dalej te tyłki leją.

Póki są tacy ryzykanci, rodzaj ludzki nie zginie.

Są też, oczywiście, wyjątki. Na przykład taka komusza ohyda w stopniu pełnego generała, która od dawna powinna już wisieć, a jeszcze wciąż nie wisi, wciąż tylko dynda. Pomimo tej fabryki papierów. Fabryka działa od tak dawna, a papierów odpowiednich nie wyprodukowała.  Właściwie, to już jakby skandal. To niewyprodukowanie. Oni mają kłopot z tymi, no, znakami wodnymi. O te znaki wszystko się rozbija.

Ale to tylko tak, po drodze stwierdziłem. Naprawdę, muszę się skupić na tych ciemniakach, którzy albo są, albo nie są ciemniakami.


05ebe92c987f1b584caa056e2631199a.jpg


Kiedyś sprawa była o wiele bardziej prosta. Były tylko dwa rodzaje ciemniaków. Ciemniak zwyczajny, nie czytaty, nie pisaty – no, ciemniak. Taki po prostu ciemniak. Wierzył w byle co i byle komu. Ale miał też swoje priorytety. Na przykład księdzu wierzył na sto procent. Karczmarzowi na pięćdziesiąt. Bo karczmarz miał we wszystkim swój interes. Poza tym dawał na borg i na krychę. A ksiądz to niby nie miał żadnego interesu.

Ale te priorytety były. Nie do ruszenia.

Prócz ciemniaków byli też jaśniacy. Jaśniacy to nawet poświęcali się dla ciemniaków. Mówili, że idą w lud. Bratali się z tym ludem. Czytać uczyli ten lud i pisać, choć nie wiadomo, po kiego diabła. Ale to szybko się okazało. Kiedy tylko ciemniacy oświecili się – elektrycznie. Od razu ta okazja się okazała. Bo elektryka wszystkie priorytety obaliła. Albo właśnie obala i już na pewno obali. Nie ma dwóch zdań.

Jaśniacy, prawdę pisząc, nawet nie całkiem się w tym połapali. Zresztą oni już wszyscy, na dobrą sprawę, zdołali wymrzeć. Jako organ nieużywany. Nikt już jaśniaków do niczego nie potrzebuje. Sprawę elektryki Lenin też tam rozstrzygnął, bo na tej Rusi z elektryką byli zapóźnieni. Ale w innych sprawach nie byli. Jak napisałem, w sprawie klerków nawet wyrwali się do przodu.

Poza tym, jest i ta sprawa, że towarzysz Lenin to nawet nie mógł pisać aż tak subtelnie, żeby to nie odstraszało tych tam, filozofów z zachodu. Towarzysz Lenin pisał tak, aby każdy ciemniak pojął. To obrażało inteligencję filozofów. Więc oni byli obrażeni, ale i tak popierali Lenina. I Lenin doskonale to wiedział, że go będą popierać. Dlatego wybrali „Zdradę klerków”, zaś o pożytecznych idiotach nigdy nie słyszeli.


07130c8bdbc26eb38979fc29df48ff3b.jpg


Jednakże zaszła pilna konieczność zmiany podstawowych pojęć. Wciąż było to związane z elektryką. Która teraz już całkiem opanowała świat. Bez tej elektryki w ogóle nic nie jest możliwe. Starczy sekundę pomyśleć.

Nie chcę was nawet straszyć ciemnotą ani ciemnością. Spróbujcie sobie wyobrazić życie bez komórki, telewizora albo Internetu. Każdy od razu powie, że nie ma po co żyć. Na świecie zostaliby wyłącznie Beduini i Papuasi.

Na taką myśl od razu grzbiet się jeży.

Więc ta zmiana pojęć stała się konieczną. Rozpoczęła się niesłychanie trudna praca nad zrównaniem tego profesora – pytacza i tej babci, spieszącej do urzędu. Naprawdę, praca była gigantyczna.

Babcia jak to babcia, ona w ogóle się nie stawiała. Babci było wszystko jedno. Ale z profesorami było ciężko. Oni wciąż się o coś pytali. I nie dali się tak łatwo spławić. Nawet buntowali się z początku. Do gazet pisywali, wciąż im się coś nie podobało. I gazety musiały to drukować. Wciąż jakieś zamieszanie robili o jakieś dziwne sprawy. A to z ptasią grypą było coś nie tak, albo z tymi krowami, ostatnio to nawet z Bin Ladenem coś im nie grało.

Jeszcze tysiące takich pośrednich dysydentów było, niektórzy całkiem nieciemni. 

Na szczęście, do sprawy włączyła się Ameryka. I to jeszcze jak się włączyła! I ONZ się włączyło. Od razu tym profesorom argumentów zabrakło. Nie z taką potęgą im dyskutować. Mimo wszystko, dolar to wciąż najpoważniejszy argument.


9085fb02892e40d2262e8d9a1893557c.jpg


Więc jakoś to się uładziło. Przy wybitnej pomocy tych klerków, czy tam idiotów. Mutantów. Te mutanty dokładnie o to zadbały. Pod bardzo pięknym hasłem, żeby nie włazić w szkodę i żeby bez ryzyka. To po prostu prześwietne hasło. I jakie słuszne! Teraz te profesory o nic już prawie nie pytają. Łykają co bądź, na wyścigi. Nie mówiąc o tych nieciemnych pośrednich dysydentach. Ci dysydenci to już w ogóle uszy położyli po sobie.

Na przykład stan wojenny – łyknięty. Szkodliwość tytoniu – jeszcze jak! Niebicie gówniarzy – takoż. Ocieplenie, a nawet zlodowacenie – bez żadnych kłopotów. Interes na dwutlenku – bez żadnych kłopotów. I GMO – bez żadnych  kłopotów. I szczepienia, i szczyty, i co tylko chcecie. A teraz ta zapaść gospodarcza – też idzie jak po maśle.

Profesory to już w ogóle przestały pytać. Teraz trzeba niektóre pytania po prostu im podsuwać. Dla przyzwoitości, że niby jednak pytania są. No bo tak całkiem bez pytań to jakoś byłoby głupio.

To ja się też zapytam, co to jest, ta zapaść gospodarcza. Ona podobno jest wtedy, gdy nie ma albo czego, albo komu sprzedawać. Gdy albo stoją fabryki, albo ludzie stoją. A przecież fabryki produkują. Ludzie kupują jak durnowaci. Banki mają pieniędzy do obrzydzenia. To gdzie jest, u diabła, ta zapaść?

No, ona jest u polskich emerytów i rencistów. Ale u nich to była zawsze, nic nowego.

To tylko tak sobie spytałem, jako polski emeryt właśnie.

Acha. Chciałem jeszcze dodać, że ona, ta zapaść, jest wszędzie, gdzie nas nie ma. Nie ma jej ani u Ruskich, ani u Chińskich, ani u Arabskich, ani u Japońskich, ani u Brazylijskich… nawet u Łukaszenki jej nie ma!

Bo wiecie, nawet w tym dawnym kraju prawdziwego socjalizmu,  a nawet tam, gdzie niby wciąż jeszcze jest socjalizm, innych już nie wymieniając – nikt nigdy tego socjalizmu tak naprawdę nie traktował poważnie. Tylko jakoś u nas nie znają się na żartach.


7d99b7b36e516bfa00d2e66efb7f0179.jpg


Bo wystarczy, że się tylko pojawi Barroso, albo chociaż Buzek, a nie daj Boże taki Soros – od razu jest zapaść.

Tak sobie myślę, że oni tam, w tych innych krajach, to wcale nie potrafią liczyć. Oni wciąż jeszcze rachują. Dlatego inaczej im wychodzi. Wszystko przez to, że nie zgodzili się na euro. Znaczy, na pieniądze, które funkcjonują w raju.

I to właściwie wszystko, co mogę o tym trzecim rodzaju napisać. Jeżeli to pozbieracie do kupy, bo mi się już nie chce, jeżeli zapamiętacie, że sami bogowie też istnieją – choćby po to, żeby z tych ich uczt cokolwiek pozostawało – może to wam wystarczyć.