Do Kaśki wpada niezapowiedziany gość. To Mariolka, postanowiła zrobić koleżance niespodziewajkę.
-
Miło, że wpadałaś – kłamie Kaśka i ruchem ręki wskazuje pokój, co ma oznaczać właź. Ale nie za długo mogę cię gościć - mówi po chwili – umówiłam się na piętnastą z kolegą, więc sama rozumiesz.
-
Rozumiem, rozumiem, co mam nie rozumieć przecież głupia nie jestem – oznajmia z pewna dumą w głosie Mariolka.
-
Więc po co wpadłaś ?– pyta, bez zbędnych wstępów wyraźnie poddenerwowana Kaśka.
-
Może tak czego się napijesz na dobry początek?
Mariola próbuje uczyć koleżankę dobrych manier. A napiję się wody – kontynuuje po chwili, wyraźnie rada z udzielonej przez siebie lekcji stylu.
-
To na dobry początek i jeszcze lepszy koniec naleję Ci wody, po czym się pożegnamy. Kaśka udaje się do kuchni po wodę.
Kiedy wraca, widzi koleżankę na dobre rozgoszczoną w nie swoim domu.
-
Co robisz? - pyta, widząc Mariolkę grzebiącą w szafie.
-
Zapomniałam powiedzieć. Jutro idę na imprezę i nie mam w co się ubrać, więc pomyślałam, że...
-
Pomyślałam? Dobre sobie – śmieje się nerwowo.
-
Czy ty mnie przypadkiem nie obrażasz? - próbuje rachować Mariolka.
-
Przypadkiem? Kpisz sobie? W moim życiu nic nie dzieje się przypadkiem...- oznajmia wściekła Kaśka. - Celowo cię obrażam! Przeliterować? - pyta retorycznie plując Mariolce w twarz sarkastycznym jadem.
-
Dziękuję, nie musisz. Tylko wytłumacz mi, co to jest ten kpisz i nie pluj we mnie więcej – prosi. A fe – zaczyna ścierać z twarzy kropelki jadu.
-
Rodzaj półgłówka, ćwierćmóżdżka. Mówić dalej? - ironizuje.
-
Miła jesteś.
-
Nie! - krzyczy i zaczyna zbliża się do Mariolki. Podchodzi do niej, przybliża twarz do jej twarzy i wyraźnie artykułując literka po literce mówi. - N- i- e j – e- s- t- e- m
m-i-ł-a i n-i-g-d- y n-i-e b-y-ł-a-m. R-O-Z-U-M-I-E-S-Z?
-
Rozumiem, co mam nie rozumieć. Głupia nie jestem. - odpowiada zdziwiona zachowaniem koleżanki, Mariolka.
-
I pamiętaj – kontynuuje po chwili swoją wypowiedź Kaśka – nie lubię. Rozumiesz? Nienawidzę, jak ktoś szpera mi w szafach.- To mówiąc zaciska zęby ze złości, po czym zaczyna nimi zgrzytać.
-
Ale ja nie szperałam – oznajmia zmieszana Mariolka – przecież ja tylko grzebałam.
-
Toż to to samo – wrzeszczy rozdrażniona.
-
Ale....
-
Nie ma żadnego ale – wolno oświadcza Kaśka tak, aby dotarło. I wiesz co, mam dla Ciebie zadanie.
-
Jakie – pyta uradowana Mariolka.
-
Idź zobacz czy nie ma Cię z drugiej strony drzwi wejściowych.
-
Okej. - Mariolka podskakując z radości kieruje swoje kroku ku drzwiom.
Kiedy wychodzi, Kaśka korzysta z chwili nieuwagi roztrzepanej koleżanki i zamyka drzwi na cztery spusty. Jeszcze przez kilka minut słyszy pukanie i nawoływanie Mariolki, ale jakoś niespecjalnie się tym troska. Po kilkunastu minutach pukania i nawoływania cichną, aż w końcu całkowicie znikają.
Kaśka dumna ze swojego sprytu zaczyna szykować się na spotkanie ze znajomym.
Kiedy wybija godzina 14.45 Kaśka jest już gotowa do wyjścia .
Tfu...., wróć.
Kiedy wybija godzina 14.45 Kaśka siedzi już przed komputerem, pije kawę i czeka aż na gadu pojawi się słońce w pełnej krasie, co oznaczać ma, że znajomy jest już dostępny i można zacząć rozmowę.
Po co zatem się stroiła? Bądź tu mądry i pisz wiersze :)